Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Azoty Puławy - RK Bjelovar 20:19 (ZDJĘCIA)

Krzysztof Nowacki
W pierwszym meczu 3. rundy Challenge Cup piłkarze ręczni Azotów Puławy pokonali we własnej hali RK Bjelovar 20:19. Przed spotkaniem rewanżowym (w sobotę 3 grudnia) w lepszej sytuacji jest drużyna z Chorwacji, która na własnym parkiecie będzie miała do odrobienia tylko jedną bramkę.

Trener puławian Marcin Kurowski oceniając grę swojego zespołu w ostatnich meczach nie mówi o kryzysie, ale przyznaje, że jego podopieczni mają problem ze skutecznością. W meczu z RK Bjelovar pierwszą bramkę Azoty zdobyły dopiero w 8 min! Piotr Masłowski oszukał wtedy obronę i po indywidualnej akcji pokonał Dubravko Grbica. W tym momencie gospodarze przegrywali 1:3.

Dopiero po kwadransie gry puławianie rzucili drugą bramkę. Ale ponieważ między 15 a 20 minutą trafili cztery razy z rzędu, wyszli na prowadzenie 5:4 i mieli nawet doskonałą okazję, aby tę przewagę szybko powiększyć. Dwukrotnie za faul na Grzegorzu Gowinie Chorwaci wędrowali na ławkę kar. Jednak grając w przewadze dwóch zawodników Azoty tylko raz pokonały golkipera gości.

Najwyższa przewaga puławian wynosiła dwie bramki, a na przerwę zeszli przy prowadzeniu tylko 10:9. Dodatkowo już dwa wykluczenia miał na swoim koncie Krzysztof Tylutki, podstawowy zawodnik formacji obronnej. Kolejna kara oznaczałaby czerwoną kartkę i koniec gry. Taki los spotkał Mateusza Kusa, który trzykrotnie był wykluczany w drugiej części. Czerwony kartonik ujrzał na 15 sekund przed końcem meczu.

Chorwaci zgodnie z przypuszczeniami zagrali wysuniętą obroną, a ta sprawiała gospodarzom duże problemy. Sporo było prostych strat i wymuszonych rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Wynik cały czas oscylował wokół remisu, bo zespół z Bjelovar grał na równie słabym poziomie.

Rywal Azotów jest drużyną młodą, z którą do Polski przyjechało kilku juniorów. Na parkiecie przez większość czasu przebywała jednak wyjściowa siódemka, a w ciągu 60 minut trener Miroslav Pribanić skorzystał dodatkowo tylko z trzech zawodników. Goście wytrzymali mecz kondycyjnie i po spotkaniu cieszyli się z uzyskanego wyniku bardziej niż gospodarze.

- Osiągnęliśmy dobry rezultat i mam nadzieję, że w meczu na własnym boisku odrobimy tę jedną bramkę. Dziękuję kolegom za twardą walkę i naszym kibicom, którzy przejechali tysiąc kilometrów, aby nas dopingować - mówi rozgrywający Mario Sarić.

Goście odzyskali prowadzenie w 44 min. po bramkach Igora Gasparovica i Ivana Durkovica (15:14). Durković jest najbardziej doświadczonym zawodnikiem RK Bjelovar i na tle swojego zespołu wyróżniał się warunkami fizycznymi. Ale jego postawa w drugiej części była o tyle zaskakująca, że po pierwszej bramce, aż osiem kolejnych rzutów miał nieudanych. Na koniec jednak wziął na siebie ciężar zdobywania bramek i po jego trzech trafieniach Chorwaci wygrywali w 57 min. 19:18.

Najpierw wyrównał Dymitro Zinczuk, a ostatnią bramkę dla Azotów rzucił Masłowski. - Jest niedosyt, bo graliśmy u siebie, więc powinniśmy wygrać różnicą 5-6 bramek - ocenia Gowin.

Azoty Puławy - RK Bjelovar 20:19 (10:9)
Widzów: 700
Sędziowali: Vadims Jaskins i Eudards Zabko z Łotwy
Azoty: Stęczniewski, Wyszomirski - Zinczuk 5, Łyżwa 3, Masłowski 3, Bałwas 2, Płaczkowski 2, Kus 2, Grzelak 1, Gowin 1, Zydroń 1, Tylutki, Afanasjev, Szyba. Kary: 12 min. Trener: Marcin Kurowski.
RK Bjelovar: Grgić - Durković 7, Duricin 5, Simunovic 4, Merhar 1, Igor Gasparović 1, Herman 1, Ivan Gasparović, Horvat. Kary: 8 min. Trener: Miroslav Pribanić.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski