Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Rybarski (Górnik Łęczna): Musimy zmienić nasze nastawienie

Karol Kurzępa
Andrzej Rybarski samodzielnie prowadzi zespół z Łęcznej od 6 maja 2016 roku.
Andrzej Rybarski samodzielnie prowadzi zespół z Łęcznej od 6 maja 2016 roku. Lucyna Nenow / Polska Press
Szkoleniowiec Górnika ma sporo przemyśleń na temat gry swojej drużyny w ostatnim meczu z Piastem, który łęcznianie zremisowali 3:3. Opiekun zielono-czarnych ma także zastrzeżenia do podejścia zawodników do ligowej rywalizacji.

W ostatnim meczu przeżyliście huśtawkę nastrojów. Po 25 minutach przegrywaliście z Piastem 0:3, a ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 3:3. Zespół pokazał charakter w ostatnich minutach.
Jeżeli strzela się trzy bramki na wyjeździe i to aktualnemu wicemistrzowi Polski, to powinno się ten mecz wygrać. My nie zwyciężyliśmy, więc to jest minus, bo musieliśmy gonić za wynikiem. Plus jest taki, że przegrywaliśmy 0:3 w 26 minucie i w końcówce wyrównaliśmy, co jest mega dużym osiągnięciem. Prawdziwego mężczyznę poznaję się po tym nie jak zaczyna, ale jak kończy. Pokazaliśmy, że jesteśmy prawdziwymi mężczyznami, ale pozostaje pytanie dlaczego daliśmy sobie strzelić aż trzy bramki. Musimy wyciągnąć wnioski, żeby nie tracić już takich bramek. Poszedłbym dalej: starajmy się w ogóle nie tracić bramek, a jeszcze dalej: starajmy się wygrywać. Takie powinno być nasze nastawienie. Nie można liczyć na szczęście. Zespół musi być nastawiony na zwycięstwo. Niestety, z Piastem takiego nastawienia nie było i to jest główny element, który musimy zmienić.

Co było przyczyną fatalnych 25 minut w Gliwicach, gdzie straciliście trzy gole?
Oglądając ten mecz „na chłodno”, stwierdzam, że my wyglądaliśmy tak, jakbyśmy chcieli rozmawiać, a gliwiczanie w ogóle nie mieli na to ochoty, tylko chcieli z nami grać w piłkę. Dopiero przy stanie 0:3, my się ocknęliśmy „aha, ten kolega, z którym rozmawialiśmy przed meczem, tak naprawdę w trakcie spotkania nie jest moim kolegą, tylko jest rywalem”.

Profesjonalni zawodnicy powinni to wiedzieć od dawna.
Dokładnie. Teraz jest kwestia, żeby pamiętać o tym, że najlepszy przyjaciel na boisku w trakcie meczu jest rywalem. Ja z nim przegrywam albo wygrywam i po ostatnim gwizdku dalej jesteśmy kolegami. To jest klucz do tego, żeby lepiej wejść w mecz. Z kimkolwiek nie gramy, od samego początku trzeba pamiętać o rywalu. Wnioski po meczu w Gliwicach były wyciągane bezpośrednio w szatni, zarówno wewnątrz drużyny, jak i przeze mnie. Nie możemy poprzestać tylko na rozmowach. Najważniejsze, to nie powtarzać negatywnych rzeczy, które miały miejsce w poprzednim spotkaniu. Błędy musimy eliminować. Rozmowy w zespole nie mogą odbywać się tylko po meczach, więc są przeprowadzane codziennie. Wymagam tego od zawodników, żeby cały tydzień wiedzieli jaki jest nasz wspólny kierunek, cel i gdzie chcemy zmierzać oraz czego należy unikać, żeby nie popełniać błędów. Nad tym pracujemy.

Co jeszcze trzeba zrobić, żeby optymalnie prezentować się od pierwszego gwizdka?
Ja mógłbym wejść do szatni i wyciągnąć kilka narzędzi. Pierwszym z nich może być krzyk, drugim pozytywna motywacja, trzecim śmiech, itd. Jednak najskuteczniejszym narzędziem jest głowa każdego z zawodników i uświadomienie im, co chcemy osiągnąć i jak do tego podejść, żeby to zrealizować. Jeżeli będę tylko klepał po barkach zawodników i im mówił, że są dobrzy, a oni w to nie będą wierzyć, to nie ma szans na osiągnięcie celów. Zawodnik musi takie wnioski wyciągnąć sam i jeżeli się do tego przekona, to wtedy będzie widoczna zmiana i ja wierzę, że jeśli wspólnie właściwie do tego podejdziemy, to będzie to widoczne w naszej grze.

Czyli Pana zdaniem dotychczasowe wyniki Górnika wynikają głównie z problemów mentalnych?
Zawodnicy muszą wierzyć w to, że da się wygrać. Obok Bruk-Betu Termaliki, Górnik jest najmniejszym klubem z najmniejszej miejscowości w Lotto Ekstraklasie. Określają nas mianem „klubiku”, którego wielu nie widzi na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Takie aspekty mogą bezpośrednio wpływać na mentalność zawodnika, który myśli sobie „faktycznie, może nie jestem dobry, bo gram w Łęcznej”. Nie możemy czekać na myślenie w stylu „jeżeli nam pójdzie, to uwierzę w siebie i będziemy wygrywać”, tylko należy wierzyć w to, że „ja jestem dobry, ja mogę wygrywać i wygram”. Jeżeli przegrywa się 0:3 i wychodzi na 3:3, to o czym to może świadczyć? W meczu w Gliwicach wyglądaliśmy lepiej od rywali pod względem fizycznym i stworzyliśmy sobie dużo sytuacji, w których mogliśmy strzelić więcej bramek. W wielu innych spotkaniach dochodziliśmy do okazji bramkowych, nie licząc może starcia z Jagiellonią, które było najsłabsze w naszym wykonaniu w tym sezonie. Najłatwiej byłoby mi powiedzieć „nie ma jakości i trzeba kupić napastnika, który będzie strzelał gole”. Uważam jednak, że nasi zawodnicy mają jakość, ale każdy z nich musi być przekonany, że ją ma. Klepanie ich po plecach i przekonywanie, że są dobrzy to tylko jakieś 20%. Piłkarze muszą już przed meczem wierzyć w to, że mogą wygrać, czy nie stracić bramki. Jeżeli takie będzie podejście, to będziemy wygrywać mecze. Jestem o tym przekonany.

A czy niektórzy zawodnicy Górnika nie traktują boiskowych rywali nazbyt agresywnie? Mam na myśli Łukasza Tymińskiego, który w tym sezonie już sporo pauzował przez wykluczenia.
Nie. Pamiętamy czerwoną kartkę dla Pawła Sasina w meczu z Lechią Gdańsk. Natomiast w spotkaniu Pogoni Szczecin z Jagiellonią Białystok, Ricardo Nunes wszedł wyprostowaną nogą w rywala na wysokości klatki piersiowej i nie dostaje żadnego upomnienia. Zasadnicze pytanie brzmi: czy to jest tak, że w takiej sytuacji Pogoń nie dostaje kartki, a Górnik dostaje? Czy to zależy wyłącznie od indywidualnej interpretacji sędziego? Kibice chcą, żeby zawodnik biegał i walczył, ale kiedy gracz mojej drużyny tak robi, to sędzia mówi „stop”. Tylko nie mówi tego w kierunku wszystkich zawodników na boisku. Najczęściej „stop” pada w kontekście piłkarzy z Łęcznej. I co wtedy zrobić? Ja chciałem, żeby gra była „stykowa”, chłopcy byli blisko rywala i pressing był mocny, ale nie nadmiernie agresywny. Sędzia musi jednak podejmować racjonalne decyzje. Jeśli on nas stopuje kartką, to co my możemy? Co mam powiedzieć zawodnikowi, który mi mówi w szatni „trenerze, ale ja nie wejdę, bo sędzia mi powiedział, że od razu dostanę żółtą kartkę”? Sędziowie bardzo często przed meczami informują zawodników, że jeśli tylko będzie jakaś sytuacja „stykowa”, to pokażą kartkę. Łukasz Tymiński pojechał na mecz drużyny rezerw, to jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędzia mu powiedział „jak będziesz fikał, to dostaniesz czerwoną kartkę”. I dostał. Ogólnie, zrobiło się duże show z Tymińskim na temat Dąbrowskiego. Nie wiem dlaczego, ale nie bierze się kompletnie pod uwagę tego jakie były wówczas warunki atmosferyczne. Oglądaliśmy to na powtórkach dwudziestokrotnie i widać na nich wyraźnie, że Łukasz nie miał zamiaru wchodzić w nogę Dąbrowskiego, tylko w piłkę prowadzoną przez rywala, ale ona stanęła w wodzie i Tymiński nie zdążył zabrać nogi, bo już podjął decyzję. Był taki faul i zawieszono nam zawodnika. Ja oglądałem inne ligowe mecze, w których np. Łukasz Trałka z Lecha Poznań wchodzi w rywala wyprostowaną nogą na wysokości kolana i on nie dostaje dyskwalifikacji.

Mimo wszystko, po meczu z Jagiellonią, pana asystent Veljko Nikitović przyznał, że Łukasz może mieć jakiś problem mentalny, skoro nagromadził tyle kartek w tak krótkim czasie.
Każdy zawodnik ma jakąś charakterystykę. Łukasz musi nad tym pracować, żeby tych kartek było mniej i żeby – jak ja to nazywam - zatrzymywać się stopę wcześniej przed rywalem. On zatrzymywał się za późno i to wyglądało jakby wchodził agresywnie. Powtórzę: było kilka meczów, w których w podobnych sytuacjach do wejść Łukasza, sędziowie nie pokazywali kartek. Może to kwestia subiektywnej oceny arbitra. Może sędziom łatwiej jest podejmować tego typu decyzje przeciwko takiej drużynie jak Górnik Łęczna, bo to tylko Górnik Łęczna i mniejszym echem się to odbije? A w przypadku większego klubu sędziowie wahają się podjąć taką decyzję? U nas zdarzyło się, że sędzia w Niecieczy podyktował karnego, którego nie było. Proszę mi wskazać, kiedy na naszą korzyść którykolwiek arbiter zagwizdał takiego „karnego z kosmosu”. Wzorem właściwego sędziowania jest dla mnie postawa Pana Jakubika w naszym meczu z Legią. W tym spotkaniu arbiter nie podejmował decyzji z obawą i sędziował bardzo obiektywnie. Nie zatrzymywał nas dziwnymi czy nietrafnymi decyzjami. Szkoda, że o tym się nie rozmawia, gdyż ciężar odpowiedzialności spada później na chłopaków i sztab szkoleniowy. Jeśli chcemy grać dynamiczną piłkę, a jesteśmy stopowani przez arbitrów, to co my możemy robić? Zawsze należy starać się spojrzeć z kilku stron.

Bohaterem meczu w Gliwicach był Javier Hernandez, który przyszedł do klubu w ostatnim dniu okienka transferowego.
Wiemy, że strzelił z Piastem dwie bramki i cieszymy się z punktu, który dzięki tym golom zdobyliśmy. To szybki sposób, żeby zespół go zaakceptował i dobrze przyjął. Natomiast jemu też ktoś musiał podać, podpowiedzieć, więc pracowała na to cała drużyna. Chciałbym tonować nastroje z nim związane, bo on zwyczajnie musi pokazywać, że jest zawodnikiem, który będzie nam pomagał co mecz. A jestem przekonany, że teraz trener Wilman z Korony będzie bardzo kładł nacisk na analizę gry Javiego. Będzie większy fokus na to kim jest Hernandez. Dwoma golami nasz nowy zawodnik szybko zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Musi mieć teraz świadomość, że nie jest już anonimową postacią w Lotto Ektraklasie.

Jak Pan ocenia dwóch pozostałych zawodników, którzy dołączyli do Górnika 31 sierpnia?
To były transfery „last-minute”, dlatego porównam je do wycieczek w formie last-minute. Można nie przepłacić i mieć opcję all-inclusive, a czasami zdarza się, że w tej cenie jest jakiś kłopot. Każdy zawodnik potrzebuje czasu, żeby poznać się z kolegami w szatni, zrozumieć jak ta szatnia funkcjonuje, dostosować się do niej i wnieść coś nowego. W przypadku Javiego, all-inclusive i gwiazdki się pojawiły, tylko miejmy nadzieję, że w zakamarkach nie ma gdzieś kurzu czy innego rodzaju problemów. On nie trenował z żadnym zespołem przez dłuższy czas, co na pewno się odbiło na jego dyspozycji i motoryce, którą będzie trzeba podnosić. Ale patrząc na niego, myślę, że jest przygotowany do sezonu na dobrym poziomie i będziemy chcieli go przenieść na poziom bardzo dobry.

Gerson to osoba bardzo specyficzna, ale w pozytywnym sensie. Szatnia dość szybko zaakceptowała jego sposób bycia. Dostał szansę w ostatnim spotkaniu i uważam, że to bardzo dobry piłkarz. To może być jeden z najlepszych obrońców w Lotto Ekstraklasie. Jednak on sam musi to udowadniać i pracować nad swoimi mocnymi oraz słabymi punktami. Nie może uznawać, że już jest piłkarską alfą i omegą. Wprowadził się do Górnika dobrze, ale jego czas dopiero przyjdzie i zobaczymy jego klasę.

Adam Dźwigała to z kolei zawodnik bardzo młody. Od razu mu powiedziałem, że mnie wiek nie interesuje i może mieć nawet 14 lat, ale musi dawać na boisku piłkarską jakość i wtedy będzie grał. Czasami bardzo młodzi piłkarze myślą, że jeszcze się muszą czegoś uczyć. Natomiast na zachodzie 18-latkowie mogą grać w Lidze Mistrzów. Zawodnik musi być pewny swoich umiejętności. Adam nie był w cyklu meczowym przez bardzo długi czas i może mu brakować ogrania. Przed nim ciężka praca. Zarówno jego, jak i Gersona nie chcieli w Lechii Gdańsk, więc skoro Górnik Łęczna ich przyjął i daje możliwość gry, to oni powinni dla tego klubu oddawać serce. Mam nadzieję, że takie będzie ich podejście.

Waszym najbliższym rywalem będzie Korona Kielce - jedno z największych pozytywnych zaskoczeń tego sezonu.
Oczywiście. To drużyna, której kompletnie nie lekceważymy. Powinniśmy do niej podejść bardziej skoncentrowani niż do Legii Warszawa, dlatego, że jest „na fali”. Kielczanie wygrywają mecze i czują się pewnie. Nie możemy sądzić, że to słabszy przeciwnik. Wierzę jednak w to, że każdy zespół ma słabe punkty i da się go pokonać. Jeżeli od początku zagramy agresywnie i będziemy chcieli dominować na boisku, to jestem przekonany, że pokonamy Koronę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski