Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

9 milionów potrzebnych na ratunek Ninie. Trwa walka z czasem

Aleksandra Dunajska-Minkiewicz
Aleksandra Dunajska-Minkiewicz
Nina Słupska z rodzicami Jolantą i Tomaszem oraz starszym bratem Mikołajem
Nina Słupska z rodzicami Jolantą i Tomaszem oraz starszym bratem Mikołajem archiwum rodzinne
9 milionów złotych – tyle potrzeba na lek, który pomoże niespełna dwuletniej Ninie Słupskiej z Lublina chorującej na SMA czyli rdzeniowy zanik mięśni. Dzieci takie jak Nina można byłoby skuteczniej leczyć, gdyby o chorobie było wiadomo, zanim wystąpią objawy. Ale prowadzenie badań, dających rodzicom taką możliwość, negatywnie zaopiniowała rządowa Agencja Oceny Technologii Medycznych i Certyfikacji.

Nina Słupska urodziła się 1 maja 2019 roku. Rozwijała się zupełnie normalnie. Kiedy miała 10 miesięcy, zachorowała na zapalenie oskrzeli. – Bardzo po nim osłabła. Z dnia na dzień stała się wiotka, nie miała sił, nie wierzgała energicznie rączkami i nóżkami tak jak wcześniej, wycofała się z niektórych umiejętności, jak na przykład ustawianie się na czworaka. W naszych głowach zapaliła się wtedy czerwona lampka – opowiadają rodzice Niny.

Najszybciej jak się dało rodzice zgłosili się do neurologa. Do specjalisty nie było łatwo się wówczas dostać - był to czas wiosennego lockdownu. – Początkowo podstawiono błędną diagnozę, że Ninka jest zdrowa, a problemy są tylko efektem osłabienia po infekcji – mówi Tomasz Słupski, tata dziewczynki.

Mimo prowadzonej rehabilitacji nie widać było jednak poprawy. Na przełomie czerwca i lipca rodzice zauważyli, że nóżki Niny przestają pracować. We wrześniu 2020 r. w Centrum Zdrowia Dziecka usłyszeli, że Nina ma SMA czyli rdzeniowy zanik mięśni.

Obecnie Ninka ma prawie 21 miesięcy. – Nie chodzi, nie raczkuje, nie jest w stanie samodzielnie usiąść. Ma też obniżony odruch kaszlowy, co jest bardzo niebezpieczne ze względu na potencjalne infekcje. Wymaga codziennej rehabilitacji – mówi na nagraniu udostępnionym na Facebooku Jolanta Słupska, mama Niny.

Nieleczony rdzeniowy zanik mięśni prowadzi do śmierci, bo stopniowo pojawiają się także trudności z oddychaniem czy połykaniem.

Nina dostaje lek, który hamuje rozwój choroby. To spinraza, którą podaje się w szpitalu, poprzez punkcję lędźwiową. – Dzięki lekowi stan Niny się nie pogarsza, ale nie widzimy też poprawy. Słyszeliśmy, że ta może nastąpić dopiero po 8 czy 10 dawce, czyli za jakieś dwa lata – mówi Tomasz Słupski. Szansy dla dziecka rodzice upatrują w terapii genowej. Chodzi o lek zolgensma, uważany za najdroższy na świecie. Jest podawany jednorazowo. Kosztuje 9 mln zł i nie jest refundowany.

Od ubiegłego roku jest stosowany także w Polsce - w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Lublinie otrzymało go dotąd dziewięciu pacjentów. - Efekty są bardzo pozytywne, zauważamy u dzieci zdecydowaną poprawę funkcji motorycznych – mówi dr hab. n. med. Magdalena Chrościńska-Krawczyk z Kliniki Neurologii Dziecięcej USD, konsultant wojewódzki w dziedzinie neurologii dziecięcej.

Wiosną ubiegłego roku jako pierwszy pacjent w Polsce lek w Lublinie otrzymał 19-miesięczny wówczas Kacper Boruta. Pod koniec listopada rodzice informowali na Facebooku, że chłopiec, który w momencie diagnozy tracił siły aby samodzielnie siedzieć, zaczął raczkować.

Rodzice Niny Słupskiej prowadzą dramatyczną walkę z czasem - zolgensmę można podać dziecku do czasu osiągnięcia przez nie wagi 13,5 kilograma. Im cięższy chory, tym większą dawkę trzeba podać, a wtedy rośnie także ryzyko wystąpienia działań niepożądanych. Dlatego pomoc jest potrzebna jak najszybciej - dziś Nina waży około 10 kilogramów.

Jak można wesprzeć dziewczynkę?
Ninie i jej rodzicom można pomóc na kilka sposobów:

Co z badaniami przesiewowymi?

Lekarze a także rodzice dzieci chorujących na SMA od dawna apelują m.in. do Ministerstwa Zdrowia, żeby objąć wszystkie noworodki w Polsce badaniami przesiewowymi na SMA (podobnymi do tych, jakie wykonuje się np. w kierunku mukowiscydozy). To takie ważne, bo rozpoczęcie leczenia zanim pojawią się objawy, daje dużo lepsze efekty. – Podanie zolgensmy dzieciom bezobjawowym daje im dużą szansę na normalne funkcjonowanie – mówi dr hab. n. med. Chrościńska-Krawczyk.

Jednak pod koniec grudnia ubiegłego roku prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Certyfikacji (jednostka doradcza Ministerstwa Zdrowia) wydał negatywną opinię dla takich badań. „Wynika przede wszystkim z nieobecności w przesłanym projekcie oceny konsekwencji klinicznych i ekonomicznych wprowadzenia testów przesiewowych SMA” – czytamy w uzasadnieniu.

– Bardzo nas dziwi ta decyzja, bo wydawało się, że wszystko zmierzało do tego, żeby wprowadzono takie badania – przyznaje dr hab. n. med. Magdalena Chrościńska-Krawczyk. – Mamy nadzieję, że Ministerstwo Zdrowia ostatecznie zdecyduje inaczej – dodaje.

- Planujemy wdrożenie pilotażu badań przesiewowych noworodków pod kątem SMA w terminie najszybszym, w jakim będzie to możliwe - napisała w odpowiedzi na nasze pytania Joanna Koc z Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia. - Obecnie trwają prace nad aktualizacją projektu. Projekt, zgodnie ze wskazaniem AOTMiT jest poszerzany o szacunki kosztów leczenia zdiagnozowanych w badaniu przesiewowym małych pacjentów - dodała.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski