Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Al-mundial i samobój. Cotygodniowy felieton Grzegorza Gila

Grzegorz Gil
archiwum redakcji
Za kilka dni ludzkość zatrzyma się, spoglądając (z obrzydzeniem lub bez) w stronę Zatoki Perskiej. Dziś o Katarze przez duże „K” mówi się dużo i raczej źle w kontekście piłki nożnej i praw człowieka. „Al-mundial” to „wyjście” Kataru na świat, ale raczej nie „wyjście” świata z Kataru. Czy charakter egzotycznego gospodarza może choć trochę napawać nas, Polaków, optymizmem?

Zanim jednak przejdę do tematyki sportu nie sposób nie odnieść się do wydarzeń z przygranicznego Przewodowa. We wtorek doszło tam do tragedii ludzkiej (2 ofiary śmiertelne), która nosi także znamiona małej tragedii politycznej. Pocisk produkcji radzieckiej, który wleciał na polskie terytorium pochodził najpewniej z systemu obrony przeciwlotniczej S-300, który Ukraińcy otrzymali w tym roku od partnerów z NATO (m.in. Słowaków). Wyłączną odpowiedzialność polityczną za incydent i „bramkę samobójczą” ponoszą jednak Rosjanie, którzy kontynuują na Ukrainie barbarzyńską wojnę balistyczną, zmuszając Ukraińców do obrony. Tak czy owak, „samobój” pozwala Polsce na uszczelnienie sojuszniczej obrony przeciwrakietowej, bo to, że Przewodów nieszczęśliwie przydarzył się dopiero teraz jest małym cudem.

Katar to kontrowersyjny gospodarz mistrzostw świata, a wyłonienie mistrza wymaga ofiar i będzie ich dwa razy więcej niż w 1978 roku, kiedy na argentyńskim mundialu udział wzięło tylko 16 zespołów. Nawiasem mówiąc, choć świat był wtedy dużo bardziej przejrzysty a FIFA transparentna, już wówczas pojawiały się zarzuty upolitycznienia sportu w kontekście prób wybielania polityki (junta wojskowa Jorge Videla) z użyciem futbolu. Na dodatek Argentyna zdobyła jeszcze puchar świata... Dziś Katarczycy walczą o inne cele, ale mniejsza o to, bo, choć Katar jest dwukrotnie mniejszy od województwa lubelskiego, pod względem PKB na głowę mieszkańca nie ma sobie równych.

Bogactwo i infrastruktura tego państwa została zbudowana na węglowodorach i niewolniczej pracy migrantów (system kafala zniesiono formalnie dopiero w 2020 roku). Choć w 2010 roku nikt specjalnie nie protestował po przyznaniu egzotycznemu kandydatowi prawa organizacji mundialu (14:8 w jego starciu z USA), Katarczycy dolewają oliwy do ognia (nazywając homoseksualizm chorobą psychiczną), wiedząc, że karawana musi iść dalej. Z kolei prezydent FIFA apeluje do drużyn o pozostawienie piłki nożnej z dala od ideologii czy polityki, brzmiąc przy tym dość Infantino (pol. infantylnie). FIFA jako pierwsza dała się wciągnąć w tryby polityczne, poszerzając turniej i szukając bogatych sponsorów. Katarski mundial staje się dziś czymś w rodzaju testu na niepoprawność polityczną i lekcją na temat relatywizmu kulturowego.

W efekcie łamania praw człowieka w Katarze większość reprezentacji jedzie tam, „ale się nie cieszy” (co najmniej 22 drużyny). Nic dziwnego, bo świętowanie sukcesów na miejscu będzie utrudnione w związku restrykcjami dotyczącymi zachowywania się w miejscach publicznych (m.in. zakaz okazywania czułości). Za całowanie w policzek Andrzeja Szarmacha, w podziękowaniu za jego bramki zdobyte głową na mundialu w 1974 i 1978 roku, Grzegorz Lato musiałby zapłacić/odsiedzieć w Katarze niemałą karę grzywny/więzienia?! Prawo szariatu nie jest jednak w tym państwie niczym nowym. Krytyka powinna być zatem adresowana do władz FIFA a nie Kataru, który był i jest państwem opartym na prawach islamu, które spełniają określone funkcje społeczne. Nie powinny być one oceniane li tylko z zachodniego punktu widzenia bez odwołania do lokalnego kontekstu.

Katar to kraj kontrastów: tradycji przemieszanej z tandetą, która opakowana jest w nowoczesność. W jednej z dzielnic Dohy z butiku do butiku zabiorą cię „weneckie” gondole. Kilkanaście kilometrów dalej, w obozach dla robotników, którzy zbudowali Katar, praktykowana jest segregacja społeczna. Jeśli Katarczycy to ledwie 30 procent populacji swojego kraju a reszta to ekspaci, to współudział w łamaniu praw człowieka wskutek ekonomicznej „kolaboracji” z państwem dynastii Al-Thani mają także Polacy, Anglicy czy Tunezyjczycy, których reprezentacje odwiedzą „miejsce zbrodni”. Ale o tym cisza. Przecież to gospodarz określa warunki. „Prawa człowieka dla każdego” - takie hasło na swoich koszulkach treningowych chcieli umieścić Duńczycy. Choć oficjele z FIFA „z przyczyn technicznych” nie wyrazili na to zgody, drzwi dla mniej lub bardziej spontanicznych i niepoprawnych politycznie gestów ze strony uczestników mistrzostw świata pozostają uchylone.

Na zakończenie trochę o języku arabskim i szansach Polaków. Przypomnę tylko, że w języku arabskim pisze się od strony prawej do lewej a litery alfabetu zmieniają swój kształt w zależności od swojego miejsca w wyrazie (z przodu, w środku i na końcu). W sumie chyba nawet chciałbym, żeby Polacy zagrali trochę „po arabsku”! Tak „od prawej do lewej”, czyli najpierw mecz „o honor” (Meksyk), następnie mecz „o wszystko” (Arabia Saudyjska), a mecz „otwarcia (Argentyna) - dopiero na końcu (oby chodziło o polskie otwarcie fazy play-off!). W dodatku z leksykalnego punktu widzenia bezbarwna postawa Polaków na „al-mundialu” nie wchodzi w grę, gdyż język arabski nie zna rodzaju nijakiego (sic!).

Chciałbym też, aby polska defensywa była tak szczelna, jak nasz sojuszniczy system obrony przeciwlotniczej, choć może w tym miejscu powinienem raczej ugryźć się w język.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski