Do końca rozgrywek pozostały już tylko cztery serie. Przez długi czas wydawało się, że wynik bezpośredniego starcia w Puławach może zdecydować o tegorocznym podziale srebrnych i brązowych medali. Orlen Wisła od dziewięciu lat kończy sezon na drugim miejscu, mimo, że Azoty już kilka razy próbowały „strącić” płocczan z tej pozycji. Szanse, że uda się to w tym sezonie są niewielkie.
Wprawdzie rozgrywki rozpoczęły się po myśli puławian, bo już w pierwszej kolejce Orlen Wisła straciła punkty w Szczecinie. Potem jednak Azotom przydarzyła się porażka z Zabrzem (w kontrowersyjnych okolicznościach po tym, jak władze ligi nie zgodziły się na przełożenie meczu, chociaż kilku graczy z Puław zachorowało na koronawirusa), a przede wszystkim niespodziewana porażka po rzutach karnych w Gdańsku. Strata tych dwóch punktów może okazać się decydująca.
Puławianie nie poradzili sobie jednak także w pierwszym bezpośrednim meczu z Orlen Wisłą. W lutym przegrali bowiem w Płocku aż 25:34. - Jesteśmy w lekkim szoku, bo nie spodziewaliśmy się tego. Nie mieliśmy żadnych szans – mówił wówczas Lars Walther, który na początku sezonu prowadził Azoty. W sobotę zespołem kierować będzie Robert Lis, ale nie tylko o odrobienie strat z pierwszego meczu, ale w ogóle o zwycięstwo będzie puławianom bardzo trudno.
W ostatnich tygodniach zespół z Płocka jest w bardzo dobrej formie. Potwierdzeniem tego był historyczny awans do turnieju Final4 Ligi Europy. - To są nasze marzenia i one się spełniają – mówił o sukcesie Przemysław Krajewski, skrzydłowy Orlen Wisły, a w przeszłości gracz Azotów.
Szczypiorniści z Puław wygrali cztery poprzednie mecze PGNiG Superligi, ale grają nierówno i w każdym ze spotkań zdarzały im się okresy słabszej gry. - Mieliśmy już pięć, sześć bramek przewagi, a nasze błędy powodowały, że Mielec łapał drugi oddech – mówił po spotkaniu z przedostatnią w tabeli Stalą, Paweł Podsiało, rozgrywający Azotów.
Historia konfrontacji z Orlen Wisłą pokazuje, że błędy puławian, po których rywale wyprowadzali szybkie kontry, były często kluczowe na losów spotkania. Czy tak będzie i tym razem przekonamy się w sobotę. Mecz rozpocznie się o godz. 13.15 i będzie transmitowany przez TVP Sport.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?