Ostatecznie całe zajście zakończyła interwencja postronnych osób, a dokładnie pięciu kobiet, które nie zważając na obraźliwe okrzyki kibiców zdjęły prześcieradła z napisami. - Ubolewamy, że doszło to takiego zdarzenia. W historii rugby nigdy podobny incydent nie miał miejsca. Trzeba podkreślić, że ten incydent spowodowała grupa 20 osób, a na stadionie było 6000 kibiców – mówi Robert Małolepszy, sekretarz generalny Polskiego Związku Rugby. - Na trybunach wspólnie zawodników wspierali kibice z Polski i Ukrainy, którzy na przemian prowadzili doping.
Całe zdarzenie mogło zakończyć się po kilku minutach, ale z interwencją wzbraniali się pracownicy ochrony. - Nie wiemy dlaczego ochronę wyręczyły osoby prywatne. Z naszej strony nie było zgody, ani akceptacji na transparenty. Władze Lublina także chciały jak najszybszej reakcji – mówi Małolepszy.
- My ze swojej strony przygotowaliśmy stadion do rozegrania meczu bardzo dobrze. Ochrona zawsze spoczywa na organizatorze imprezy masowej. W tym przypadku za ochronę odpowiadała firma Impel – mówi Konrad Klecha, menedżer Areny Lublin.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?