Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Benzyna mogła już być po 6,20. Teraz widmo paliwa po 6 zł się oddaliło

Piotr Brzózka
archiwum prywatne
Z Rafałem Zywertem, analitykiem biura maklerskiego Reflex, rozmawia Piotr Brzózka.

Dlaczego na naszych stacjach benzynowych wciąż jest tak drogo?
Paliwo jest takie drogie w całej Europie. Problemem w dużej mierze są podatki. Niestety, ich udział jest duży, Europa jest jedynym regionem na świecie, gdzie podatki stanowią 40-60 procent ceny paliwa. I to jest fenomen. Mniej więcej połowa ceny jest stała, natomiast są różnice wynikające z cen ropy, dostępu do surowców, ale to są różnice rzędu 20 groszy na litrze, więc to nie jest powód drożyzny. Tak jak wspomniałem, drogo jest w całej Europie. Nas to dotyka bardziej, bo poziom zamożności naszych obywateli jest niższy. Jeśli weźmiemy ceny paliw w Unii i zestawimy je z zawartością portfeli w poszczególnych krajach, to wychodzi, że należymy do miejsc, gdzie koszty nabycia paliw są najwyższe. Stosuje się czasem prosty przelicznik, ile można kupić litrów za przeciętną pensję netto. I Polak jest w stanie kupić 400 - 500 litrów, a Niemiec czy Holender od 1500 do 1800 litrów.

A właściciele stacji nie dorzucają nam od siebie? Marże na przełomie czerwca i lipca sięgały 70 groszy, podczas gdy mówi się, iż standardowy poziom to 20 - 30 groszy.
To nie jest kwestia marż. Chwilowo marże były wyższe, ale też nie aż tak, bo w tym przypadku nie powinniśmy mówić o kwotach brutto, lecz netto. A netto stacje zarabiały 40 - 50 groszy. Cofnijmy się do pierwszego kwartału tego roku. Wtedy ceny nie przekroczyły 6 zł. Ale tylko dlatego, że jeśli wtedy płaciliśmy za benzynę maksymalnie 5,89 zł, to marża wynosiła 6 groszy. Gdyby wtedy marże były wyższe, to benzyna kosztowałaby 6,20 zł. Zwykle tak się dzieje, kiedy ceny hurtowe rosną i występuje bariera popytu, to koncerny obniżają marżę. Odrabiają te straty, kiedy spadają ceny hurtowe. Nie można więc mówić, że paliwo jest drogie przez marże. Marże zresztą zmieniają się sezonowo. Co więcej, jeśli porównamy obecną sytuację z tą z lat 2008-2010, to dziś marże są średnio niższe.

Kiedy sieć stacji "Bliska" robi promocję o 10 groszy dla tych, którzy płacą gotówką, to dlatego, że ma z czego zejść?
Kiedy stacja rozliczy opłaty kartą, to traci na prowizji właśnie około 10 gr na litrze. Dla stacji nie ma znaczenia, czy ktoś kupi 10 gr drożej i zapłaci kartą, czy 10 gr taniej, płacąc gotówką.

Co słychać na światowych rynkach. Ropa dalej tanieje?
Już nie. Ceny odbiły się, ostatnie 10 dni przyniosło powrót cen ropy Brent do poziomu ponad 100 dolarów za baryłkę, a przecież niedawno kosztowała poniżej 90 dolarów. Ceny poszły do góry w nadziei na działania władz USA, Chin, Europy w walce ze słabnącą koniunkturą. Mamy też strajk w sektorze naftowym w Norwegii, a Norwegia to jest przecież 7 procent europejskiej produkcji ropy. Dodatkowo cały czas jest nierozwiązany problem nuklearny z Iranem. Te czynniki mogą wspierać wzrost cen w najbliższym czasie. Wcześniej ceny spadały za sprawą obaw o niższy wzrost gospodarczy.

Kierowcy nie mają się więc z czego cieszyć.
Spadki cen na stacjach benzynowych wyhamują. Mieliśmy już duże podwyżki w hurcie, rzędu 15 groszy.

To się przełoży na wzrost na stacjach?
Nie, bo marże spadły, w tej chwili to jest poziom rzędu 25 groszy na litrze. I wydaje się, że jest szansa, aby na tym poziomie ceny zostały. Raczej nie będzie podwyżek, widmo 6 złotych za litr się oddaliło.

Można się spodziewać, że w tym roku przed zimą ceny spadną?
Wydaje się, że powinny spaść. W tamtym roku mieliśmy szaleństwo, sezonowość została zachwiana, pojawiły się nieprzewidywalne czynniki, kryzysy, to zachwiało rynkiem. Jeśli w tym roku nic się nie stanie, to zimą będzie nieco taniej. Ale równie dobrze może się okazać, że problemy Europy są dużo głębsze niż się wydaje, wtedy znów zacznie się osłabiać złotówka, to się przełoży na ceny benzyny.

Mówi się, że w przyszłym roku z rynku może zniknąć nawet tysiąc stacji benzynowych. Dlaczego?
Chodzi o to, że wchodzą w życie nowe przepisy, dotyczące dostosowania do norm unijnych dystrybutorów i zbiorników do przechowywania paliwa. Ich modernizacja to inwestycja rzędu 100 - 150 tys. zł. Wydaje się, że właścicieli mniejszych stacji na to nie stać. Stąd na rynku komentuje się, że kilkaset stacji, może nawet tysiąc, przestanie istnieć. Zostaną zlikwidowane, ewentualnie sprzedane.

Jeśli zmniejszy się konkurencja, czy nie wzrosną ceny?
Nie sądzę. Rynek jest na tyle konkurencyjny, że nawet w wypadku zamknięcia większej liczby stacji, to nie będzie miało znaczenia. Tym bardziej że to będzie dotyczyć najmniejszych graczy. A o cenach na rynku decydują najwięksi gracze.

Rozmawiał Piotr Brzózka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Benzyna mogła już być po 6,20. Teraz widmo paliwa po 6 zł się oddaliło - Dziennik Łódzki

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski