W wyniku bombardowania z 9 września 1939 roku zginęły setki cywilnych mieszkańców Lublina. Janusz Andrzej Winiarski tak wspominał tamten dzień dla programu Historia Mówiona Teatru NN.: „Józef Czechowicz wtedy znajdował się w kamienicy przy ulicy Kościuszki, a po drugiej stronie ulicy Kościuszki był fryzjer, do którego mój ojciec regularnie chadzał. I w czasie bombardowania ojciec był właśnie u fryzjera. Padły bomby, po drugiej stronie ulicy zginął Czechowicz, a ta kamienica, w której był fryzjer i u niego w tym czasie ojciec, ocalała. A ja ten moment bombardowania pamiętam właśnie, bo byłem z matką na takiej plantacji malin (...) na tak zwanych Bursakach. Pamiętam te czarne słupy dymu nad miastem i my tacy skamieniali z wrażenia patrzyliśmy na to bombardowanie (...)
Jednak pierwszy atak bombowy na Lublin nastąpił już 2 września. Głównym celem była Lubelska Wytwórnia Samolotów. Ale ucierpiały też m.in. dzielnica Dziesiąta czy Majdan Tatarski. - Właśnie na Majdanie zginęła moja babcia, rodowita warszawianka, miała wówczas 49 lat, a także jej 22-letnia córka i wnuczek, niespełna dwuletni Leszek – opowiada Wiesław Staszewski, lublinianin urodzony po wojnie.
Nieżyjąca już Genowefa Krzos, sąsiadka i serdeczna przyjaciółka mamy pana Wiesława, kilkanaście lat temu tak opowiadała w Kurierze Lubelskim o swoich przeżyciach z 2 września: „Była ósma rano, rodzice poszli do pracy, ja zostałam sama z dziećmi - rodzeństwem i maluchami ciotki. Właśnie szykowałam śniadanie na podwórku, pod jabłonią, gdy słyszę nagle jakiś szum (…) Patrzę: żołnierz biegnie i krzyczy, że bombardowanie będzie! Jeszcze nie skończył, a tu buuuch! Spojrzałam do góry - dziewięć samolotów leci i wali bomby. W pole, w pole! - krzyczy ten chłopak. Więc ja te dzieci zebrałam, bratu dałam dwuletnie sąsiadki, resztę wzięłam za ręce i jedno małe na rękę, a babcia wnuka Jureczka i biegniemy. Uciekliśmy za sad. A ten skurczybyk, nie dość że leje bombami, to jeszcze wali z karabinu! A ja leżę z tymi dziećmi. Dostałam w ramię (…) Leżałam jak martwa. Wojsko polskie się pojawiło. Organizowali furmanki do zbierania rannych i zabitych. Widziałam te dzieci... Nie żyły już. Te nóżki, rączki poodrywane...”
Tego dnia zginęło co najmniej kilkadziesiąt osób, wiele zostało rannych.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?