W mistrzostwach świata Aleksandra Mirosław powalczy nie tylko o medale, ale przede wszystkim o olimpijską nominację. Do wywalczenia będą jedynie dwa bilety do Paryża, gdzie w 2024 roku wspinaczka na czas będzie już osobną konkurencją. A to dla lublinianki, która zdominowała tę rywalizację w ostatnich latach, wielka szansa na olimpijski medal. Nawet złoty!
- To będzie chyba najważniejszy sezon w moim życiu. Muszę wygrać mistrzostwa świata, żeby zakwalifikować się na igrzyska. Będą to więc trudne zawody i razem z trenerem przygotowujemy się do nich tak naprawdę już od powrotu z igrzysk w Tokio. To, co działo się w tym roku, to były tak naprawdę kolejne przystanki do tego, żeby zrealizować czekający mnie cel – mówi Aleksandra Mirosław.
W tym roku zawodniczka z Lublina dwukrotnie biła własny rekord świata (w Salt Lake City wspięła się na 15-metrową ścianę w czasie 6,53 sek.), trzy razy wygrała zawody Pucharu Świata, a w sierpniu triumfowała w mistrzostwach Europy (po raz drugi w karierze). Po tym ostatnim sukcesie zrezygnowała z następnych startów i po krótkich, dwutygodniowych wakacjach, od września przygotowuje się do przyszłorocznych zawodów.
Rywalizację planuje rozpocząć pod koniec kwietnia, od zawodów Pucharu Świata w Seulu. Mistrzostwa świata w szwajcarskim Bernie rozpoczną się 1 sierpnia. Aleksandra Mirosław o medale i olimpijską nominację powalczy dziewięć dni później. W gronie jej rywalek zapewne będą siostry Kałuckie, Aleksandra i Natalia, które od pewnego czasu depczą po piętach lubliniance.
- Ta rywalizacja działa pozytywnie na mnie i na nie. Jest dodatkowym bodźcem motywacyjnym. Jeśli jest ktoś, kto cię goni, to nie chcesz, żeby cię dogonił. Myślę, że obie strony na tym korzystają. Natomiast dla mnie w zawodach międzynarodowych nie ma znaczenie z kim biegnę. Moim zadaniem jest wygrać i tylko na tym się skupiam. A po drodze są po prostu rywalki, które muszę pokonać – tłumaczy Aleksandra Mirosław.
Groźnych rywalek będzie jednak znacznie więcej, a po debiucie wspinaczki na igrzyskach olimpijskich w Tokio popularność tej dyscypliny szybko rośnie. Do walki włączają się reprezentanci kolejnych państw. - Na pewno bardzo mocne będą zawodniczki z Chin, które w drugiej części tego sezonu wróciły do rywalizacji. Dojdą też dobre zawodniczki z Indonezji oraz Stanów Zjednoczonych. Natomiast rozmawialiśmy z trenerem o tym wielokrotnie i wiemy, że jesteśmy w dobrym miejscu, żeby ten atak odeprzeć. Od dawna mamy ułożony plan przygotowań i dobrze wiemy, co mamy robić pod kątem igrzysk olimpijskich – podkreśla zawodniczka KW Kotłownia Lublin.
We wspomnianych państwach inwestowane są ogromne pieniądze we wspinaczkę sportową. Aleksandra Mirosław jest jednak spokojna o własne przygotowania. - Z roku na rok mam coraz lepsze warunki, a teraz mogę powiedzieć, że są one wręcz komfortowe. Otrzymuję wsparcie finansowe od sponsorów, więc nie muszę się martwić o środki na zagraniczne obozy treningowe. Trenuję z czystą głową, bo wiem, że mogę sobie na to pozwolić – mówi Aleksandra Mirosław.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?