Autorski przegląd tygodnia (4 stycznia - 10 stycznia)

Piątek: Wiadukt w polskim stylu
Mamy wiadukt, dzięki któremu droga na lotnisko miała być prosta i szybka. Niestety, po wiadukcie jeździć nie wolno, bo budujący nie postawił ekranów akustycznych. Może już lepiej ich nie stawiać. Żyjemy w kraju kuriozów i dziwów ludzkiej bezmyślności. Jeden więcej nie zrobi różnicy, a wiadukt zawsze można ciekawie wykorzystać, na przykład urządzić najdłuższe na świecie tory do kręgli albo ministadion, na którym będą rozgrywane wyścigi ślimaków. W tym kraju nic nikogo już niestety nie zdziwi.

Sobota: Nasz kochany MPWiKMPWiK powiedział, o ile chce nam podnieść opłaty za wodę i ścieki. Przy okazji Jacek Czarecki, wiceprezes spółki, zapewnił lublinian, że firma zrobiła wszystko, aby podwyżka była jak najmniejsza. Jak widać zrobiła nie dość. Chciałoby się, żeby na przykład nam wszystkim płace rosły tak samo regularnie jak ceny za wodę i ścieki.

Poniedziałek: Teoria spiskuGDDKiA chce, żeby przy drogach było mniej znaków. Oficjalnie mówi się o uporządkowaniu sytuacji i bla, bla, bla. Spiskowa prawda jest inna. Znaki znikną, żeby zrobić miejsce na nowe fotoradary. To będzie niebawem jedyny znak w Polsce. Widzisz go i zwalniasz i tak co kilkaset metrów.

Wtorek: O władzach LublinaFirma Garden Service uruchomiła połączenia autobusowe do naszego lotniska. Brawo. Ciekaw jestem, kiedy istnienie Portu Lotniczego Lublin zauważą władze naszego miasta i wyślą tam tzw. komunikację miejską.

Środa: Zlikwidować wszystkoRuch Palikota chce likwidacji Straży Miejskiej. Genialne. Na pewno znajdą się chętni, którzy poprą ten pomysł. Później proponuję zabrać się za likwidację policji, sądów i prokuratur - rezydenci aresztów i zakładów karnych gwarantują tysiące głosów, natomiast młodzi z Ruchu Palikota już teraz powinni szukać poparcia wśród uczniów i namawiać ich do likwidacji przymusowej edukacji. Co jeszcze można zrobić, żeby zyskać popularność?

Czwartek: W trosce o naszą kieszeń?Już w przyszłym tygodniu będzie otwarty szalet przy Zamku. Cena wizyty - 0 zł. Natomiast kilka supernowoczesnych kabin kibelkowych, których odwiedzenie ma kosztować złotówkę, nadal nie działa. Czy miasto w ten sposób zaczyna dbać o naszą kieszeń?