Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aktywista pozywa Centrum Kultury. Czy za jego zwolnieniem z pracy stał ratusz?

Michał Dybaczewski
Michał Dybaczewski
Szymon Pietrasiewicz, aktywista z Lublina, pozywa swojego byłego pracodawcę – Centrum Kultury w Lublinie żądając odszkodowania z powodu dyskryminacji ze względu na działalność społeczno-obywatelską. Naciski, by pozbyć się Pietrasiewicza z CK miał wywierać sam ratusz. - Ten zarzut to skrajna bezczelność – uważa Aleksander Szpecht, były dyrektor CK i nie wyklucza pozwu wobec swojego dawnego podwładnego.

Szymon Pietrasiewicz pracował w CK 10 lat. W lipcu 2021 r. wręczono mu wypowiedzenie. Powód oficjalny: utrata zaufania do pracownika oraz działania na niekorzyść pracodawcy.

Co się kryje za tym stwierdzeniem? Zdaniem Pietrasiewicza chodzi o aktywność społeczną. – Przez 8 lat było mi z Centrum Kultury bardzo po drodze. Pierwsze kłopoty zaczęły się podczas kompanii samorządowej w 2018 r., kiedy założyliśmy Lubelski Ruch Miejski. Ówczesny dyrektor CK, Aleksander Szpecht zasugerował mi wtedy, że moja aktywność zawodowa nie może iść w parze z aktywnością społeczną. Ten temat powracał jak bumerang przy różnych okazjach – twierdzi Szymon Pietrasiewicz.

Inaczej widzi to Aleksander Szpecht: - Pietrasiewicz został zwolniony, bo zaczął działać na szkodę instytucji. Dzisiaj mogę powiedzieć, że w czasie pracy w CK zajmował się głównie prowadzeniem biura Lubelskiego Ruchu Miejskiego i godzinami przesiadywał na stronie internetowej LRM. Poza tym, gdyby miał zostać zwolniony za swoją działalność społeczną to pracowałby w CK góra rok lub dwa, a nie dziesięć – uważa Szpecht.

Aktywista naraził się kierownictwu CK również przy innej okazji. Kiedy w lipcu 2021 r. dyrektor Szpecht szykując się do odejścia na emeryturę na swojego następcę „namaścił” Rafała Kozińskiego, swojego dotychczasowego zastępcę, wówczas Pietrasiewicz zaprotestował przeciwko bezkonkursowemu trybowi „przekazania władzy”. – Podpisałem list ws. otwartych konkursów na dyrektorów lubelskich instytucji, bo chciałem, żeby taki konkurs w CK się odbył – mówi Pietrasiewicz. Finał był taki, że Aleksander Szpecht już „na odchodne” zwolnił Pietrasiewicza z pracy. – Żaden dyrektor na miesiąc przed emeryturą i w dodatku na urlopie nie zwalnia pracowników, ale tu chodziło o to, żeby „oczyścić” instytucję nowemu dyrektorowi – twierdzi aktywista.

- Nic nikomu nie „wyczyszczałem”. Skala zarzutów wobec Pietrasiewicza była tak duża, że moment mojego odejścia nie miał żadnego znaczenia, a ocena merytoryczna całej sytuacji była jednoznaczna i wszystkie argumenty przemawiały za tym, by Pietrasiewicz przestał pracować w CK – przedstawia swoją wersję Szpecht.

Nieprawidłowości w zwolnieniu Pietrasiewicza nie dopatrzył się ratusz, któremu CK podlega. - Żadna z prowadzonych przez Urząd Miasta Lublin w ostatnich latach kontroli nie wykazała nieprawidłowości w obszarze spraw kadrowych. Trwającą obecnie w Centrum Kultury kontrolę, która rozpoczęła się w kwietniu 2022 r. planujemy zakończyć do końca bieżącego roku - informuje Michał Karapuda, dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miasta.

Ale to nie wszystko, aktywność społeczna Pietrasiewicza zahaczała bezpośrednio o sprawy ratusza. Jako przeciwnik zabudowy Górek Czechowskich oraz budowy stadionu żużlowego na terenie po LKJ, aktywista siłą rzeczy wyrażał się negatywne o decyzjach prezydenta miasta, Krzysztofa Żuka. – Wiem, że z ratusza były naciski żeby mnie zwolnić, to mi przyznał nawet kiedyś Aleksander Szpecht – zdradza „Kurierowi” Pietrasiewicz.

Co na to ratusz? - Zgodnie z art. 17 ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, dyrektor instytucji kultury zarządza instytucją i reprezentuje ją na zewnątrz. Miasto nie ingeruje w politykę kadrową instytucji – poinformowała nas Katarzyna Duma, rzeczniczka prezydenta Lublina. Ten lapidarny komunikat nam nie wystarczył. O sprawę nacisków zapytaliśmy Michała Karapudę. – Pytania proszę kierować wyłącznie przez rzecznika, stanowisko rzecznika jest moim stanowiskiem – odpowiedział nam.

O sprawę nacisków ze strony urzędu miasta zapytaliśmy również Aleksandra Szpechta. - W momencie, kiedy zwolniłem Pietrasiewicza odchodziłem na emeryturę, a więc byłem niesterowalny, nikt nie mógł na mnie naciskać, a ratusz nie ma z tym nic wspólnego. Zarzut jest zatem absurdalny i skrajnie bezczelny – wyjaśnia były dyrektor CK i nie wyklucza podjęcia wobec aktywisty kroków prawnych. - Pietrasiewicz myśli, że jest bezkarny. Będę się musiał zastanowić i porozmawiać z prawnikiem, ale w tej sytuacji nie wykluczam pozwu – deklaruje.

Stanowisko byłego dyrektora CK podziela obecny. - To kolejna sytuacja szukania afery medialnej i poważne pomówienie ze strony Pietrasiewicza. Ja nigdy o tym nie słyszałem. Aleksander Szpecht nic mi nigdy nie mówił o jakichkolwiek naciskach ze strony ratusza – mówi nam Koziński. I dodaje: - Wielu pracowników Centrum Kultury buntowało się przeciwko polityce miasta i ich aktywizm oraz wszelka inna działalność społeczna nigdy nie była przedmiotem żadnych negatywnych uwag, a tym bardziej dyskryminacji ze strony dyrekcji CK.

Odszkodowanie, jakiego domaga się Pietrasiewicz od Centrum Kultury w pozwie sądowym opiewa na kwotę 49 tys. zł. Ma to być odszkodowanie za poniesioną szkodę materialną, jak i krzywdę moralną, związaną z dyskryminacyjnymi zachowaniami pracodawcy. – Rafał Koziński, jeszcze jako zastępca dyrektora traktował mnie karygodnie, od wyzwisk, przez sekowanie, po decyzje administracyjne, które były uciążliwe, jeśli chodzi o wykonywanie moich obowiązków. Dział, którym się zajmowałem został zniszczony, a moje projekty były traktowane, jako drugiej kategorii – podaje przykłady aktywista. Szala goryczy przelała się bezpośrednio po wyrzuceniu Pietrasiewicza z CK. – Szpecht negatywnie wypowiadał się na mój temat do mediów twierdząc, że nie nadaję się do żadnej instytucji i jestem mistrzem manipulacji, a ten „wilczy bilet” spowodował, że dłuższy czas pozostawałem bez pracy – zaznacza. W końcu jednak Pietrasiewicz pracę znalazł – od 4 miesięcy jest zatrudniony w stowarzyszeniu Homo Faber działającym na rzecz praw człowieka.

Dalszy akt pojedynku Pietrasiewicz vs. Centrum Kultury rozegra się wkrótce przed sądem rejonowym. Stawką będzie 49 tys. zł odszkodowania. To zresztą niejedyna batalia, jaką aktywista wytoczył swojemu byłemu pracodawcy. Zaraz potem jak został zwolniony skierował sprawę do sądu pracy, pozwał też CK o naruszenie dóbr osobistych. I ten proces również czeka na swój początek. Nie można również wykluczyć, że pozywający sam zostanie pozwany. Chodzi tu o wspomniany już zarzut o naciski ze strony ratusza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski