Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arcybiskup Gołębiewski: Krzyż stał się pretekstem

Małgorzata Matuszewska
Arcybiskup Marian Gołębiewski
Arcybiskup Marian Gołębiewski Tomasz Hołod
W sporze o krzyż przy Pałacu Prezydenckim trzeba przypomnieć teologię krzyża. Z ks. abp Marianem Gołębiewskim rozmawia Małgorzata Matuszewska.

Na ścianie pałacu prezydenckiego umieszczono krzyż upamiętniający spotkania Polaków po tragedii smoleńskiej. Wystarczy tablica, czy potrzebny jest pomnik, którego domaga się część ludzi?
Widać, jak krzyż stał się pretekstem, bo w gruncie rzeczy nie chodzi o krzyż, tylko co innego. To jest spór między dwiema głównymi partiami, z których jedna jest w opozycji, a druga przy władzy. Napędzają spiralę napięć, która się wyraziła w postaci sporu o krzyż. Tymczasem krzyż jest w tle, a chodzi o coś innego. Nie wiem, czy tablica zadowoli wszystkich. Trzeba szukać jakiegoś rozwiązania.

Koło pałacu stoją ludzie, nie partie. To znaczy, że partie manipulują ludźmi?
Jesteśmy po wyborach, jedna strona przegrała, druga cieszy się zwycięstwem. Przegrani odczuwają to pewno boleśnie. Z drugiej strony musimy pamiętać, że echo, pokłosie katastrofy smoleńskiej jest wśród ludzi wciąż obecne. I dlatego niezauważanie, pomijanie tego jest nietaktem i błędem. Jakoś trzeba zauważyć, że ci ludzie tam byli, że przeżywali katastrofę, podobnie jak cała Polska.

Warto, by przeżycia ludzi w tamtych trudnych chwilach wydały pozytywny owoc, co prowadziłoby do zgody. Niestety, to poszło w zupełnie innym kierunku. Doszło do spłycenia, w sposób karygodny, bo karygodne jest manipulowanie przy krzyżu.

Tak, trzeba wsłuchać się w głos wszystkich. Choć ten głos może mi się nie podobać, bo czasem może nawet mnie wyzwać.

Krzyż staje się tym, czym czym nie powinien być - znakiem zgorszenia.
Tak. Trzeba przypomnieć teologię krzyża i przynajmniej dwa cytaty z Pisma Świętego. Powiedział Chrystus nikt nie ma większej miłości nad tę, jeśli ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15, 13). Właśnie Chrystus był tym, który oddał życie na krzyżu, dokonał odkupienia człowieka. Dla chrześcijanina krzyż jest największym symbolem miłości Boga do człowieka, znakiem naszej wiary.

I drugi cytat: jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Łk 9, 23). Krzyż to jest życie chrześcijańskie, chrześcijański los, naznaczony cierpieniem i próbą, i doświadczeniem. Dopiero tak pojmując krzyż, zrozumiemy całą jego głębię. Krzyż nie będzie tylko znakiem, symbolem, który można sobie przypiąć tu czy tam. Będzie pojmowany na sposób św. Edyty Stein, Teresy Benedykty od Krzyża, autorki wspaniałego dzieła Wiedza krzyża. Tej teologii brakuje w sprawie krzyża koło pałacu.

Gdyby ks. abp. Kazimierz Nycz poprosił Ekscelencję o zastępstwo, stanąłby Ekscelencja na czele delegacji 3 sierpnia?
To jest trochę inny problem. Nikt absolutnie nie pytał Kościoła, czy postawić krzyż. Kiedy sytuacja stała się trudna, powstało zarzewie konfliktu, Kościół hierarchiczny został wezwany do działania przez publicystów. Jak ktoś jest taki mądry, że wie, jak rozmawiać z ludźmi, niech idzie i rozmawia.

Ja dobrze wiem, co to znaczy rozmawiać z ludźmi w emocjach. Wyniosłem moje doświadczenie z parafii, w których trzeba rozstrzygać także trudne sprawy. Doskonale wiem, co to znaczy, kiedy żadne racjonalne argumenty nie trafiają do rozmówcy i trzeba poczekać na uspokojenie, opamiętanie, czekać po głębokiej modlitwie.

W tej chwili jest to bardzo trudne. Czytam gazety, zwłaszcza prasa laicka sugeruje, że Kościół powinien się włączyć. A czy Kościół brał w tym udział, czy inspirował do działania? Nie. Teraz sprawa została upolityczniona. Ta sama prasa laicka mówi: Kościół niech się nie miesza do polityki. Jeśli to jest sprawa upolityczniona, to po co Kościół?
Ale Kościół już się włączył w mądry sposób, oferując miejsce dla krzyża w akademickim kościele św. Anny.
I szkoda, że to się nie dokonało, bo to była bardzo rozsądna decyzja. Podkreślam, że z ludźmi przeżywającymi wielkie emocje nie jest łatwo rozmawiać. Warto wyciągnąć taki wniosek: może to świat mediów ma jakąś własną wizję świata i Polski, i chce ją pokazać? Media chciałyby, żeby stało się tak, jak chcą, a powinny patrzeć na człowieka, słuchać narodu, dowiedzieć się, co myśli.

Wszystkich ludzi?
Tak, trzeba wsłuchać się w głos wszystkich. Choć ten głos może mi się nie podobać, bo czasem może nawet mnie wyzwać.

Co Ekscelencja czuł, kiedy ludzie przy pałacu nazywali księży agentami bezpieki?
Współczułem im. To przykra sprawa, bo oni poszli w dobrej intencji, chcieli rozwiązać konflikt.

Kapłan to również psycholog, musi wsłuchać się w duszę i umysł człowieka, poznać emocje i starać się pomóc. Ale nie można pomóc nikomu na siłę.
W takiej atmosferze nie dojdzie do dialogu. Bardzo autentycznie im współczułem, zostali obrzuceni wyzwiskami, a chcieli jak najlepiej. Szkoda, że tak się stało, ale za tym wszystkim stoi, niestety, wielka polityka, dwie konkurujące partie, jedna niemogąca pozbierać się do końca, druga, która zbyt łatwo przechodzi do następnych rzeczy, zapominając o tym, co się stało. W ten sposób to wszystko nabrzmiało.

To dobry temat zastępczy, warto skierować na niego uwagę ludzi, odciągając ją od poważnych problemów: kłopotów rządu z budżetem, z VAT-em

Można pomóc przez perswazję, czasem pomagają okoliczności zewnętrzne. Nie chcę być złośliwy, ale podejrzewam, że kogoś urządzało podtrzymanie eskalacji zjawiska. To dobry temat zastępczy, warto skierować na niego uwagę ludzi, odciągając ją od poważnych problemów: kłopotów rządu z budżetem, z VAT-em. Wszystko to zostało przykryte sprawą krzyża, nikt się temu nie przygląda.

Mamy dosyć znaków czasów, które musimy odczytywać. Straszna powódź dotyczy Dolnego Śląska. Na szczęście Wrocław został dotknięty tylko trochę, na Kozanowie, bardziej ucierpiał Jelcz-Laskowice, w którym poszkodowane zostały przynajmniej 142 osoby, zalany został kościół i plebania, ucierpiał Brzeg Opolski.

Powódź w Bogatyni i Radomierzycach to apokaliptyczny obraz. I tym się zajmujmy. Jestem wdzięczny wiernym, którzy zareagowali na ogłoszenie zbiórki, złożyli ofiary. Dzięki nim pomogliśmy powodzianom, wsparliśmy zalany kościół w Jelczu-Laskowicach, 200 tys. zł wysłaliśmy do Sandomierza. Wydam rozporządzenie, żeby archidiecezjalna Caritas zawiozła transport żywności zawiozła do Bogatyni i okolic. Tym trzeba się zająć, a nie rozgrywkami przed pałacem prezydenckim.

Sprawa katastrofy smoleńskiej powinna być wyjaśniana bez emocji?
Tak. Nie poprawi sytuacji kunktatorstwo i zwlekanie. Ludzie chcą wiedzieć więcej. Nie można całkowicie schować sprawy, bo to boli przede wszystkim rodziny zmarłych.

Teraz mamy pilniejszą sprawę, czyli powódź i pomoc po niej?
To przede wszystkim jest ważne.

Sprawa powodzi wskazuje, jakimi jesteśmy ludźmi: kiedy coś się dzieje, ruszamy do boju, a przecież powodzie zdarzają się ciągle. Nie mamy spokoju na tysiąc lat po powodzi w 1997 roku.
Wielu tak myślało, a ten rok był szczególnie dokuczliwy pod względem powodzi. Są miejsca, gdzie woda wchodziła sześć razy! Proszę sobie wyobrazić ludzi, którzy mogą wpaść w kompletną desperację, bo jeśli udało im się trochę posprzątać, przyszła woda i zniszczyła mienie. Trzeba też pamiętać o rolnikach, bo mają trudne żniwa, w których przeszkadzają burze i nawałnice. Na tych sprawach trzeba się szczególnie skupić.

Wracając do krzyża, policjanci warszawscy skarżą się, że pracują po kilkanaście godzin, są ściągani z urlopów, bo muszą pilnować porządku koło pałacu.
Może trzeba przerzucić duży zespół policjantów do miejsc, gdzie przyszło nieszczęście? Tymczasem muszą pilnować porządku koło pałacu, żeby nie doszło tam do ekscesów. Bezwzględnie trzeba dać spokój. Elity polityczne niech wyciągną wnioski: nie podsycać, nie podtrzymywać niepokoju, jasno, bez niedomówień powiedzieć ludziom, jak będzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Arcybiskup Gołębiewski: Krzyż stał się pretekstem - Gazeta Wrocławska

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski