Przed ostatnim wyścigiem Motor prowadził z Apatorem różnicą dwóch punktów. Bieg układał się na 4:2 dla gospodarzy, co oznaczało finalnie remis w meczu. Ale Robert Lambert czuł, że jest szybszy od jadącego na drugiej pozycji Zmarzlika i gonił lidera „Koziołków” do samej mety. Opłaciło się, bo telemetria wskazała, że Brytyjczyk uzyskał czas lepszy od Polaka o 0,009 sek.
- Byłem bardzo wolny. Zmieniałem motocykle, szukaliśmy w ustawieniach dyszy, zapłonu i w zębatkach, ale tego wieczoru nic nie było odpowiednie – przyznał Zmarzlik. - Tor w Toruniu jest fajny, ale faktycznie w meczach ligowych mam tutaj problemy. Nie czułem się komfortowo na motocyklu. Jechałem wolno, a regulacje silników nie pomagały. Ciułałem punkty, ale nie tak, jakbym tego chciał.
Nawet po wygranym wyścigu Zmarzlik nie był zadowolony. - Co z tego, że wygrałem, skoro czułem się po prostu bardzo wolny – przyznał. Problemem żużlowca była nie tylko prędkość, ale również starty. - Cały czas szukam czegoś dobrego i skutecznego na start. Mam z tym problem, a motocykl nie chce pomów – dodaje.
Lubelska drużyna jechała w Toruniu bez jednego z liderów, Dominika Kubery. W składzie zastąpił go junior, Kacper Grzelak. Młody zawodnik jeździł na silniki „Domina”, a w parkingu wspierali go mechanicy Kubery. - Fajnie, że miałem możliwość jechania na tym silniku. Na pewno czułem, że jest to inny sprzęt, niż ten co posiadam. Dawałem od siebie tyle, ile mogłem – mówił Grzelak.
Kibice żużlowców Platinum Motoru Lublin byli na stadionie w ...
- Bez Dominika jest ciężko, ponieważ jest bardzo ważnym ogniwem zespołu. Czekamy na jego powrót, ale najważniejsze, żeby dobrze się czuł i był gotowy do jazdy. Do tego czasu musimy wszystko robić, jako drużyna, żeby z każdego spotkania wyciągać ile się da – twierdzi Zmarzlik.
Ważnym momentem meczu był 11. wyścig, w którym Motor zastosował podwójną zmianę taktyczną. Na wejściu w drugi łuk doszło jednak do upadku Fredrika Lindgrena i Wiktora Lamparta. Szwed próbował minąć zawodnika Apatora tuż przy bandzie i zahaczył o motocykl rywala. Po upadku obaj zawodnicy mieli do siebie duże pretensje, a sędzia zawodów wykluczył z powtórki Lindgrena.
- Kask żółty (Lindgren – red.) wyprzedzając zahaczył o kierownicę zawodnika w kasku niebieskim (Lamparta – red.) i spowodował jego upadek. To zdecydowało o wykluczeniu. Nie było dociśnięcia do bandy, więc decyzja jest słuszna – ocenił sytuację szef sędziów, Leszek Demski, w magazynie PGE Ekstraligi w Canal+.
W trakcie meczu o tym zdarzeniu mówił również Lampart. - Chciałem odbić się od płotu, a odbiłem się od „Fredki”, który się pojawił. Uważam, że pojechał trochę bez głowy. Widział, że dojeżdżam do płotu. Ja jego nie widziałem, wziął się z znikąd i dlatego się zdenerwowałem. Trzeba przewidywać ruchy przeciwników – ocenił zawodnik Apatora.
Zawodnikom poza siniakami i obtarciami nic poważnego się nie stało, ale kask Lindgrena na tyle ucierpiał przy uderzeniu o tor, że nie nadaje się do dalszego użytku.
Porażka w Toruniu była drugą w tym sezonie. Wcześniej Motor przegrał na własnym stadionie ze Spartą Wrocław, także 44:46. Był to najsłabszy mecz Bartosza Zmarzlika od kilku lat (zdobył tylko siedem punktów).
Budowa Centrum Frame Running w Złotowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?