"Biegnąca po falach" już po remoncie, w sobotę odbyło się wodowanie. Czy lublinianie też będą mogli wyruszyć nią w rejs?

''Biegnąca po falach" ma już 44 lata i jest znana żeglarzom w całej Polsce. Pomysł, by zbudować lubelski jacht narodził się w Domu Kultury LSM w Lublinie. - Teraz ''Biegnąca" wygląda bardzo elegancko, bo są inne materiały. Kiedyś w czasach PRL-owskich np. na farbę wodoodporną czatowaliśmy, bo jak przywieźli do sklepu to trzeba było szybko kupić, bo zaraz na drugi dzień już jej nie było. W tym momencie ''Biegnąca" wygląda nawet lepiej niż w momencie kiedy powstała, ale była od początku porządnie zrobiona - mówi kapitan Ziemowit Barański, który od wielu lat jest związany Yacht Klub Polski Lublin i był jednym z pomysłodawców budowy tego żaglowca.

"Biegnąca po falach" została zawodowana na Zalewie Zemborzyckim już w środę. Klubowicze Yacht Klubu Polski Lublin pracowali dzień i noc, żeby zakończyć remont statku, aby mógł wyruszyć w sobotę. - Jacht przeciekał, konieczna też była przebudowa dołu - mówi Magdalena Kotyra z lubelskiego klubu. Nie wszystko poszło zgodnie z planem, ale na szczęście statek mógł wypłynąć. - Są tam jeszcze jakieś poprawki, ale najważniejsze, że pływa - dodaje Kotyra.

Choć prawowitymi kapitanem Wojciech Sadowski, komandor „Yacht Klubu Polski - Lublin”, to za sterami w sobotę usiadł kapitan Ziemowit Barański.

''Biegnąca po falach" zostanie w Lublinie przez najbliższy tydzień, a później wróci na Mazury. Lublinianie nie tylko będą mogli podziwiać statek, ale także się nim przepłynąć. - Nie ukrywam, że remont pochłonąć dość spore fundusze, więc chcielibyśmy jakoś troszkę to odrobić. Każdy będzie mógł się przepłynąć łódką. Planujemy jakąś drobną opłatę, prawdopodobnie w wysokości 40 zł. Rano będziemy jeszcze remontować ''Biegnącą", a popołudniami będzie można pływać - zdradza Kotyra.