Afrojax, znany rodzinie raczej jako Michał Hoffmann, a fanom zespołu Furia Futrzaków jako Peter Bergstrand, to jednostka wybitnie nieprzystosowana. Perfidnie złośliwy, emocjonalny, przesadnie szczery (wszystko to rzecz jasna wnioskuję z tekstów i wywiadów). Taki ktoś albo zostaje artystą, albo staje się tym irytującym sprzedawcą ze sklepu naprzeciwko, czy też najbardziej sfrustrowanym pracownikiem warszawskiej firmy call-center.
Formacja wybrała drogę zwrotek, refrenów i mostków
Na szczęście Afrojax wybrał pierwszą opcję i zamiast zrażać czarnym humorem klientów, cieszy ucho i mózg znakomitymi tekstami w Afro Kolektywie. Z tym uchem to może przesadzam - kiedy warszawski sekstet był bliższy hip- hopowi, wadę wymowy i mizerne możliwości wokalne można było Afrojaxowi wybaczyć.
Teraz, kiedy formacja wybrała drogę zwrotek, refrenów i mostków (vide najnowszy, tegoroczny album "Piosenki po polsku"), trzeba większej wyrozumiałości wobec talentu wokalnego Hoffmanna. Za to teksty bronią się jak zawsze, czyli właściwie od lat 90. XX wieku.
Wtedy to grupa nazywana najpierw Shit Lives Forever, Spliff Radio, Funk Dyrekcja, czy Kawiarnia podjęła się pozytywistycznej misji naprawczej polskiego rapu (będącego wówczas w fazie niemowlęctwa). Pierwszym owocem ich działań była "Płyta pilśniowa" z 2001 roku, którą zapracowali sobie na dość zgubną etykietkę "organicznego, inteligentnego hip-hopu".
Porzucili ją jednak bez zbędnych sentymentów i teraz smutno-ironiczna twórczość Afrojaxa ma za tło gitarowe akordy.
Afro Kolektyw (support: Crab Invasion), Opium, ul. Langiewicza 16, 23 listopada, bilety 15 zł
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?