Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Mucha dla DZ: wszystko, co może o sobie, córce Stefanii i M jak miłość

Ola Szatan
Anna Mucha w jednej z głównym ról w spektaklu "Single i remiksy"
Anna Mucha w jednej z głównym ról w spektaklu "Single i remiksy" Marcin Power Peła
Wróciła na plan serialu "M jak miłość", zagrała w cieszącym się popularnością w całej Polsce spektaklu "Single i remiksy". I pokazała, że nawet urlop macierzyński można przekuć w sukces. Z Anną Muchą rozmawia Ola Szatan

Spotykamy się podczas trasy pani nowego spektaklu "Single i remiksy", który jest taką słodko-gorzką opowieścią o życiu. Bo z jednej strony mamy tu pracę w korporacji, a z drugiej strony jest świadomość, że coś nam ucieka.
Moja bohaterka mówi kilka celnych słów o pracy w korporacji. Chociażby: "jeszcze tylko 37 lat tej orki, a potem kina, teatry, kina, koncerty... dzieci miałam urodzić". Bohaterowie "Singli i remiksów" intensywnie pracują w firmie, a nawet harują, by spłacać różne kredyty. Ale wygląda na to, że nie korzystają z tych pieniędzy, bo cały czas są w pracy.

Pani udało się połączyć życie zawodowe z życiem prywatnym, macierzyństwem.
Nie jest źle. Po pierwsze, zawsze starałam się rozgraniczyć życie prywatne od zawodowego, a po drugie myślę, że jestem już na takim etapie drogi zawodowej, że mam komfort odmawiania. I to jest chyba największy komfort, na jaki można zapracować.

Odmawia pani także reżyserom z najwyższej półki?
Gdyby zadzwonił do mnie Andrzej Wajda, Krzysztof Krauze, albo Wojtek Smarzowski, to prawdopodobnie jednak bym nie odmówiła (śmiech). Z drugiej strony nie siedzę nieustannie przy telefonie i nie czekam intensywnie, aż ktoś zadzwoni.

Wróciła pani w tym roku do serialu "M jak miłość". Madzia znów nieźle "wywija".
Lubię swoją serialową bohaterkę, bo można na nią liczyć. Zawsze coś ciekawego będzie się działo.

Trochę jak w przypadku Ani Muchy?
Lubię postać Madzi, bo producenci napisali ją trochę pode mnie, pod mój garnitur. W życiu różne rzeczy się zdarzają. U mnie też bywało różnie. Kiedy miałam potrzebę wyjazdu, twórcy przecież mogli moją bohaterkę uśmiercić. Ilona Łepkowska zawsze mogła powiedzieć "sorry Winnetou".

Kartony czekają.
Dokładnie (śmiech). Tu na szczęście okazało się, że by-łam i jestem potrzebna. Myślę, że producenci doceniają moją zawodową wierność, lojalność i dyspozycyjność. Może też dlatego pozwolili mi na "romans" z innym serialem, na wyjazdy, podróż dookoła świata. Bardzo to doceniam.

Stworzenie komfortowych warunków do opieki nad córką wpłynęło na decyzję o powrocie do serialu?
Podczas gali rozdania Oscarów wielu laureatów, którzy odbierają te statuetki mówi, że film to praca zespołowa. Producent największego serialu w Polsce, a także kilku innych polskich produkcji serialowych czy ki-nowych, miał szansę przekonać się o tym zapewne od początku tej pracy. Czynnik ludzki ma ogromne znaczenie. Gdy zaszłam w ciążę, to Tadeusz Lampka był jedną z pierwszych osób, które zadzwoniły z gratulacjami.

*Niesamowity Dreamliner w Pyrzowicach ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*HC GKS Katowice od szatni ZOBACZ ZDJĘCIA TYLKO W DZ
*Ślązacy zazdroszczą Katalończykom autonomii: prawda czy fałsz? [CZYTAJ I SKOMENTUJ]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Zapomniałabym pogratulować... niedawno Stefania skończyła roczek. Mimo obowiązków zawodowych udało się pani świętować z córką ten wyjątkowy dzień?
Dziękuję za życzenia. Miałyśmy okazję, żeby świętować i celebrować urodziny małej. Spędziłyśmy ten czas w gronie rodzinnym, ale o szczegółach nie powiem, bo chciałabym zachować nutę prywatności.

Ania Mucha bardzo się zmieniła, odkąd mała Stefania pojawiła się na świecie?
Już jakiś czas temu miałam ten komfort odmawiania, natomiast do tej pory pracowałam tylko na swoje waciki...

A teraz na waciki córki.
Wygląda na to, że tak (śmiech). Teraz oprócz tego, że budzę się obok człowieka, którego darzę absolutną, nieskończoną miłością, mam ochotę jak najdłużej być w domu, by wygłupiać się z córką na łóżku, byśmy celebrowały te poranki.
Jest mnóstwo takich momentów, gdy i tęsknię bardzo organicznie, i myślę o Stefanii. Oglądam zdjęcia, jak nie ma mnie przy niej. Dokumentuję jej życie setkami, tysiącami zdjęć.

W jednym z wywiadów powiedziała pani, że jest "matką Polką, ale na wysokim obcasie życiowym".
Odkąd pamiętam starałam się być bardzo niezależna i samodzielna. Zaczęłam pracować, gdy miałam 9 lat. Okoliczności, dużo szczęścia, dobrzy ludzie, których spotkałam po drodze i olbrzymi wkład mojej pracy - to wszystko złożyło się na miejsce, w którym teraz jestem. Jeśli z czegoś rezygnuję, to nie muszę się zastanawiać, z czego dożyję do końca tygodnia. To sytuacja, która dzisiaj jest komfortowa, ale nie wiem, co się może wydarzyć w przyszłości. Staram się zabezpieczyć. Zawsze śmiałam się, że wierzę w poduszki powietrzne i fundusze inwestycyjne. Okazało się jednak, że giełda to mocno wahająca się instytucja. Nadal wierzę w poduszki powietrzne (śmiech). Ale nie liczę na to, że ZUS będzie wypłacał mi emeryturę. Kolega teatralno-filmowy, Olaf Lubaszenko ostatnio wyliczył, że emerytury będzie miał chyba 600 zł. Nie liczę, że państwo pomoże mi tu w czymkolwiek. Liczę na siebie.

Żałuje pani czegoś w życiu?
Wolę żałować, że coś zrobiłam niż żałować, że czegoś nie zrobiłam. Ale nie przypominam sobie takiej sytuacji. Pół żartem, pół serio mogę żałować, że nie urodziłam dziecka wcześniej, ale z drugiej strony nie przeżyłabym wtedy swojego życia w taki sposób, jak go przeżyłam. Dużo wtedy myślałam o własnym rozwoju, o sobie, ale być może dzięki temu mam coś więcej do zaoferowania córce.

A wyobraża pani sobie moment, że kiedyś Stefania przyjdzie i powie "mamo, chcę być aktorką"? Patrząc na pani wczesne doświadczenia zawodowe, za kilka lat taka kwestia może się pojawić.
Odsuwam chyba od siebie tę myśl. Chciałabym, żeby moja córka była szczęśliwa, natomiast wolałabym, żeby była bardziej samodzielna. Nie była uzależniona od kogokolwiek. Nie bała się ani ludzi, ani sięgania po swoje. Po swoje marzenia czy tęsknoty.

*Niesamowity Dreamliner w Pyrzowicach ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*HC GKS Katowice od szatni ZOBACZ ZDJĘCIA TYLKO W DZ
*Ślązacy zazdroszczą Katalończykom autonomii: prawda czy fałsz? [CZYTAJ I SKOMENTUJ]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Póki co Stefanii pewnie przypadły do gustu słynne kocyki z czaszkami pani projektu?
Otula się nimi, korzysta, że są bardzo ciepłe. W lecie korzystała z bambusowych, specjalnych dla noworodków. Sto proc. bambusa. Było to o tyle ciekawe dla mnie doświadczenie, że to ja namówiłam właścicielki firmy LaMilou do produkcji kocyków z bambusów. Nikt wcześniej tego nie testował. Okazały się hitem lata i klientki bardzo chwaliły te kocyki. Teraz jest wersja zimowa w pięknym arbuzowym kolorze. Wygląda na to, że dziewczyny są zadowolone ze współpracy i dalej się rozwijamy. Mamy kolejną propozycję.

I pewnie niebawem pojawią się kolejne pomysły na życie.
Nie narzekam na przypływ weny. Ale wychodzę z założenia, że skoro mam jedno życie, to chciałabym spróbować wielu rzeczy. I ciągle chciałabym mieć poczucie maksymalnej niezależności. Niewykluczone, że kiedyś zajmę się produkcją filmową, zrobiłam swój pierwszy film, co prawda był to film krótkometrażowy, wigilijny, ale radość z narodzin tego projektu była czymś fantastycznym. Mam już pomysł na nowy film, muszę tylko rozepchnąć czas w kalendarzu.

Czyli doba już jest za krótka.
Troszeczkę. Chętnie na przykład zrezygnowałabym ze snu, bo z jedzenia nie potrafię. Zaraz po naszej rozmowie jadę do Nowego Targu, gdzie jest najlepsza pizza w całym kraju. Naprawdę! Mój mężczyzna potrafi z Warszawy przyjeżdżać do Nowego Targu, by zjeść tam pizzę. On jest Włochem i trzeba mu to wybaczyć. A ja stwierdziłam, że skoro dzisiaj mam tylko 100 kilometrów do pokonania, wprawdzie w jedną stronę (rozmawiałyśmy w Bieruniu - przyp. aut.), to muszę tam pojechać (śmiech).

Wspominała pani, że podczas podróży z partnerem potraficie zboczyć z drogi, by pojechać na ulubione jedzenie. Mało ekonomiczne podejście.
Ale jakie przyjemne, jeśli chodzi o doznania kulinarne! Kocham jeść. Potem to się wiąże z dużą potrzebą ćwiczeń, które muszę wykonywać, natomiast jedzenie to jest jedna z nielicznych, zagwarantowanych przyjemności w życiu. Więc jeśli można zrobić coś w tym kierunku, by było nam lepiej, to czemu nie?

Zastanawiam się, czy jest pani bardziej rozważna czy romantyczna?
Myślę, że jestem jednak bardziej rozważna. Moja mama zawsze mi mówiła, że jestem typem rzemieślnika, a nie artystki. Zgadzam się z tym. I to się dzisiaj też sprawdza, że mam bardzo profesjonalne i rzemieślnicze podejście do pracy. Nie mam, nazwijmy to, artystycznych lotów. Może na starość mi odbije.

Nie wierzę jakoś, że na emeryturze pani zwolni loty.
Ja wyobrażam sobie, że może kiedyś będzie spokojniej, ale też nie wiem, czy mój temperament mi na to pozwoli.

Może wtedy książka? Teraz panuje taka swoista moda na dzieła znanych osób.
Mnie to nie grozi. Nie mam odwagi pisać książki, więc zostawiam to innym. Dostawałam już takie propozycje, dawno temu i niektóre były nawet o tyle interesujące, że dotyczyły moich podróży, przygód związanych z podróżowaniem po Azji... Dla wielu osób brawurowo podchodziłam do nich, bo podróżowałam sama, z wielką walizką i kamerą. Samotna podróż to coś, co ja bardzo lubię i mam nadzieję, że któregoś dnia moja córka będzie chciała pojechać samotnie na kolonie ze znajomymi, a ja wtedy samotnie będę mogła pojechać w innym kierunku. Chociaż nie wiem, czy nie będę wtedy drżała i wydzwaniała od niej co 15 minut, czy na pewno zjadła lub ubrała się ciepło.

Jak pani podsumuje 2012 rok? Pierwszy ze Stefanią.
Ten rok tak naprawdę rozpoczął się wcześniej, bo teraz nie operuję datami kolejnych sylwestrów czy świąt, ale jako ramy przyjmuję datę narodzin mojej córki. Mogłabym śmiało powiedzieć, że to był niezwykle bogaty i intensywny w doświadczenia czas, ale też wyjątkowo piękny. I zawodowo, i prywatnie. Nie mam powodów, by narzekać i mieć poczucie niespełnienia.
Rozmawiała: Ola Szatan


*Aquadrom w Rudzie Śląskiej - najpiękniejszy park wodny w Polsce ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*75. urodziny Stanisława Oślizło. Benefis legendy Górnika Zabrze ZDJĘCIA
*Morderstwo w Skrzyszowie - NIEZNANE FAKTY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Anna Mucha dla DZ: wszystko, co może o sobie, córce Stefanii i M jak miłość - Dziennik Zachodni

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski