Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Piaseczny i Seweryn Krajewski: Prawie z Lublina

Artur Borkowski
Andrzej "Piasek" Piaseczny i Seweryn Krajewski.
Andrzej "Piasek" Piaseczny i Seweryn Krajewski. Sony Music/Jacek Poremba
W ostatnią sobotę Andrzej Piaseczny i Seweryn Krajewski dostali multiplatynową płytę za CD "Spis rzeczy ulubionych". Koncertem w Sali Kongresowej PKiN zamknęli trasę promującą ich wspólny krążek "Na przekór nowym czasom - live". Z Andrzejem Piasecznym rozmawia Artur Borkowski.

Uroniłem łezkę na niedawnym koncercie Panów w Lublinie. Zresztą nie tylko ja. Wzruszona była cała widownia - ludzie młodzi i starsi.
Miło mi. Nie powiem, że to nie dobrze. Właśnie bardzo dobrze!

Jak Piaseczny i Krajewski wywołują u ludzi takie emocje?
Nie wiem, robimy po prostu swoje. Najlepiej jak potrafimy.

Ludzie dostali od Was cudowne muzyczne prezenty: aktualne i sprzed lat.
Największy prezent dostałem ja od Seweryna. Podczas nagrywania obu płyt i zakończonej trasy, kiedy dał mi możliwość obcowania z ludźmi, którzy niekoniecznie przyszliby na mój koncert. A tak miałem okazję przekonać ich do siebie.

Seweryn Krajewski też Panu zawdzięcza część swojego sukcesu, powrót po dwudziestu latach na szczyty między- pokoleniowej popularności.
Myślę, że ten mechanizm korzyści zadziałał w obie strony. Ja mogłem stanąć na scenie obok wielkiego artysty, wspólnie z nim zaśpiewać. Młodzi ludzie, którzy przyszli posłuchać Piaska, mieli okazję zachwycić się "Kołysanką dla okruszka", którą wcześniej mogły znać tylko ich mamy, układając swoje pociechy do snu przy muzyce Seweryna.

Co ludzie mówili do Was po koncertach?
Panie narzekały, że czekały na Seweryna czterdzieści lat, a tu nagle pojawiły się ich dwie miłości. Ta druga to niby ja. Panowie gratulowali nam dobrego brzmienia. Wszyscy podpytywali, czy nie zazdroszczę Sewerynowi tak wspaniałego przyjęcia?

A zazdrości Pan?
Gdybym miał większą podatność na bycie zazdrosnym, to pewnie mógłbym nabawić się sporych kompleksów, a tak zwyczajnie cieszę się jego radością. Występy były tak pomyślane, żeby na scenie Seweryn mógł się czuć dobrze. Ja rozpoczynałem koncert, a on wchodził na już trochę ciepłe miejsce, które zresztą w ciągu kilku minut rozpalał do czerwoności. Jak pan słyszał, wypowiedział może dwa, maksymalnie cztery słowa podczas całego wieczoru, ale Seweryn jest osobowością, która nie musi mówić. Wystarczy, że jest.

Panie Andrzeju, dlaczego nie wydaliście podwójnego live? Sporo piosenek "przepadło".
Może lepszy jest pewien niedosyt? Myślimy natomiast, a raczej marzymy o DVD. Na razie nie udało nam się, niestety, przekonać żadnego banku do wyskoczenia z kasy, a bez sponsora w tych czasach ani rusz.

Wprawdzie jest Pan zwolennikiem niedosytu, ale w Lublinie nie wszystkim chętnym udało się Panów zobaczyć i usłyszeć. Wiem, że tak było w całym kraju. Nie planujecie trasy bis?
Wszystko tak naprawdę zależy od tego, czy Seweryn będzie chciał jeszcze występować. Jeśli powie tak, wiosną przyszłego roku moglibyśmy ruszyć w Polskę, może jeszcze raz wystąpić przed lubelską publicznością.
Wiem, że Lubelskie, Lublin są Panu szczególnie bliskie.
Moja mama urodziła się w Tarnogórze, tata w Puławach. Oboje studiowali w Lublinie. W waszym mieście urodzili się mój brat i siostra. W Lublinie mieszka moja matka chrzestna, a ja uczyłem się tu śpiewać.

Uff!!! Można więc chyba powiedzieć, że jest Pan prawie lublinianinem.
Lubię Lublin, zawsze tu chętnie występuję.

Zapraszamy do nas na święta.
Dziękuję, ale brat by się obraził. Tym razem do wigilijnego stołu usiądziemy w jego rodzinnych Pionkach.

Zaśpiewacie kolędę?
Na pewno. Jeden z moich bratanków gra na fortepianie, drugi na skrzypcach. Kolędowanie będzie zatem obowiązkowe.

Seweryn Krajewski: - Przez lata zdzierałem głos

Woli mówić o sobie swoimi kompozycjami. Bardzo rzadko rozmawia z dziennikarzami. Dla Kuriera Lubelskiego Seweryn Krajewski zrobił wyjątek.

Trasa koncertowa, którą zagrał Pan z Andrzejem Piasecznym, okazała się wydarzeniem kulturalnym roku. Spodziewał się Pan takiego sukcesu?
Nie wiem, czy ktoś potrafi powiedzieć, że za chwilę zrobi trasę i będzie ona super. Takie założenie byłoby mało skromne. W życiu potrzeba trochę pokory. Jeśli ją w sobie mamy, ewentualne uznanie ludzi bardziej cieszy.

Ma Pan ciągle świetny głos.
Nie wiem właściwie czemu to zawdzięczać. Przez lata zdzierałem głos, bo z kolegami nie słyszeliśmy się na estradzie. Zawsze były problemy z odsłuchem. Na szczęście, dzisiaj mój głos nie brzmi jeszcze starczo, nie jęczę, nie mam powolnego wibrata. Gdyby tak było, z pewnością nie pokazałbym się gdziekolwiek. Po prostu byłoby mi wstyd.

Jak się Panu podoba Polska 2009?
Ponieważ paręnaście lat nie jeździłem po kraju, tym bardziej rzuciły mi się w oczy zmiany, jakie zaszły w naszej ojczyźnie. Takie miasta jak Lublin, Rzeszów, Zielona Góra trudno poznać. Odnowione kamienice, fajne miejsca, w których można zjeść, świetne hotele, wszędzie dużo czyściej. Aż człowiekowi serce rośnie. Teraz dopiero można by pojeździć i pograć, choć nie wypada aż tyle co dawniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski