Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Dźwigała czeka na swoją szansę w Górniku

Karol Kurzępa
Dźwigała został do końca sezonu wypożyczony do Górnika z Lechii Gdańsk w ostatnim dniu okienka transferowego.
Dźwigała został do końca sezonu wypożyczony do Górnika z Lechii Gdańsk w ostatnim dniu okienka transferowego. Tomasz Bolt/Polskapresse
- Czuję sportową złość, że nie zagrałem w ostatnich dwóch ligowych meczach, ale nie spuszczam głowy i ta złość mnie pozytywnie napędza - mówi Adam Dźwigała, który kilka tygodni temu został wypożyczony z Lechii Gdańsk do Górnika Łęczna.

Jak się wprowadziłeś do szatni Górnika?
Bardzo dobrze. Poznaje się z drużyną. Z każdym dniem coraz lepiej to wygląda i jestem zadowolony. Atmosfera w zespole jest dobra, pomimo miejsca w tabeli, które aktualnie zajmujemy. Znamy jednak naszą wartość i wiemy, że zasługujemy na wyższą pozycję w Lotto Ekstraklasie. Staramy się poprawić naszą pozycję w lidze i mam nadzieję, że będziemy to pokazywać na boisku.

Ostatnie mecze ligowe sprawiły, że macie powody do optymizmu.
Tak, ale nie chcemy podchodzić do tego zbyt radośnie, bo wiemy co nas czeka i w którym miejscu jesteśmy. Nie wariujemy i pracujemy cały czas, żeby kontynuować serię korzystnych rezultatów.

O przedłużenie dobrej passy nie będzie łatwo, gdyż waszym kolejnym rywalem jest Lech Poznań.
Zgadza się, Lech to dobra drużyna ze świetnymi piłkarzami, ale naszym celem jak zwykle są trzy punkty. Poznaniacy wyglądają dobrze w ostatnich meczach pod względem fizycznym i taktycznym. Będziemy starać się ich zneutralizować i pokazać z jak najlepszej strony. Chcemy ich pokonać.

Kilka dni po przejściu do Górnika wystąpiłeś w pierwszym składzie w meczu z Piastem Gliwice, natomiast z Koroną i Pogonią nie podniosłeś się z ławki rezerwowych. Obudziła się w tobie sportowa złość z tego powodu?
Tak, czuję sportową złość, ponieważ przegrałem rywalizację o miejsce w wyjściowej jedenastce na treningach. Ale nie spuszczam głowy i ta złość mnie pozytywnie napędza. Jesteśmy profesjonalnymi piłkarzami i takie sytuacje są normalne. Na nikogo się nie obrażam, robię swoje i postaram się pokazać trenerowi, że zasługuje na grę. Chcę występować w każdym meczu i pomagać nowej drużynie.

Nie brakuje ci rytmu meczowego? W ostatnich dwóch sezonach nie rozegrałeś zbyt wielu spotkań.
Byłem cały czas w treningu, mieliśmy też sparingi w Lechii, także brakowało mi jedynie gry w Ekstraklasie i ligowej otoczki. Fizycznie jestem dobrze przygotowany i mam siłę, żeby grać.

Porażka w Pucharze Polski z trzecioligowym GKS 1962 Jastrzębie jeszcze w was siedzi?
Zapomnieliśmy o tym, nie ma co rozpamiętywać. Profesjonalny piłkarz powinien mieć takie podejście, że najważniejszy jest kolejny mecz. I trzeba wyciągnąć wnioski, nabrać pokory i wykorzystać to doświadczenie w przyszłości. Nie ma co patrzeć do tyłu.

W meczu w Jastrzębiu-Zdroju oddałeś mocny strzał z dystansu, który obił poprzeczkę. To właśnie uderzenia z dalszej odległości są twoją silną stroną?
Myślę, że tak. Muszę się częściej decydować na takie strzały, bo przy większej ilości prób zawsze jest szansa, że któreś z uderzeń w końcu znajdzie się w bramce.

Ten „młotek w nodze” odziedziczyłeś po tacie, który także był piłkarzem i słynął z tego typu strzałów?
Tak, wygląda na to, że tata przekazał mi to w genach. Mogę się tylko z tego powodu cieszyć, bo swego czasu, w latach występów w Pogoni Szczecin, ojciec miał chyba najlepsze uderzenie z dystansu w Polsce. A przynajmniej spotykał się z wieloma takimi opiniami.

Próbujesz także swoich sił w stałych fragmentach gry, które również wykonywał tata?
Pracuję nad tym, ale póki co, nie wychodzi mi to aż tak dobrze jak tacie. W każdym razie, doskonalę ten element i może będę nominowany do tego, żeby egzekwować stałe fragmenty w którymś ze spotkań.

A fakt, że twój tata to były piłkarz, który obecnie pracuje jako trener, bardziej przeszkadza czy pomaga w karierze?
Można na to patrzeć w dwojaki sposób. Ojciec był tak właściwie moim pierwszym trenerem, który uczył mnie piłkarskiego rzemiosła, dużo podpowiadał i dawał cenne rady. Pomaga mi prowadzić moją karierę. Z drugiej strony, z racji tego, że nazywam się Dźwigała, oczekiwania wobec mnie są większe. Jednak nie czuję presji w związku z tym.

Po twoim przyjściu zaostrzyła się rywalizacja w środku pola. O miejsce w składzie walczysz z kilkoma zawodnikami. Da się to odczuć na treningach?
Owszem. Dzięki temu cała drużyna gra lepiej, bo każdy daje z siebie więcej, gdy wie, że może stracić miejsce w składzie z meczu na mecz. Trzeba walczyć o możliwość występów. Rywalizacja podnosi jakość zespołu. Sytuacja jest otwarta i nikt nie ma abonamentu na grę.

Przyszedłeś do Górnika jako środkowy pomocnik czy obrońca?
Grywałem na obu tych pozycjach, więc wszystko zależy od decyzji i potrzeb trenera. Wystąpię w tym rejonie boiska, gdzie szkoleniowiec będzie chciał mnie sprawdzić i postaram się zaprezentować najlepiej jak potrafię oraz robić wszystko, by zespół wygrywał. W ostatnim czasie częściej grałem jako środkowy pomocnik, ale występy w defensywie też nie są mi obce. Wierzę, że sobie poradzę.

Nie znalazłeś się w gronie powołanych przez trenera Marcina Dornę na mecze towarzyskie kadry do lat 21, które odbędą się w październiku. Nie brałeś udziału także w poprzednim zgrupowaniu. Czujesz, że szansa znalezienia się w kadrze na przyszłoroczne Euro się oddala?
Jest za wcześnie, by tak to odbierać. Aktualnie, odbudowuje swoją sytuację po zmianie barw klubowych i myślę, że trener stwierdził, że nie jestem jeszcze gotowy. Na poprzednim zgrupowaniu byłem w hotelu, gdzie przebywała kadra i rozmawiałem z trenerem. Wiem, że jestem w orbicie zainteresowań i jestem w kontakcie ze selekcjonerem. Mam nadzieję, że swoją postawą na boisku zapracuje na powołania i pojadę na następne zgrupowania.

Trener Górnika, Andrzej Rybarski o Adamie Dźwigale:

Od razu powiedziałem Adamowi, że nie interesuje mnie jego wiek i może mieć nawet 14 lat, ale musi dawać na boisku piłkarską jakość. Wtedy będzie grał. Czasami bardzo młodzi polscy piłkarze myślą, że jeszcze się muszą czegoś uczyć. Natomiast na zachodzie 18-latkowie mogą grać w Lidze Mistrzów. Zawodnik musi być pewny swoich umiejętności. Adam nie był w cyklu meczowym przez bardzo długi czas i może mu brakować ogrania. Przed nim ciężka praca. Zarówno jego, jak i Gersona nie chcieli w Lechii Gdańsk, więc skoro Górnik Łęczna ich przyjął i daje możliwość gry, to oni powinni dla tego klubu oddawać serce.

Ponadto, Adam ma nie do końca odkrytą charakterystykę. Są tacy, którzy twierdzą, że to jest środkowy obrońca. Ale ojciec Adama, który prowadził go przez jakiś czas, twierdzi, że to jest gracz na pozycję 8, 10 i być może 6, czyli typowy środkowy pomocnik. Oczywiście, zdarza się, że pozycja numer 6 występuje na środku obrony, tylko zawodnik musi mieć cechy środkowego defensora. Ja pamiętam Adama z Jagiellonii Białystok, gdzie był przede wszystkim zawodnikiem środka pola. Zobaczymy jak to będzie wyglądało. Być może wystąpi kiedyś w Górniku na obu pozycjach, na których najczęściej grywał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski