Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera taśmowa bis. PiS miał zlecić podsłuchiwanie ludzi PO

Leszek Rudziński
Michał Dyjuk / polska press
Według informacji „Gazety Wyborczej” biznesmen Marek Falenta, który zlecił podsłuchiwanie polityków PO miał w 2013 r. zgłosić się do PiS. Wtedy to partia Jarosława Kaczyńskiego miała wykorzystać nagrania, aby obalić rząd PO-PSL. Posłowie PiS zaprzeczają.

Tak zwana „afera podsłuchowa” wstrząsnęła kilka lat temu polską sceną polityczną. Kelnerzy z dwóch warszawskich restauracji rejestrowali rozmowy czołowych osobistości świata polityki i biznesu. Podsłuchy podłożone zostały na zlecenie biznesmena branży węglowej Marka Falenty. Taśmy zostały upublicznione w 2014 r.

Wiele wskazuje na to, że sprawa będzie miała ciąg dalszy. Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, powołując się na anonimowe źródło, politycy PiS mieli wiedzieć o podsłuchach pół roku przed wybuchem afery.

Dokładnie to sam Marek Falenta, według ustaleń dziennika, zaoferował ówczesnemu skarbnikowi PiS Stanisławowi Kostrzewskiemu nagrania, które miały skompromitować ministrów rządu Donalda Tuska. Propozycja miała paść podczas przyjęcia opłatkowego partii pod koniec 2013 r. - Po rozmowie z Falentą Kostrzewski wziął od niego namiary. W kierownictwie postanowiono, że Falentę trzeba sprawdzić - pisze gazeta, cytując swojego informatora, który rzekomo był wówczas blisko związany z ówczesnym wiceprezesem PiS i byłym szefem CBA Mariuszem Kamińskim. Owego sprawdzenia miał podjąć się ówczesny prawnik związanej z PiS spółki Srebrna Ernest Bejda - obecnie szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego (założył je w 2006 r. z Mariuszem Kamińskim ).

Bejda miał wielokrotnie spotykać się z funkcjonariuszami CBA z delegatury wrocławskiej i dowiedzieć się od nich, że Falenta od lat jest współpracownikiem służb (najpierw ABW, a potem CBA), który przekazuje informacje na temat „korupcji władzy”.

Wówczas to miał powstać plan wykorzystania nagrań do skompromitowania rządu Tuska. Według „Wyborczej” postanowiono, że pierwsze nagrania zostaną opublikowane w tygodniku „Wprost”, który nie jest kojarzony z partią Jarosława Kaczyńskiego. Prawie rok później (w 2015) kolejne nagrania upublicznił tygodnik „Do Rzeczy”, a w 2017 r. opublikowała je Telewizja Polska.

Po ujawnieniu afery rząd PO-PSL zaangażował połączone siły policji, CBŚ i służb specjalnych, aby wytropić źródło podsłuchów. Nie udało się jednak udowodnić związków PiS z aferą podsłuchowa.

Jednak zdaniem rzecznika Ludowców Stefana Jakubiaka zdarzenia opisane w dzienniku są wysoce prawdopodobna. - Nie dziwi mnie ta sytuacja. Być może za parę lat dowiemy się jakie były kulisy tych wszystkich podsłuchów i kto za nimi stał. Nie zdziwiłbym się gdyby taka metodę preferowali przedstawiciele PiS - mówił Agencji Informacyjnej Polska Press polityk.

Choć sam Falenta odmówił komentarza w sprawie, zarówno Kamiński, jak i Bejda w pismach przesłanych do gazety stanowczo zaprzeczyli jej doniesieniom. „Minister Mariusz Kamiński nie podejmował żadnych inicjatyw dotyczących spotkań kogokolwiek z Markiem Falentą (...) Próba ukazania afery taśmowej jako tworzone przez środowisko Pis-u oparta jest na nieprawdzie” - napisał w imieniu Kamińskiego rzecznik koordynatora służb Stanisław Żaryn.

Afera podsłuchowa rozpoczęła się w czerwcu 2014 roku od publikacji „Wprost”. Tygodnik opublikował stenogramy z podsłuchanych rozmów ważnych polityków, m.in. Aleksandra Kwaśniewskiego, Ryszarda Kalisza, Radosława Sikorskiego czy Krzysztofa Kwiatkowskiego i Bartłomieja Sienkiewicza.

Sprawa miała poważne konsekwencje polityczne. Prezes PiS Jarosław Kaczyński, będący wówczas posłem opozycji, krótko po ujawnieniu taśm zagroził, że jeśli rząd Donalda Tuska nie poda się do dymisji to w Sejmie zostanie złożone wotum nieufności. Tusk stwierdził, że nie zdymisjonuje ministrów, ponieważ byłoby to „działanie pod dyktando przestępców, którzy chcą zdestabilizować polskie państwo”. Miast tego złożył w Sejmie wniosek o wyrażenie wotum zaufania dla rządu, które zostało mu udzielone. Jednak niecały rok później biznesmen Zbigniew Stonoga opublikował na Facebooku ponad 3 tysiące zdjęć fotokopii akt z postępowania ws. afery podsłuchowej. 10 czerwca 2015 ówczesna premier Ewa Kopacz ogłosiła, że w związku z aferą do dymisji podali się: minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, minister sportu i turystyki Andrzej Biernat, minister skarbu państwa Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie Tomasz Tomczykiewicz, Rafał Baniak i Stanisław Gawłowski, koordynator służb specjalnych Jacek Cichocki oraz szef Zespołu Doradców Politycznych Prezesa Rady Ministrów Jacek Rostowski. Tego samego dnia rezygnację z funkcji marszałka Sejmu zapowiedział Radosław Sikorski.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Afera taśmowa bis. PiS miał zlecić podsłuchiwanie ludzi PO - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski