W bramce Azotów mecz rozpoczął Mateusz Zembrzycki, który niedawno wrócił po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją. W poprzednich spotkaniach grał niewiele, ale tym razem spędził między słupkami blisko 60 minut i w dużej mierze to dzięki jego udanym interwencjom puławianie niemal do końca walczyli o punkty. Po spotkaniu Zembrzyckiemu przyznano tytuł MVP.
- Jestem głodny dobrego grania. Siedem miesięcy siedziałem w domu, miałem różne myśli, ale na szczęście wracam. Cieszę się, że zostałem wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania, ale każdy z nas dobrze zagrał. Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną i walczymy do końca - podsumowuje Zembrzycki.
Od pierwszych minut ważnym ogniwem obu drużyn byli bramkarzem. W Orlen Wiśle równie dobrze, co Zembrzycki, radził sobie Marcel Jastrzębski, a w decydujących fragmentach spotkania kilka razy puławian zatrzymał Ignacio Garcia Biosca.
Pierwszą bramkę zdobył Lovro Mihić z Orlen Wisły, a odpowiedział Kelian Janikowski, dobijając niecelny rzut Rafała Przybylskiego. Goście znani są z twardej obrony i gracze Azotów mieli duże problemy z wywalczeniem sobie pozycji rzutowej, a później pokonaniem Jastrzębskiego. Na drugą bramkę puławianie czekali przez ponad sześć minut, aż w końcu zdobył ją ze skrzydła Piotr Jarosiewicz (2:5).
Przez chwilę wydawało się więc, że spotkanie w puławskiej hali może mieć jednostronny przebieg. Ale golkipera „nafciarzy” najpierw pokonał Ivan Burzak, a później Bartosz Kowalczyk i po okresie błędnych zagrań w ataku rywali, gospodarze zbliżyli się na jedną bramkę (4:5 w 13. minucie).
Pierwszą połowę zakończyła udana interwencja Zembrzyckiego, który obronił „setkę” Abela Serdio i zespoły zeszły do szatni przy prowadzeniu płocczan 15:11.
Trener Azotów, Robert Lis kilka razy zdecydował się w tym spotkaniu na granie w ataku siedmioma zawodnikami (zdejmując bramkarza). Tak było także na początku drugiej połowy. W 40. minucie puławianie przegrywali 17:19 i byli przy piłce. Niestety, rzut Ignacio Vallesa obronił Jastrzębski i aż do 55. minuty trwała wymiana ciosów, a przewaga Wisły wynosiła dwie, trzy bramki.
Gospodarze nie byli w stanie zatrzymać ataku rywali, a ci w końcówce okazali się skuteczniejsi i zapewnili sobie bezpieczną przewagę. W 56. minucie Marek Marciniak przegrał z Ignacio Biosca pojedynek sam na sam i gdy golem odpowiedział natychmiast Dmitrii Zhitnikov (24:29), jasnym się stało, że Azotom nie uda się urwać chociaż punktu.
- Opadliśmy trochę z sił. Środek zasuwał 55 minut na dwieście procent. Płock ma dużo szerszą ławkę i zabrakło tego elementu - ocenia Patryk Kuchczyński, drugi trener Azotów. - Ale zagraliśmy bardzo dobry mecz. Zrealizowaliśmy dużo z tego, co sobie zakładaliśmy. W tym meczu było wszystko, czego potrzeba i tego należy oczekiwać w kolejnych spotkaniach. Zaangażowanie i walka - dodaje.
Azoty Puławy – Orlen Wisła Płock 25:30 (11:15)
Azoty: Zembrzycki, Koszowy – Burzak 6, Kowalczyk 4, Janikowski 3, Jarosiewicz 3, Zivkovic 2, Adamski 2, Fedeńczak 2, Marciniak 1, Valles 1, Konieczny 1, Górski, Przybylski. Kary: 14 min. Trener: Robert Lis
Wisła: Jastrzębski, Biosca – Zhitnikov 5, Lucin 3, Piroch 3, Fazekas 3, Komarzewski 3, Mindeghia 3, Kosorotov 3, Daszek 2, Mihić 2, Sroczyk 1, Serdio 1, Terzić 1, Susnja. Kary: 12 min. Trener: Xavier Sabate
Sędziowali: Tomasz Wrona (Kraków) i Andrzej Kierczak (Pielgrzymowice)
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?