Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awangardowa amplituda, czyli porządek w chaosie Marca Ribota

Michał Dybaczewski
Aleksandra Żołnacz
Koncert Marc Ribot Quartet anonsowałem w czwartkowym wydaniu Kuriera jako wydarzenie jesieni, jeśli chodzi o muzyczną awangardę w Lublinie. I naprawdę nie był to chwyt marketingowy, bo to czego byliśmy świadkami podczas sobotniego wieczoru w Centrum Kultury stanowiło czystą emanację moich przypuszczeń.

Wyszli na scenę chwilę po godz. 19. Oni, czyli: Marc Ribot (gitara, śpiew), Jay Rodriguez (saksofon tenorowy, flet), Nick Dunston  (kontrabas) i Chad Taylor (perkusja). Mistrz ceremonii, jak to ma w swoim zwyczaju, przybrał pozycję na wpół embrionalną (pozostał w niej do końca) i zaczął swój rewolucyjny manifest.

Introdukcja miała spokojny, akustyczny charakter, jednak tak naprawdę była to tylko cisza przed ribotowską burzą. Zwiastowały ją plemienne rytmy wybijane na bębnach przez Taylora, po czym trafiliśmy w sam środek roztańczonej zawieruchy budzącej silne skojarzenia z dorobkiem lewackiej ideologicznie Liberation Music Orchestra Charliego Hadena. Ribot sam zresztą chętnie sięga po podobne hasła, co wprost widoczne jest chociażby w jego anty-Trump’owskiej retoryce.

Jay Rodriguez i Marc Ribot saksofonem i gitarą napędzali grę quartetu. Sekcja rytmiczna (Dunston i Taylor) fenomenalnie zagęszczała grę, częstując publiczność najbardziej smakowitymi tradycjami nowojorskiego jazzu. Kontrą dla stricte jazzowych klimatów były ucieczki w garażową awangardę, której charakter wyznaczały twarde i brudne dźwięki ribotowskiej gitary.

Gra quartetu w końcowej części koncertu ewoluowała w kierunku iście knajpianego jazzu. Rewolucja Marca Ribota została znacznie wyciszona, co nie oznaczało wcale jej końca. Wrócili bowiem na scenę, żeby zabisować. Wybrzmiał utwór „Rara”, a tym samym klasyczna jazzowa formuła ponownie rozpadła się na rzecz bardziej awangardowych klimatów.

Owacja lubelskiej publiczności i znowu bis: tym razem na scenie pojawił się już tylko Ribot, akustycznymi dźwiękami domknął klamrą swoją rewolucję. To był już naprawdę koniec!

W tym miejscu ślę ukłony ludziom z Impresariatu CK za sprowadzenie Marca Ribota do Lublina. Delektując się muzyką najwyższych lotów, nie zapominajmy kto daje nam taką możliwość. Dzięki!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski