Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bakero: Prowadzę Lecha z uczuciem, ale twardą ręką jak syna

Maciej Lehmann
Jose Maria Bakero, wierzy, że to, co robi, jest dobre dla Lecha
Jose Maria Bakero, wierzy, że to, co robi, jest dobre dla Lecha Marek Zakrzewski
Trener Jose Maria Bakero zdradza nam kulisy swoich kontrowersyjnych, ale - jak twierdzi - najlepszych dla Lecha decyzji.

Z Jose Mari Bakero, trenerem piłkarzy Lecha Poznań, rozmawia Maciej Lehmann

Ma Pan świadomość tego, że kibicom nie podoba się to, co w tej chwili prezentuje Lech?

Gdy zatrudniał mnie Jacek Rutkowski dokładnie określił, jakie przede mną stawia zadania. Mam wykorzystać swoje doświadczenie zawodnicze i trenerskie, mam wprowadzić nowe metody przygotowania fizycznego i inny rodzaj taktyki. Sprawdzałem więc każdego piłkarza znajdującego się w kadrze zespołu. Była dyskusja w sprawie bramkarzy. Postawiłem na Kotorowskiego, aby uspokoić nastroje w drużynie i w klubie. Chciałem odbudować formę Wilka i Gancarczyka, dać im szansę powrotu do zespołu. W tym pierwszym etapie każdy startował z tego samego poziomu. Moje zadanie można było porównać do budowy domu. Tyle że znalazłem się w sytuacji, że mieszkają w nim już ludzie, są pewne zwyczaje, na nową osobę patrzy się z dystansem. Wiedziałem, że będę musiał poruszać się w pewnych warunkach, a jednocześnie będę musiał wprowadzić nowe, nie zawsze popularne rozwiązania.

Spodziewaliśmy jednak, że temu procesowi towarzyszyć będą lepsze wyniki Lecha, a drużyna będzie grała w lepszym stylu. Gdy obejmował Pan Lecha strata do Wisły wynosiła 4 punkty, a teraz jest 11. Wisła sprzedała całą obronę, najlepszego strzelca, a jednak gra lepiej niż Lech.

Każdy zespół ma swoje szczególne cechy, nie znam sytuacji w Wiśle. Lech był na 14. miejscu. Mówił pan, że ekipa była budowana od trzech lat, ale to jest sezon, w którym zabrakło trzech podstawowych zawodników. Lech musi sobie radzić bez Lewandowskiego, Peszki i Bandrowskiego. To byli bardzo ważni zawodnicy, oni decydowali o stylu.

Za Lewandowskiego ma Pan Rudnevsa, za Bandrowskiego Murawskiego, doszedł też Ślusarski, Ubiparip, Wołąkiewicz, wrócił Mikołajczak...

OK, ale Rudnevs w ostatnim miesiącu nie grał, a Murawski bardzo wolno dochodzi do formy. Dopiero w sobotę przeciwko GKS wszedł na swój poziom, a wiem, że może grać jeszcze dużo lepiej. Rozumiem Rafała. Potrzebował trochę czasu, by sprowadzić rodzinę, przystosować się do nowych warunków. On będzie jeszcze lepiej spełniał swoje zadanie w drużynie. Bardzo liczę na niego w finale Pucharu Polski.

A jakie zadania otrzyma Stilić? Jego konflikt z Panem to już niemal legenda.

Nie mam z nim żadnego problemu.

Stilić prawie otwarcie się buntował, że musi grać na bokach pomocy i nikt mu się nie dziwi, bo nie ma do tego predyspozycji. Przecież on nigdy nie będzie tak szybko biegał jak skrzydłowi.

W każdym zespole gracz i trener muszą się szanować. Na tym polega profesjonalizm. Nie muszę być przyjacielem piłkarza, musze się umieć z nim dogadać. wytłumaczyć, czego od niego oczekuję, dlaczego tego oczekuję i co mi się podoba, a co nie. Taki typ komunikacji istnieje między nim a mną. Jeśli on mówi coś innego, to nic na to nie poradzę. Każdy piłkarz ma wahania formy. Stilić nie jest wyjątkiem. Dlatego czasem muszę wystawić zawodnika, który bardziej pracuje dla drużyny niż on. Staram się nauczyć moich piłkarzy, by mieli szacunek do siebie i akceptowali decyzje, które uważam, że są lepsze dla drużyny. Kiedy zdejmowałem go z boiska, powiedziałem, że nie jestem z niego zadowolony. Gdy był dobry, zawsze grał. Jak grał gorzej, to schodził. Więc w czym problem?

Problem jest w tym, że on gorzej gra na bokach. Z Semira większy pożytek jest, gdy gra na środku.

Jeśli chce być dobry, musi umieć grać na kilku pozycjach. Gramy 4-3-3. W tym układzie podobnym problemem jest ustawienie Kriwca. Wiem, że Stilić nie jest szybki, ale jest inteligentny i dobry technicznie. Kriwiec i Stilić dają nam pewne rzeczy, ale też pewne cechy zabierają.

Dlaczego go tam Pan ustawia?

On musi zrozumieć, że gra dla drużyny, nie dla mnie. Musi nauczyć poświęcać się dla Lecha niezależnie od pozycji, na której gra. Kiedy mówię do niego Semir, potrzebuję ciebie na tej pozycji, to on musi dać z siebie wszystko. Dla drużyny. W Bradze chciałem go mieć na boisku, dlatego wystawiłem go w ataku. Może powinienem postawić na Ślusarskiego?

Myśli Pan, że gdyby Lech był dwa punkty za Wisłą, to byłby temat Stilicia? Mówiłoby się zupełnie o czymś innym. Sprawa Stilicia wypłynęła, kiedy trzeba było szukać przyczyn słabej gry i porażek.

We wszystkich klubach z ambicjami jest tak, że gdy coś złego zaczyna się dziać, przeciwności się spiętrzają. Bardzo łatwo stracić równowagę. I wtedy trzeba szukać drogi wyjścia. Czasem podjąć kontrowersyjną decyzję, by wstrząsnąć zespołem.
Jestem silny, wierzę w to, co robię, nie udaję, że jestem najmądrzejszy na świecie, uważam się za osobę rozsądną. Uważam, że podobnie jak przy budowie domu najważniejsze są fundamenty. Dlatego zależy mi na dobrej obronie, by trudno nam było strzelić gola.

Lech nie jest beniaminkiem. Bosacki z Arboledą, Wojtkowiakiem, Kikutem i Henriquezem grają już trzy lata. Obrona Wisły niespełna pół roku i jest skuteczniejsza. Jak Pan to wytłumaczy?
Na krótką metę na pewno osiągnęli sukces. Zobaczymy jednak, jak będzie to wyglądało za pół roku. Zobaczymy, czy ten dom jest solidny. Wiem, że w Lechu też trzeba pracować na krótką metę. Dlatego bardzo cieszę się z awansu do finału. Gdy to się dla nas dobrze skończy, będzie czas na pracę długofalową.

Dlaczego niektórych piłkarzy rzuca Pan na tak różne pozycje? Czasem wydawało się że Lech gra 10 na 11.
Respektuję takie opinie, ale moim zadaniem jest zrobienie jak najlepszej drużyny. Potrzebuję trochę czasu, by to poukładać. Myślę o drużynie jako całości! Wykonam pracę, by doprowadzić Lecha na najwyższy poziom profesjonalny. Czasem trzeba podejmować decyzje, które na krótką metę mogą wydawać się niezrozumiałe, ale proszę mi wierzyć, one mają głębszy sens. Głównym celem jest zawsze klub.

Jest Pan zadowolony z ostatnich występów Lecha?
Zadowolony jestem z tego, że awansowaliśmy do finału. Dla wszystkich wydaje się to normalne, ale to jest duże osiągnięcie. Ale w lidze też musimy pokazać, przede wszystkim więcej ambicji. W meczu z GKS wiele rzeczy robiliśmy dobrze, ale zabrakło agresywności. Myśli pan, że spokojnie śpię po takim meczu i wyniku 0:0? Grubo się pan myli. Nie wszystko, co dzieje się teraz w Lechu, zależy od Bakero. Ten zespół ma pewną charakterystykę, cechy techniczne, ale brakuje nam graczy agresywnych. Gdyby oni byli, pewnie gralibyśmy inaczej.

Mamy wojownika. To Ivan Djurdjevic.

Jeśli decydujesz się na niego, kogoś trzeba skreślić... Zdejmuję Stilicia i jest krytyka...

Krytyka dotyczy głównie wyników i stylu gry.

Z krytyką za styl się nie zgadzam. W meczu z Jagiellonią 70 razy dochodziliśmy do 70 metra, z Legią 52, ze Śląskiem 80, a oni 50, w Pucharze 75, a rywale 50. Brakuje nam ostatniego podania, ale nie stylu. Dochodzimy do pola karnego rywali, ale w tym miejscu już nie mamy tego, czego potrzebujemy.

Co ze skrzydłami?
Ja nie narzekam, nam brakuje tylko dogrania. Próbuję Tomka Mikołajczaka, Ubiparipa , Wilka, Ślusarskiego. Staram się najlepiej wykorzystać to, co mam.

Ile dobrych podań miał Wilk z prawej strony, a ile z lewej?

Mnie podoba się Wilk na lewej.

Nam też!
Ale długo nie mieliśmy Kiełba. Teraz wyleczył wreszcie kontuzje, więc Wilk może grać na lewej stronie.

Mikołajczak niedawno był Pana numerem 1, teraz nie gra

Tomek szedł w górę, był w jedenastce. Presja gry w podstawowej jedenastce to dla tak młodego zawodnika ogromna odpowiedzialność. Doceniam jego pracę.

Jeszcze pytanie o styl. Długie wykopy Kotorowskiego, bądź obrońców. To się nie może podobać. Dlaczego Lech nie rozgrywa piłki od bramki?

Jak gra Wołąkiewicz na środku obrony, to możesz zacząć grę w inny sposób. Nie chcę podejmować zbyt wielkiego ryzyka w tyłach. Ze względu na murawę potrzebne są proste rozwiązania.

Krytycy zarzucają Panu, że brak wyników to rezultat rotacji w składzie. Piłkarze rzucani są na różne pozycje, brakuje zgrania, automatyzmu. Nawet trener GKS powiedział, że łatwiej trafić szóstkę w Lotto, niż przewidzieć skład Lecha.

Powiedziałem mu potem, że nie była to profesjonalna wypowiedź. Nigdy bym czegoś takiego nie mówił o zespole rywali. Trzeba się szanować. A prawda jest taka, że od meczu z Polonią są tylko kosmetyczne zmiany, wynikające z kontuzji, kartek i dyspozycji. Selekcję zakończyliśmy w meczu z Jagiellonią. W tej chwili mamy szkielet złożony z 8-9 piłkarzy, teraz wchodzimy w nowy etap.

Może Pan nam wytłumaczyć porażkę z Polonią? Lech grał w przewadze i z wiatrem. Tego meczu nie wolno było przegrać. Może był to wynik słabego przygotowania?

Przyjmuję krytykę. Zabrakło nam agresywności... To nie jest kwestia przygotowania fizycznego. Kriwiec nigdy nie będzie agresywny, Stilić nigdy nie będzie agresywny. Injac jest pracowity. Jak możemy to nadrobić? Grając inteligentnie, ambitnie, dając z siebie 100 procent. To jest różnica między dobrym i średnim zespołem. Dobry potrafi wykorzystać swój potencjał w 100 procentach.

Dlaczego czasem brakuje Lechowi ambicji?
Piłkarze chcą wygrywać, ale nie potrafią z równą intensywnością grać przez cały mecz. Musimy znaleźć tę równowagę. Mamy dużo młodych, kreatywnych graczy. Stilić jest młody, Rudnevs jest młody, doświadczona jest tylko defensywa. Byłoby dobrze, gdyby Lech miał środkowego pomocnika z dużym doświadczeniem.

Jak nie będzie pucharów, nie będzie Stilicia i Rudnevsa, bo zostaną sprzedani.

Wiem, jakie są oczekiwania i to mnie motywuje. Czuję się odpowiedzialny za wyniki, ale by zrobić dobry zespół, potrzebne są solidne podstawy z jasną wizją i odpowiednią strukturą. Wszyscy muszą iść w tym samym kierunku. Jeśli zaczynają się problemy, trzeba wytrzymać presję. Jestem uczciwy, moja praca jest uczciwa, choć czasem może budzić kontrowersje, bo jestem inaczej odbierany niż inni trenerzy. Uważam, że prowadzę Lecha z uczuciem, ale twardą ręką, tak jak syna. Niezależnie od tego, czy wygram, czy przegram finał Pucharu Polski, będę pracował tak samo. Wiem oczywiście, że od wyniku tego meczu zależy, jak będę postrzegany w Polsce. Ale stylu pracy nie zmienię , ponieważ uważam, że to jest najlepsza droga dla Lecha. Chcę doprowadzić do tego, żeby Lech pracował według profesjonalnych zasad, był jak najbardziej profesjonalnym zespołem i chcę wydobyć to, co najlepsze z piłkarzy. Jak byłem mały, to miałem kulkę z płatkami, w której znajdowała się figurka. Gdy się ją obróciło, to cała robiła się w środku biała. Dopiero po pewnym czasie, gdy płatki opadły, wyłaniał się prawdziwy obraz tego, co jest w środku. Z Lechem jest tak samo. Został zmieniony pewien porządek i musi upłynąć trochę czasu, żeby wszyscy zobaczyli jego nowe oblicze. Mam nadzieję, że pan Rutkowski mi zaufa i pozwoli dokończyć pracę.

Wszystkim w Poznaniu zależy na silnym Lechu. Stąd troska o wyniki.

Nigdy nie zakładam przegranej. Przed meczem z Legią powiedziałem, że jest to mecz o 6 punktów, że te dodatkowe 3 punkty, to jest kapitał za walkę, zostawione na boisku serce. Nie bałem się tak powiedzieć, choć wiedziałem, że jeśli przegram, wszyscy powiedzą, że stracił dużo więcej niż 3 punkty. Nigdy nie czułem lęku przed podejmowaniem trudnych decyzji, a kilka takich w meczu z Legią podjąłem. Wierzę w zwycięstwo, ale nie załamię się też, kiedy przegramy ten finał. Zostanie jeszcze kilka meczów w lidze i tą drogą postaramy się zakwalifikować do rozgrywek europejskich. Do ostatniego dnia pracy w Lechu będę starał się robić to, co najlepsze dla klubu, bo to przecież dla mnie też najlepsze. Myślicie, że chcę jakiemuś piłkarzowi popsuć karierę? Przecież to nonsens. Przecież od nich, od wyników, jakie osiągają na boisku, zależy też moja pozycja w klubie.

Ale w futbolu nie da się uniknąć porównań, dlatego tęskimy za Lechem zdobywającym punkty tak jak wiosną ubiegłego roku. W Barcelonie też przez wiele lat osiągnięcia trenerów porównywano do tego, co zdobył Cruyff. W Lechu był Smuda, Zieliński, klub zdobył mistrzostwo, a rok później wlecze się w środku tabeli.
Widać wyraźnie, że różnimy się w określeniu, jaka była pozycja wyjściowa, gdy obejmowałem zespół. Dla was to było oczywiste, że Lech musi zacząć wygrywać, dla mnie to wcale tak jasne nie było. Znów będzie dygresja dotycząca Barcelony. Tam od lat wszyscy trenerzy mają podobną filozofię. Jest kontynuacja pewnej myśli. Mój styl prowadzenia zespołu różni się od stylu pana Smudy. Dotyczy to zarówno techniki treningu, jak i przygotowania fizycznego, a także komunikacji z piłkarzami. Dlatego tak ważne jest dla Lecha, by wiedział, jaką chce iść drogą. Nawet gdy odejdę, styl pracy musi zostać ten sam. Bo jeżeli tak nie będzie, to zatrudnienie każdego nowego trenera oznaczać będzie cofanie się do początku i budowanie wszystkiego od nowa. Natomiast jeśli mój następca obierze podobną drogę, będzie miał dużo łatwiej.

Cele są zawsze te same, mistrzostwo...

W Barcelonie od 30 lat wychowuje się w taki sam sposób piłkarzy, z każdą pozycją na boisku związany jest określony profil zawodnika. Jak ktoś wypada lub odchodzi, dokładnie wiadomo, kogo na tę pozycję trzeba pozyskać. Styl Barcelony to ewolucja, on się od lat nie zmienił, tylko cały czas jest ulepszany i coraz lepsi byli piłkarze. Trzeba w Lechu też stworzyć taką strukturę.

Finał Lech - Legia to jest mecz dwóch drużyn mających nóż na gardle. Odczuwa Pan już tę ogromną presję, która z każdą godziną będzie się powiększać?

Presja towarzyszy każdemu meczowi. To spotkanie jest szczególne, ale to dobrze, bo Lech umie w takich pojedynkach spiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Jestem przekonany, że będzie to świetny mecz w naszym wykonaniu. Dlatego jestem spokojny o wynik.

Rozmawiał Maciej Lehmann

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bakero: Prowadzę Lecha z uczuciem, ale twardą ręką jak syna - Głos Wielkopolski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski