Drużyna z Lublina była faworytem półfinałowej konfrontacji z Apatorem, ale po upadku na próbie toru w Toruniu Mikkela Michelsena wkradła się niepewność. Duńczyk mimo bólu i dużych problemów z poruszaniem się pojechał w obu spotkaniach i na torze walczył z charakterystyczną dla siebie nieustępliwością.
- Uczucie z awansu do finału jest zdecydowanie przyjemniejsze, niż ból w nodze, który czuję – żartował Michelsen w rozmowie z Canal+ Sport 5. - Dziękuję klubowi i lekarzom, bo gdyby mi nie pomogli, to nie byłbym w stanie pojechać. To były ciężkie trzy dni dla mnie i mojego zespołu. Dziękuję mechanikom i menedżerowi, bo wiem, że nie byłem łatwy do współpracy – przyznał Duńczyk.
W rewanżu w Lublinie lider Motoru zdobył 11 punktów i dwa bonusy w pięciu startach. - Tor był wyboisty i nie mogłem za bardzo lewą nogą balansować motocyklem. Za każdym razem, jak dotykałem toru, to czułem ból – przyznaje Michelsen.
W półfinale wyjątkową metamorfozę przeszedł Mateusz Cierniak. Juniorowi Motoru kompletnie nie wyszedł mecz w Toruniu, w którym nie zdobył punktów. W Lublinie Cierniak brylował na torze. Świetnie wychodził spod taśmy i był bardzo szybki na trasie. Przegrał tylko raz, z Robertem Lambertem. 14 zdobytych punktów, to najlepszy wynik 20-latka w PGE Ekstralidze.
- Cały sezon tak naprawdę męczyłem się na torze w Lublinie. Mimo, że wygrywałem pojedyncze biegi, to nigdy nie byłem do końca zadowolony. Zawsze miałem niedosyt. Teraz zaryzykowałem trochę jeśli chodzi o przełożenia. Natomiast silnik miałem ten, co zawsze – przyznaje Cierniak. - Pokazaliśmy, że z każdych opresji można wyjść i każdy wynik jest do odrobienia – dodaje.
Kibice w Lublinie przez pierwszą część meczu przeżywali wahania nastrojów, bo zespół z Apatora dzielnie bronił zaliczki z pierwszego spotkania. - Mamy upragniony finał i wszystkim chłopakom należą się podziękowania. Każdy z nas wykonał mega robotę. Ale najważniejszego zawodnika mamy tam, na trybunach. Ci ludzie niesamowicie nas niosą. Na prezentacji wszyscy mieliśmy ciary – chwalił publiczność Dominik Kubera.
Lubelscy kibice dużymi brawami nagrodzili m.in. Pawła Przedpełskiego. Zawodnik Apatora upadł w 11. biegu, gdy gospodarze prowadzili 5:1. Żużlowiec nie kalkulował, tylko szybko wstał i zszedł z toru, żeby sędzia nie musiał przerywać wyścigu. - Nie chciałem robić z siebie głupka i turlać się po torze, skoro mogłem wstać. Ściągnąłem szybko motocykl, żeby wszystko rozstrzygnęło się w sportowy sposób – przyznał. - Przyjeżdżając do Lublina mieliśmy w głowach, żeby pojechać lepiej i obronić zaliczkę z Torunia – dodał Przedpełski.
W drugim półfinale Stal Gorzów niespodziewanie wygrała w Częstochowie z Włókniarzem (w pierwszym meczu był remis) i zespół z lubuskiego będzie rywalem Motoru w walce o mistrzostwo Polski. Finał odbędzie się 11 i 25 września.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?