– Bardzo cieszę się z dwóch awansów z rzędu, bo wiadomo, jak wyglądała moja piłkarska droga w ostatnich latach. Sukcesy budują mnie jako zawodnika. Wcześniej nie szło mi tak, jak powinno, ale nie poddałem się, walczyłem dalej i teraz wracam do elity – mówi Śpiączka.
29-letni zawodnik pochodzący z Wielkopolski ma w dorobku 126 spotkań i 26 bramek w najwyższej klasie rozgrywkowej. W 2017 roku zaczęły się dla niego trudne lata. Najpierw spadł z ekstraklasy z Górnikiem Łęczna. W kolejnym sezonie znów musiał przełknąć gorycz degradacji na niższy szczebel, tym razem z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. Rok później nie zdołał natomiast pomóc w utrzymaniu GKS-owi Katowice. Po trzecim spadku z rzędu przez kilka miesięcy pozostawał bez pracodawcy. Teraz śmieje się, że wyrównał rachunki z piłką nożną.
– Byłem na zakręcie, ale powiedziałem sobie, że wrócę i pokażę wszystkim, że Śpiączka jeszcze coś potrafi. We wcześniejszych sezonach dostałem po tyłku i spadałem rok po roku. Jestem wdzięczny za to, że klub z Łęcznej i jego trenerzy mi pomogli. Zawsze powtarzam, że w życiu trzeba być na zero. Mam na koncie trzy awanse i taką samą liczbę spadków, więc liczę na to, że teraz wyjdę na plus – mówi piłkarz.
Górnik potrzebował czterech lat na powrót do krajowej elity. Przed zakończonym sezonem nikt w klubie nie deklarował, że celem zielono-czarnych jest znalezienie się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zwłaszcza że łęczyńska drużyna była beniaminkiem Fortuna I ligi. Jednak dobra dyspozycja w rundzie jesiennej rozbudziła apetyty w szatni, wśród działaczy oraz kibiców.
– Na pewno nie spodziewałem się, że sprawy potoczą się tak szybko. Gdy dołączałem do Górnika zimą ubiegłego roku, zespół był głównym kandydatem do wygrania II ligi. W wydarzenia, które wydarzyły się później, do dziś jest mi trudno uwierzyć. Na pewno zapracowaliśmy na awans do ekstraklasy, bo mamy solidną drużynę i w każdym meczu zostawialiśmy serducha na boisku. Przyszedł co prawda gorszy moment, ale wytrzymaliśmy go, a w barażach pokazaliśmy „górniczy charakter”. Wróciliśmy z dalekiej podróży i udowodniliśmy, że jesteśmy kolektywem – podkreśla „Śpiona”. I dodaje: – Dedykuje ten awans mojemu tacie, który odszedł pół roku temu. Szkoda, że nie mógł ze mną świętować, ale na pewno czuwał z góry i za każdym razem mi pomagał. Zawdzięczam mu to, że gram w piłkę.
Zapytany zarówno o swoją przyszłość, jak i o ocenę szans Górnika w kolejnym sezonie, doświadczony napastnik odpowiada: „pomidor”. – Na razie nie ma sensu dywagować. Zobaczymy, jakie będą transfery do klubu i jacy zawodnicy przedłużą kontrakty. Sam nie mam ważnej umowy, więc musimy poczekać na rozwój wydarzeń – kończy Śpiączka.
ZOBACZ TAKŻE:
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?