Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera korupcyjna w Motorze Lublin. Wyrok usłyszał m.in. drugi trener drużyny

Marcin Koziestański
pixabay.com/zdjęcie ilustracyjne
Od pół do półtora roku w zawieszeniu - to wyroki, jakie zapadły w środę w sprawie ustawiania meczów przez osoby związane z Motorem Lublin.

Po siedmiu latach od rozpoczęcia procesu, ostatni oskarżeni usłyszeli wyroki w sprawie kupowania meczów przez Motor Lublin. Wśród nich byli: sędziowie, trenerzy i piłkarz lubelskiej drużyny. Sprawa dotyczyła sezonów 2003/2004 i 2004/2005. W tym czasie zostało ustawionych ponad 20 meczów.

W środę przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód zapadły wyroki - od 0,5 do 1,5 roku w zawieszeniu. Najwyższą karę otrzymał Andrzej B. ps. „Mały Fryzjer”. To on był organizatorem ustawiania meczów. Usłyszał wyrok 1,5 roku w zawieszeniu na 5 lat, 9 tys. zł grzywny i 5-letni zakaz zajmowania stanowisk związanych z organizacją zawodów sportowych i udziału w nich.

Rok w zawieszeniu na 3 lata, 4 tys. zł grzywny i 3-letni zakaz pracy w sporcie usłyszał natomiast Grzegorz K., obecnie drugi trener Motoru. - Nie będę komentował wyroku sądu, bo go nie znam - stwierdził Waldemar Leszcz, prezes Motoru Lublin. Czy po ogłoszeniu wyroku Grzegorz K. straci pracę w drużynie? - Grzegorz K. obecnie pomaga zespołowi w walce o baraże. Dopóki nie zapadł prawomocny wyrok, nie można nikogo zwolnić - dodał Leszcz.

W środę półroczne wyroki w zawieszeniu usłyszało jeszcze siedmiu oskarżonych - sześciu byłych sędziów i jeden były piłkarz Motoru - Paweł Z. - Mechanizm był prosty. Andrzej B., wykorzystując znajomości w PZPN, przekazywał ówczesnemu trenerowi Motoru Romanowi D. informacje o tym, kto będzie sędzią meczu. Wtedy trenerzy z arbitrami dogadywali się co do kwoty za korzystny wynik meczu - wyjaśniał sędzia Arkadiusz Jakubanis. W spotkaniach brał udział także kapitan drużyny.

- Pieniądze, często pochodzące z premii piłkarzy, były przekazywane arbitrom - dodał sędzia.

W sprawę było zamieszanych prawie 50 osób. Jednak większość z nich postanowiła dobrowolnie poddać się karze. - Działacze Motoru wiedzieli o wszystkim. Wiele osób usłyszało już kary. Jednak ostatnie osoby nie przyzna- wały się do winy i dlatego ich sprawa trwała do dziś - wyjaśniał Arkadiusz Jakubanis.

W całej sądowej sprawie to Roman D. okazał się kluczową postacią. Były trener informował sąd o kolejnych ustawionych meczach. - Podawał szczegóły i konkretne kwoty. Można powiedzieć, że szedł pod prąd środowisku sportowemu - powiedział sędzia.

Środowe wyroki nie są prawomocne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski