Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antycovidowcy, foliarze, covidioci... Negacjoniści pandemii mnożą się niczym wirus. Prawie co piąty Polak uważa, że żadnej pandemii nie ma

Witold Głowacki
Witold Głowacki
Protest negacjonistów pandemii w Katowicach. 10 października 2020 r.
Protest negacjonistów pandemii w Katowicach. 10 października 2020 r. Lucyna Nenow / Polska Press
Prawie co piąty Polak uważa, że żadnej pandemii nie ma. Rośnie w siłę cały ruch negacjonistów pandemii, zwanych też antycovidowcami, foliarzami czy wręcz covidiotami. Chętnie bratają się z nimi przeciwnicy sieci komórkowej 5G, antyszczepionkowcy i niektórzy politycy.

W środę po raz pierwszy odnotowano w Polsce ponad 100 zgonów z powodu COVID-19 w ciągu jednej doby. W czwartek było ich 90. Codzienne wzrosty liczby samych zakażeń szokują. Sytuacja w szpitalach stała się dramatyczna, w całych regionach brakuje miejsc na oddziałach intensywnej terapii. A mimo to całkiem pokaźna część Polaków nadal twierdzi, że w pandemię koronawirusa po prostu nie wierzy. Na tym nie koniec, bo w Polsce - podobnie zresztą jak w wielu innych krajach Zachodu - w siłę rośnie cały zorganizowanych ruch covidowych negacjonistów, twierdzących, że ludzkość pod naciskiem polityków, mediów i wielkiego biznesu doświadcza czegoś w rodzaju zbiorowego obłędu. I rezygnuje z dotychczasowego trybu życia w imię sztucznych - zdaniem negacjonistów - zasad sanitarnych narzucanych przez rządy.

Negacjoniści nazywają maseczki „kagańcami” lub „szmatami” a resztę społeczności, tę która zakażenia się obawia i stara się go unikać „covidianami”. Wzywają do „przejrzenia na oczy” i „samodzielnego myślenia”. Twierdzą, że bronią wolności - zarówno tej osobistej, jak i tej przez wielkie „W”. I rosną w siłę mimo postępów epidemii.

W ostatni weekend w miastach całej Polski odbyły się manifestacje negacjonistów epidemii, zwanych również antymaseczkowcami, antycovidowcami, denialsami, przeciwnikami restrykcji sanitarnych czy też - najostrzej - foliarzami lub covidiotami. Choć w żadnym z większych miast liczba ich uczestników nie przekroczyła tysiąca, były znacznie liczniejsze i lepiej skoordynowane niż podobne wystąpienia z sierpnia i września. Manifestanci nie nosili maseczek - to bowiem stawiają sobie za punkt honoru. Żeby chronić się przed mandatami część z nich trzymała w ręku coś do jedzenia, napoje albo chociaż lizaki, zdaniem negacjonistów jest to bowiem wystarczające uzasadnienie do tego, by nie zakładać maski.

Na kilka dni przed manifestacjami po największych polskich miastach jeździły już furgonetki zwołujące demonstrantów. „Zdejmij kaganiec, włącz myślenie, zacznij działać” słychać było z głośników. „”Marsz o Wolność. Zakończyć Plandemię” - takie było hasło przewodnie ostatnich demonstracji. Ich uczestnicy śpiewali na melodię kibicowskiej zaśpiewki „ch… z maseczkami, ch… z maseczkami, tu idą wolni Polacy”. Mówcy przestrzegali przed światowym spiskiem obejmującym Billa Gatesa, George’a Sorosa, komunistyczne Chiny, WHO i część rządów albo powołując się na pseudonaukowe argumenty dowodzili nieskuteczności czy wręcz szkodliwości noszenia maseczek. „COVID 1984, zakończyć szaleństwo”, „COVID 1984. Game over”, „Zdejmij maskę, wyłącz TV, włącz myślenie” - to wszystko można było przeczytać na niesionych przez manifestantów transparentach i planszach. Nie brakowało symboli narodowych a nawet religijnych, w tym wielkiego baneru z wizerunkiem Jezusa i napisem „Chrystus król Polski”. Uczestnikom manifestacji przeciwko restrykcjom sanitarnym zupełnie nie przeszkadzał fakt, że właśnie narastała druga, znacznie groźniejsza od pierwszej, fala epidemii.

Potencjalna skala zjawiska jest więcej niż niepokojąca. Zacznijmy od kwestii samej „wiary” w pandemię. Z badania przeprowadzonego w panelu Ariadna na zlecenie portalu ciekaweliczby.pl wynika, że aż 17 procent Polaków uważa, że epidemii nie ma i że jest ona wymysłem polityków, mediów i firm farmaceutycznych. Jest też 7 procent badanych, którzy sądzą, że epidemia wprawdzie ma miejsce, jednak nie jest zagrożeniem dla ludzi. Wśród badanych uważających, że epidemia jest fikcją najwięcej jest osób młodych. W grupie wiekowej 25-34 lata odsetek takich wskazań wynosi aż 29 procent. Z kolei jeśli chodzi o klucz preferencji politycznych najmniej wierzą w epidemię zwolennicy Konfederacji - wśród nich aż 45 proc deklaruje, że epidemii albo w ogóle nie ma (21 procent) albo że nie stanowi ona żadnego realnego zagrożenia (21 procent).

Z tymi wynikami współgrają deklarację dotyczące oceny zagrożenia. Aż 21 procent Polaków, czyli nieco ponad co piąty twierdzi, że w ogóle nie boi się zakażenia korona wirusem. I tu przodują ludzie młodzi - odpowiedziało tak 36 procent osób w wieku 18-24 lata i 33 procent osób ze starszej kohorty wiekowej 25-34 lata.

Zarazem 18 procent Polaków deklaruje w tym samym badaniu, że albo wcale (5 procent) albo okresowo (13 procent) nie zakłada maseczki w sklepach i środkach transportu publicznego - badanie przeprowadzono tuż przed objęciem całego kraju restrykcjami obowiązującymi dotąd w tzw. strefach żółtych. Badani, którzy w ogóle nie noszą maseczek, najczęściej wskazywali, że nie robią tego, bo nie wierzą w epidemię (32 procent) albo dlatego, że „nie są chorzy” (20 procent). Można jedynie domniemywać, że podobny odsetek badanych deklarowałby, że nie nosi maseczek lub robi to nieregularnie w przestrzeni publicznej, w zgodzie z obecnie obowiązującymi obostrzeniami.

Właśnie spośród osób wyznających podobne poglądy na temat pandemii rekrutują się negacjoniści. W mediach społecznościowych trafić na nich bardzo łatwo - wie o tym każdy, kto choć raz apelował o przestrzeganie zasad sanitarnych

Negacjoniści mają silne wsparcie ze strony organizacji antyszczepionkowców i przeciwników sieci 5G. Pod pewnymi względami wszystkie te trzy środowiska mocno się przenikają - trochę tak jakby wiara w szkodliwość szczepionek czy „promieniowania” sieci 5G automatycznie „otwierała oczy” również na inne teorie spiskowe. W wypadku antyszczepionkowców udział w ruchu negacjonistów ma charakter wręcz instytucjonalny. Czołowi działacze ruchu STOP NOP obecnie zajmują się niemal wyłącznie tematem „Plandemii”.

Negacjoniści mają swoich ideologów. Są wśród nich prawdziwe globalne tuzy - jak dr dr Judy Mikovits, autorka filmu „Plandemia” - będącego najpopularniejszym źródłem „wiedzy” negacjonistów i promującego wizję epidemii koronawirusa jako globalnej mistyfikacji na użytek możnych tego świata. Są też jednak ideolodzy o zasięgu głównie krajowym - jak znana z działalności antyszczepionkowej liderka ruchu STOP NOP Justyna Socha.

Negacjoniści mają również wsparcie ze strony części polityków. W Polsce najchętniej odwołuje się do ich światopoglądu Konfederacja a zwłaszcza Grzegorz Braun. Na manifestacjach negacjonistów regularnie pojawia się jednak również Paweł Tanajno - były kandydat na prezydenta, lider tzw „protestu przedsiębiorców” i zwolennik ruchów antyszczepionkowych. Czasem puszczała do nich oko nawet rządząca partia, od początku II fali pandemii stało się to jednak rzadkością. Obecnie ze strony rządzących słyszymy niemal wyłącznie krytykę ruchu negacjonistów - zresztą nie bez dość widocznych prób obwinienia ich za fakt, że sytuacja epidemiczna wymknęła się spod jakiejkolwiek kontroli.

Są wreszcie wśród polskich negacjonistów pandemii gwiazdy estrady. Te z dłuższym stażem - jak Ivan Komarenko, i te dopiero debiutujące - jak Marta Wilczyńska z organizacji Weto śpiewająca w stylu opozycyjnych bardów z lat 80. „To nie Białoruś, nie Szwecja/ Tu mamy kraj obostrzeń wielkich / Maski, w internecie lekcja / Minister w telewizji leci / On nam odetchnąć wcale nie da / I pozamyka mały biznes / Już w całej Polsce wielka bieda” - śpiewa w swym nagranym w sierpniu utworze „Kity i mity” Komarenko. „Wirus w koronie jak celebryta, mimo że lato nie zniknie jak grypa. Maseczki, szczepionki, pandemia, Bill Gates, rozsądek, logika, gdzie jest ich sens.” - to z kolei z protest songu Wilczyńskiej.

Negacjoniści mają w mediach społecznościowych kilka szczególnie ważnych dla tego ruchu miejsc. Najistotniejsze są wielkie, liczące po kilkadziesiąt tysięcy członków grupy na facebooku - część z nich ma charakter zamknięty. To tam negacjoniści wymieniają się doświadczeniami z prób „nawracania” na epidemiczną niewiarę swych rodzin, znajomych i sąsiadów. To tam też wypłakują się z towarzyskich związanych z tym klęsk. Bycie negacjonistą oznacza bowiem wiele tego rodzaju wyrzeczeń - to zerwane przyjaźnie, bany w mediach społecznościowych, znajomi przechodzący na drugą stronę ulicy.

O charakterze tego ruchu i związanych z nim zagrożeniach wiele mówią same określenia, jakie do jego nazwania używane są w przestrzeni publicznej. Warto się im na koniec przez moment przyjrzeć.

Antycovidowcy - to hasło najszerzej upowszechniło się w mediach i sami jak dotąd go używamy. Zawiera się w nim jednak zasadnicza sprzeczność znaczeniowa. W dosłownym sensie wszyscy jesteśmy przecież „antycovidowcami”, nie ma wszak niemal nikogo, kto uznawałby korona wirusa SARS-COV-2 za byt pożyteczny i niewymagający zwalczania. Unikając zakażenia, walcząc czy to z samą chorobą czy z nieprawdami na jej temat jesteśmy przecież niejako wrogami wirusa. I bardzo dobrze.

Frazy w rodzaju „przeciwnicy restrykcji sanitarnych” można uznać za dość trafne, niosą one w sobie jednak niebezpieczeństwo skutku ubocznego w postaci mimowolnego uprawomocnienia poglądów negacjonistów. Można być zwolennikiem obniżania podatków, można też być zwolennikiem opiekuńczego państwa dobrobytu, jak najbardziej też można sobie wyobrazić racjonalny. W tym wypadku mówilibyśmy jednak o sporze zwolenników medycyny i jej przeciwników, osób opowiadających się za statystyką i arytmetyką z tymi, którzy opowiadają się przeciwko nim, ewentualnie o zwolennikach i przeciwnikach tego czy 2 razy 2 równa się 4 - czyli o absurd. Dlatego lepiej zrobimy, mówiąc o zwolennikach i przeciwnikach danego poglądu wówczas, gdy nie chodzi o kwestie odwołujące się do elementarnej wiedzy naukowej.

Foliarze - to określenie jest tyleż barwne, co złośliwe, a przy tym nieco mylące. W pierwotnym znaczeniu odnosiło się do przeciwników sieci 5G, którzy w właśnie w folii aluminiowej upatrują najlepszej ochrony przed emitowanym przez urządzenia sieci piątej generacji promieniowaniem - w ich mniemaniu szkodliwym, czy wręcz zabójczym dla ludzkiego zdrowia. Szybko jednak zaczęto go używać także w odniesieniu do zwolenników innych teorii spiskowych - w tym tych dotyczących pandemii. Pomógł w tym fakt, że spora część internetowych aktywistów jeszcze przed wybuchem pandemii nawołujących do walki z siecią 5G, po jej wybuchu płynnie stała się piewcami teorii o „plandemii” będącej spiskiem możnych tego świata wymierzonym w zwykłych zjadaczy chleba. Niemniej zawarte w pojęciu „folarza” odniesienie do czapek z folii aluminiowej projektowanych przez przeciwników sieci 5G może wprowadzać w zakłopotanie kogoś nieznającego kontekstu - już zwłaszcza w odniesieniu do pandemii.

Dlatego najtrafniejsze znaczeniowo wydają nam się określenia odnoszące się do samego zaprzeczania istnieniu pandemii. Sami używamy określenia „negacjoniści pandemii”, jego odpowiednikiem może być też słowo denialista.

A co z covidiotami? To określenie dosadne, zapewne trafne, zarazem jednak bardzo silnie antagonizujące. Używanie go może utwierdzać negacjonistów w poczuciu przynależności do prześladowanej i zarazem „wybranej” grupy, która doświadczyła iluminacji. Tym samym może potęgować kolejny, nieznany nam dotąd społeczny podział, który kształtuje się wokół ruchu negacjonistów. Z tym zaś wiąże się kolejne niebezpieczeństwo.

Eksperci - miedzy innymi z NATO-wskiego STRATCOM - przestrzegają, że spora część negacjonistycznych idei płynących do Europy Zachodniej ma swoje źródła w działaniach dezinformacyjnych prowadzonych na zlecenie Kremla, zaś organizacje negacjonistów mogą liczyć na pośrednie i bezpośrednie wsparcie ze strony rosyjskich służb i sponsorów. Takie międzynarodowe powiązania ruchu negacjonistów w Polsce nie są tak jaskrawo widoczne, jak w Niemczech, gdzie nawet część największego jak dotąd wiecu negacjonistów odbywała się w sierpniu po prostu pod berlińską ambasadą Rosji.

Nie zmienia to jednak faktu, że rozsiewanie teorii spiskowych na temat COVID-19 idealnie współgra z dotychczasowymi strategiami dezinformacyjnymi Kremla, nastawionymi na szerzenie ostrych jaskrawych podziałów w społeczeństwach Zachodu, podważającymi zaufanie do instytucji publicznych i do ustaleń nauki. Coraz bardziej masowy zasięg negacjonistycznych idei w kontekście pandemii jest dowodem na to, że wciąż nie radzimy sobie ze zjawiskiem dezinformacji w sieci - nawet gdy stawką staje się ludzkie życie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski