Basen przy Łabędziej za darmo dla dzieci? MOSiR się nie zgadza

- Nie ma ruchu? Pustki? To nieprawda! Frekwencja jest znakomita - zapewnia MOSiR. Spółka nie zamierza udostępniać dzieciom basenu przy ul. Łabędziej za darmo. A właśnie z taką propozycją wystąpił radny klubu Wspólny Lublin Marcin Pogorzałek. Swój pomysł argumentuje tym, że pływalnia w nowym Centrum Sportowo-Rekreacyjnym nie jest w pełni wykorzystana w godzinach przedpołudniowych. Jego zdaniem, wpuszczenie maluchów za darmo na dwie godziny dziennie nie wiązałoby się ze stratą finansową dla pływalni.

- Dla dzieci i młodzieży z Bronowic byłaby to świetna alternatywa na spędzanie wolnego czasu podczas wakacji - uważa radny Pogorzałek w apelu przesłanym do mediów.

Jego pomysł poparł już Piotr Kowalczyk, przewodniczący Rady Miasta i radny Wspólnego Lublina.

- Rozmawialiśmy już z prezydentem na ten temat i wstępnie mamy jego zgodę. Ale przed nami jeszcze negocjacje z MOSiR-em - przyznaje Piotr Kowalczyk.

Co wyniknie z tych rozmów? Tego nie wiadomo. W tym momencie MOSiR zapewnia, że nie zamierza wprowadzić bezpłatnych wejściówek. Powód?

- W świetle przepisów podatkowych darmowe wejściówki byłyby traktowane jako darowizna, co wiązałoby się z koniecznością odprowadzenia od niej podatku. Takie działanie nie ma prawnego, skarbowego ani finansowego uzasadnienia - wyjaśnia Miłosz Bednarczyk, rzecznik spółki. Nie ma szans na to, aby MOSiR udostępnił za darmo którykolwiek z zarządzanych przez siebie obiektów.

- Cennik korzystania z pływalni przy ul. Łabędziej został skonstruowany tak, że jest elastyczny, przewiduje wiele promocji i z pewnością każdy znajdzie w nim interesującą, korzystną finansowo ofertę.

Atrakcyjną ofertę ma potwierdzać frekwencja w obiekcie. Przez cały czerwiec od poniedziałku do piątku (do godz. 15) basen odwiedziło 3298 osób, a po godz. 15 aż 3308 osób. Z danych MOSiR wynika, że w pierwszym tygodniu lipca z pływalni skorzystało w sumie 2464 osób (od pon. do pt.).

- Widać wyraźnie, że frekwencja do godz. 15, jak i pogodzinie 15 jest bardzo podobna - tłumaczy Miłosz Bednarczyk.

- Jeżeli spółka nie zechce udostępnić obiektu za darmo, to równie dobrze mogłaby pobierać symboliczną opłatę np. 1 zł. Pamiętajmy, że wiele z tych dzieci, które zostały w Lublinie nie wyjechało na wakacje, bo rodziców nie było na to stać. Przecież możemy im jakoś umilić pobyt w mieście - postuluje Piotr Kowalczyk.