Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

67 lat po likwidacji obozu na Majdanku: Obchody i wystawa

Sylwia Hejno
Planszowa wystawa stanie w plenerze, na trzecim polu, z zachowaną oryginalną zabudową
Planszowa wystawa stanie w plenerze, na trzecim polu, z zachowaną oryginalną zabudową Robert Frączek
- Trudno było wybierać z tego ogromu historii pojedyncze, konkretne życiorysy. Jeszcze trudniej zadecydować jak je pokazać, wziąć ten, a nie inny fragment odzieży czy buta. Najgorzej było z dziećmi. Czy zamieścić zdjęcia zabawek czy na przykład smoczka znalezionego na terenie getta? - opowiada Marta Grudzińska, współautorka wystawy "Więźniowie Majdanka".

67 lat temu zlikwidowano obóz na Majdanku. Przewinęło się przez niego 150 tys. osób, z czego życie straciło 80 tys. W tej ogromnej fabryce śmierci ginęli Żydzi i Polacy, a także obywatele z wszystkich krajów okupowanych. - Majdanek był obozem wielofunkcyjnym: obozem koncentracyjnym dla radzieckich jeńców wojennych, obozem pracy dla Żydów, miejscem przetrzymywania więźniów politycznych, obozem przejściowym dla wysiedleńców z Zamojszczyzny i karnym dla ludności wiejskiej, która nie wywiązywała się z kontyngentów - tłumaczy Beata Siwek-Ciupak, druga autorka wystawy.

Archiwa cały czas rosną. Wiele dokumentów znaleziono po likwidacji obozu - nadpalonych lub zakopanych. Część trafiła do magazynów z lubelskich śmietników albo z rąk samych lublinian, którzy od razu przyszli zobaczyć, co się tam działo.

Zbiory tworzą spisane lub nagrane wspomnienia, fotografie, te zidentyfikowane i te wciąż okryte tajemnicą. Szczególnie przemawiają do wyobraźni przedmioty osobiste jak: odzież, różaniec czy klucze. Były jak płomyczek nadziei, że dom trzeba zamknąć, bo jeszcze się do niego wróci.

- Cały czas ktoś przynosi zdjęcia albo fragmenty grypsów. Często jest to rodzina byłego więźnia, która odkrywa skrawek czegoś, co powinno tutaj trafić - mówi Marta Grudzińska.

Niektórzy milczą latami, inni wracają do dawnego miejsca kaźni. Czują, że muszą mówić o tym, co ich spotkało. Pracownicy muzeum utrzymują kontakty z byłymi więźniami, bywają zapraszani na prywatne uroczystości, jak np. pogrzeb męża czy żony.

- To nie jest po prostu relacja między grupą osób a instytucją - przekonuje Marta Grudzińska. - Nie wiedziałybyśmy, jak pokazać tych wszystkich, którzy z nami współpracują i są nam bliscy. Zdecydowałyśmy się upamiętnić wystawą głównie tych, których już wśród nas nie ma.

Z ostatniej planszy zalotnie spogląda w górę piękna kobieta o urodzie gwiazdy filmowej. To jedno ze zdjęć znalezionych zaraz po likwidacji obozu. Nie wiadomo kim jest. Może czyjąś siostrą, córką, a może narzeczoną. Nie dowiemy się tak-że, czy doczekała się powrotu tajemniczego właściciela portretu. Niezliczoną ilość takich zdjęć odbierano więźniom zaraz po przybyciu.

Wystawa towarzyszy obchodom 67. rocznicy likwidacji obozu.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski