Orlen Wisła Płock – Azoty Puławy 28:24 (16:8)
Wisła: Morawski, Wichary, Barbely – Daszek 10, De Toledo 4, Mihić 3, Sulic 3, Gębala 3, Moya 2, Mlakar 2, Zdrahala 1, Krajewski, Racotea, Obradovic, Piechowski. Kary: 8 min. Trener: Xavier Sabate
Azoty: Bogdanow, Koszowy – Matulić 6, Podsiadło 4, Panić 4, Gumiński 3, Łyżwa 2, Titow 2, Skrabania 1, Grzelak 1, Prce 1, Rogulski, Masłowski, Seroka. Kary: 8 min. Trener: Zbigniew Markuszewski
Sędziowali: Łukasz Kamrowski (Cedry Wielkie) i Piotr Wojdyr (Gdańsk); Widzów: 1500
Szczypiorniści Azotów i Orlen Wisły spotkali się ponownie po trzech dnia. W środę w Puławach zakończyli rundę zasadniczą PGNiG Superligi, a w sobotę w Płocku stawką spotkania był awans do finału Pucharu Polski. Pierwsze starcie było od początku zacięte i emocjonujące. Drugie miało przez dłuższy czas bardziej jednostronny przebieg i tylko w drugiej połowie był krótki okres, gdy Azoty nieco postraszyli gospodarzy.
Przed trzema dniami zespół Azotów zatrzymał po przerwie bramkarz Orlen Wisły, Adam Morawski. Tym razem popularny „Loczek” rozpoczął spotkanie od pierwszej minuty i szybko zabrał się za uprzykrzanie życia puławskim zawodnikom. W ciągu 30 minut Morawski obronił 11 rzutów, w tym dwa z linii siedmiu metrów.
Przewaga gospodarzy systematycznie rosła i po pierwszej połowie trudno było powiedzieć coś dobrego o grze zespołu z Puław. Osiem zdobytych bramek najlepiej świadczyło o skuteczności gości. Gdy drużyny wychodziły na drugą połowię wydawało się więc, ze losy spotkania i awansu do finału zostały już rozstrzygnięte.
Innego zdania był Walentyn Koszowy, który w bramce Azotów zastąpił Vadima Bogdanowa. Ukraiński golkiper swoimi interwencjami dał sygnał do odrabiania strat. Tę część meczu goście rozpoczęli od trzech bramek z rzędu. W 42. minucie Orlen Wisła Prowadziła 21:14, ale potem puławianie rzucili cztery bramki i zbliżyli się na trzy trafienia.
W 51. min., po golach Jerko Matulica i Witalija Titowa Azoty przegrywały tylko 20:22. Koszowy wybronił „setkę” de Toledo i… jego koledzy w szkolny sposób stracili piłkę. Do kontry pobiegł Micha Daszek, ale skrzydłowy przegrał pojedynek z ukraińskim bramkarzem. Puławy miały więc drugą szansę na bramkę kontaktowa i… znów gracze stracili piłkę niczym juniorzy. Drugiego prezentu Daszek już nie zmarnował, a płocczanie wrócili do swojej gry i przypieczętowali awans do finału Pucharu Polski.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?