Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Grabowski: Charczę, bo mi tak w duszy gra

Redakcja
diana domin / east news
Dużo o: pierwszej płycie, ryzyku i piciu. Mniej o: kobietach, marzeniach i małym piwku. Z aktorem Andrzejem Grabowskim tuż po premierze krążka "Mam prawo... Czasami... Banalnie" rozmawiają Katarzyna Kachel i Anna Górska

Często Pan ryzykuje?
Całe życie.

Opłaca się?
Czasem tak, czasem nie.

Pierwsza ryzykowna decyzja?
Egzamin do szkoły teatralnej.

Płyta jest kolejną?
A tego to jeszcze nie wiem.

Jak Pan myśli, kto ją kupi?
Kilku moich przyjaciół i większość moich wrogów.

Puszczałyśmy w redakcji - podobało się!
A co wam mieli powiedzieć?

Pan za to mówi: Jak chcesz, to słuchaj, jak nie, to nie. Prowokacja?
Ja, drogie panie, już nie prowokuję. Za stary na to jestem.

Mówi Pan, że nie umie śpiewać, i nagrywa płytę. To nie prowokacja?
To jest zwykłe charczenie.

Po co Pan charczy?
Bo mi w duszy gra.

A może znudziło się Panu aktorstwo?
Pewnie, bo to strasznie nudny zawód. Głupi jak but.

Nie marzy się Panu dobre miejsce na liście przebojów w Trójce?
Już tam byłem. 27 tygodni z piosenką "Jestem jak motyl". W tym dwa tygodnie na pierwszym miejscu. Bardzo mnie to zaskoczyło.

Lubi Pan siebie słuchać?
Nienawidzę!

Nigdy Pan nie śpiewa?
Chyba że przy wódce, ale tak przecież każdy głupi potrafi.

Charczenie spodobało się kompozytorom. Stwierdzili, że to jest najbardziej wartościowe na płycie.
Przecież dziś można każdego nagrać i tak powyciągać, że będzie idealnie brzmiał. Tylko po co? Ja śpiewam brudno, jak przy papierosie czy whisky, i tak ma być.

Co było najtrudniejsze podczas nagrań?
Trzeba pokornie zaakceptować to, co się nagrało. I ja pokornie czekałem, aż mi powiedzą: Wystarczy, koniec! Właściwie to czekałem na to słowo już od samego początku (śmiech).

Który kawałek był najtrudniejszy?
(Andrzej Grabowski myśli.)

Powie Pan, że wszystkie były łatwe...
Nie, nie. Nie były. Nagrać 13 piosenek to nie jest tak raz, dwa. Ja, który tego nigdy nie robiłem z wyjątkiem dwóch piosenek na płycie ku pamięci Himilsbacha i Maklakiewicza, dużo się w trakcie nagrywania musiałem uczyć. I ostatnie piosenki, które nagrywałem, szły mi już o wiele lepiej niż te pierwsze.

Pan lubi weselsze czy smutniejsze piosenki?
Pewnie, że smutniejsze.

Bo?
Bo nie jestem Ferdynand Kiepski.

Nawet by nam to przez myśl nie przeszło.
Ale jakby czasem przeszło, to odpowiedź już znacie.

Ta płyta to było małe piwko? (Od red. - tytuł piosenki, którą śpiewał Grabowski).
Hanka Banaszak, nienawidząca wywiadów, była kiedyś męczona przez dziennikarza: Przygotowałem tak świetne pytania, że będzie pani zachwycona - namawiał. No i pierwsze brzmiało: Czy w pani magicznym domu mieszka mysz (śmiech). To był koniec wywiadu (śmiech)...

Zrozumiałyśmy. Dobrze, że to nie było nasze pierwsze pytanie...
...Bo wiedzą panie, dziennikarze czasami chcą tak "inteligentnie" mi dopiec i dają takie tytuły recenzji "Grabowski kiepsko zagrał", albo "Niekiepsko, panie Andrzeju" i wydaje im się, że są tacy dowcipni i błyskotliwi, że rany boskie.

Wszystkie piosenki są pisane dla Pana?
Wszystkie.

Śpiewa Pan: Mam prawo do takich kilku zdań. Ta jest o kim?
To są moje pytania do Pana Boga.

A męska rozmowa z telewizorem?
Już mnie panie denerwują.

Ma Pan w sobie niespełnione marzenia?
Zawodowych nie mam, o prywatnych nic wam nie powiem.

Ślub z młodą kobietą był ryzykiem?
Jak każdy ślub.

Opłaciło się?
Panie chyba myślą, że głupi jestem i odpowiem.

Głupi nie, ale czasami udaje Pan chama.
Nie udaję, ja po prostu nim bywam, tak jak i chamscy bywają dziennikarze. Bo jeśli ktoś mnie pyta: Jak panu teraz z młodą kobietą w łóżku, to co mogę odpowiedzieć? Mówię: Odpieprz się, człowieku i tyle.

Pan nie lubi rozmawiać o życiu prywatnym?
Nie lubię.

Niekiedy Pan robi wyjątki, np. dla Playboya.
Eee, co ja tam naopowiadałem? O paru pijaństwach zaledwie. A to, że ja się lubiłem napić wódki, to każdy wie.

Lubiłem?
Broń Boże, abstynentem nie jestem, wódka nigdy mi zresztą w życiu nie przeszkadzała. Byłem bardzo zabawowym człowiekiem, więc nie mogę nagle opowiadać, że studiowałem z wielką przyjemnością w szkole teatralnej.

Pan sobie bimbał.
I to dosłownie. Koledzy po zamknięciu akademika spuszczali mnie na pasku z okna po wódkę.

Ciężkie życie?
Nie, chętnie bym wrócił do czasu spuszczania na pasku. Byle nie był amerykański, bo tamten przecież pękł (śmiech).

Chce się Panu palić?
Jeszcze jak.

I co będzie?
(Grabowski do kelnera: - U was się nie pali? - Nie - mówi kelner. - To co państwo robicie z takimi, którzy łamią zakaz palenia? - Jeszcze takiego nie było. - O, to będę pierwszy - mówi Grabowski i zapala papierosa).

Pan jest zadowolony z życia?
Na pewno, gdy będę umierał, stwierdzę, że wczorajszy dzień był lepszy od dzisiejszego.

Jest Pan spełniony?
Trochę jestem.

Gdzie Pan będzie za parę lat?
Dokładnie nie wiem. Może w grobie?

Ale płytę się Panu jeszcze nagrać chciało.
A bo jestem mało asertywny i mnie namówili koledzy.

Nie dla pieniędzy?
Nie.

Z próżności?
Jak powiem, że nie, to wyjdę na durnia, który się kreuje na człowieka, co to nie jest próżny. Każdy jest, a aktorzy mają tej próżności w cholerę.

Czego Pan nie robi dla pieniędzy?
Nie zagrałbym w filmie o Lepperze, według scenariusza członka Samoobrony.

Wystąpi Pan w Tańcu z gwiazdami?
Broń Boże.

Ale dzwonili z TVN?
Z obowiązku. Mówili: Wiemy, że pan odmówi, ale tak dzwonimy. No to ja odmawiałem, a oni mi dziękowali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski