Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartosz Jurecki (Azoty Puławy): Byliśmy drużyną przez duże „D”, z ogromnym sercem do walki

Krzysztof Nowacki
Łukasz Kaczanowski
- W ostatnim meczu pokazaliśmy wielkie serducho i wolę walki. Każdy zawodnik, nawet ten, który nie wszedł na boisko, pomagał i dopingował. Byliśmy w tym dniu drużyną przez wielkie „D” - mówi Bartosz Jurecki, kołowy Azotów Puławy, który w piątek cieszył się z kolegami z brązowego medalu mistrzostw Polski. Zespół z Puław odrobił w meczu rewanżowym sześć bramek straty z pierwszego spotkania w Kwidzynie.

W rewanżowym meczu z MMTS Kwidzyn odrobiliście aż sześć bramek straty z pierwszego spotkania. Niesamowita historia.
Pokazaliśmy wielką wolę walki i ogromne serce. Początek nam nie wyszedł, bo przegrywaliśmy 2:5, czyli było minus trzy, a do tego minus sześć z meczu w Kwidzynie. Ale otrząsnęliśmy się, mocno nam pomogli kibice, którzy dopingiem zrobili świetną robotę. Potrzebowaliśmy ich w tym meczu. Wiedzieliśmy, że ostatnie dwa miesiące nie były dla nas najlepsze, nie graliśmy tego, co na początku sezonu. Liczyliśmy na wsparcie kibiców i oni nam je dali. Dziękuję wszystkim, bo ten medal jest tak samo nasz, jak i ich.

Byliście ogromnie zmotywowani na ten mecz?
Inaczej się gra w rewanżu, gdy na wyjeździe się zremisuje, czy przegra jedną bramką. My przegraliśmy sześcioma. Ale powtarzaliśmy sobie, że gramy spokojnie, że nie rzucamy się na hura. Nie chcieliśmy od razu, w dwie minuty, odrobić całej straty. Tylko spokojnie, sukcesywnie, bo 60 minut, to dużo czasu. Początek źle się ułożył, ale już do przerwy prowadziliśmy pięcioma bramkami. W drugiej połowie było 10 minut chaosu z obu stron, gdy nikt nie potrafił zdobyć bramki. Ale wykazaliśmy się wielkim sercem do walki. Może nie była to najpiękniejsza piłka ręczna, ale czasami tak bywa.

Azoty Puławy trzeci raz z rzędu zakończyły sezon z brązowym medalem mistrzostw Polski

W którym momencie był pan już pewny, że nie stracicie tego medalu?
Dopiero w 60. minucie, jak sędziowie odgwizdali koniec meczu i razem z kibicami zaczęliśmy cieszyć się z brązu.

W swojej karierze zdobył pan wiele cennych trofeów. Medal z Azotami także jest ważny?
To jest dopiero mój drugi medal mistrzostw Polski. Pierwszy, srebrny, zdobyłem w 2006 roku z Chrobrym Głogów. Większość chłopaków w Azotach ma ich więcej, niż ja. Tak, że bardzo mi zależało na medalu i w tym celu przyszedłem do Puław. Trzeba jednak pamiętać, że to jest sport i czasami coś nie wychodzi. W ostatnim meczu pokazaliśmy jednak wielkie serducho i wolę walki. Każdy zawodnik, nawet ten, który nie wszedł na boisko, pomagał i dopingował. Byliśmy w tym dniu drużyną przez wielkie „D”.

W przyszłym roku powalczycie o coś więcej?
Trudno powiedzieć. Nam trochę brakuje do Płocka, a Płockowi trochę brakuje do Kielc. Wpływ na to mają także względy finansowe. Staramy się iść do przodu i wyciągamy wnioski. Mecze, które rozegraliśmy z Płockiem były różne. Jeden był zacięty do 20. minuty, inny dopiero w końcówce się rozstrzygał. Ale były też spotkania, że bardzo szybko nam odjeżdżali. Musimy dobrze przepracować okres przygotowawczy. Dużo zawodników odchodzi, będzie sporo nowych twarzy i będziemy musieli się zgrać. Ale to po wakacjach, na razie świętujmy i bawmy się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski