Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błędy w filmach: Bitwa pod Wiedniem jak Czterej pancerni [ZOBACZ]

Marcin Zasada
"Bitwa pod Wiedniem" (2012). Wystarczył trailer filmu, by zobaczyć próbkę swobody jego twórców, z jaką potraktowali przedstawianą historię. Orzeł na polskim sztandarze jest współczesny i patrzy w odwrotną stronę niż powinien. Drugim rekwizytem niezgodnym z historyczną prawdą jest krzyż pontyfikalny Jana Pawła II.
"Bitwa pod Wiedniem" (2012). Wystarczył trailer filmu, by zobaczyć próbkę swobody jego twórców, z jaką potraktowali przedstawianą historię. Orzeł na polskim sztandarze jest współczesny i patrzy w odwrotną stronę niż powinien. Drugim rekwizytem niezgodnym z historyczną prawdą jest krzyż pontyfikalny Jana Pawła II. arc
Minister edukacji powinna kategorycznie zakazać szkolnych wycieczek na "Bitwę pod Wiedniem". I to nie tylko dlatego, że polsko-włoski film, który miał pokazywać jeden z najjaśniejszych momentów naszej historii, okazał się kinowym zakalcem. Lepiej, żeby dzieci nie uczyły się historii na przemian przekłamywanej, wymyślanej, przemilczanej i upraszczanej niczym w kronikach filmowych.

Husarze znali języki obce?

Zacznijmy od tego, że triumf Jana III Sobieskiego w starciu z Imperium Osmańskim to zaledwie kiczowaty (te efekty specjalne na miarę niesławnego "Wiedźmina"...) dodatek do opowieści, jaką serwuje reżyser Renzo Martinelli. Polski król to postać epizodyczna, za to swoich żołnierzy prowadzi do boju z okrzykiem "In the name of God!". Źródła historyczne nie rozstrzygają, czy polscy husarze znali języki obce. Wiemy natomiast, że zupełnie nieprawdziwe (w dodatku błędne) jest polskie godło, jakie widać podczas bitwy. Nie dość, że nasz orzeł jest współczesny, to jeszcze patrzy w złą stronę. Jakby tego było mało, mnich Marek z Aviano, dzierży w filmie papieski krzyż. Ale nie papieża Innocentego XI, który zasiadał wówczas na tronie Stolicy Apostolskiej, tylko Jana Pawła II.

Fakt, filmy historyczne to w ogóle kiepskie źródło wiedzy. Jej ogólny zarys najczęściej ufarbowany jest reżyserską fantazją, a historyczne fakty tak naprawdę są tylko tłem dla fabuły. Czasem to tło bywa niewyraźne, jak w "300", kinowym komiksie przedstawiającym bohaterski los Spartiatów w wąwozie Termopile. Faktycznie przed Persami broniło się nie trzystu, tylko w sumie kilka tysięcy mężów, a król Leonidas wcale nie bił się o demokrację, bo jego Sparta była okrutnym, totalitarnym państwem.

Rzymianie w trampkach

"Radzę nie opierać swojej wiedzy o Williamie Wallace oraz ówczesnej Anglii i Szkocji na podstawie filmu Braveheart. Ja tak zrobiłem i ledwo dostałem tróję" - to uczniowskie wyznanie znaleźliśmy w internecie. Przebój kinowy Mela Gibsona opowiadający o słynnym szkockim powstaniu z przełomu XIII i XIV w. rzeczywiście dość luźno trzyma się prawdy historycznej. Przede wszystkim, wbrew wizji reżysera, Wallace nie był prostym wieśniakiem, tylko szlachcicem. Bitwy pod Stirling nie wygrał dzięki pikom, na które miała nadziewać się konnica, a wyłącznie za sprawą lepszej pozycji na polu walki (Anglicy atakowali pod górę).

Nie będziemy mnożyć przykładów oczywistych. Rodzime "Czterej pancerni i pies" oraz "Stawka większa niż życie" ze świadectwem historii mają tyle wspólnego, co piernik z wiatrakiem. Jeśli chodzi dodatkowo o skalę realizatorskich klopsów w stylu godła i krzyża, z "Bitwą pod Wiedniem", śmiało może konkurować "Quo Vadis" Jerzego Kawalerowicza. Trampki u rzymskiego statysty, nieudolna multiplikacja komputerowa postaci w tłumie (widzom dosłownie troiło się w oczach), płonący Rzym zbudowany z dykty - to wszystko zamieniło film w nieporadną komedię omyłek. Pozostańmy jeszcze na moment w starożytności.

"Gladiatora" lubimy za akcję, ładne obrazki oraz krew, pot i łzy, jakie zwykle wyciska z aktorów Ridley Scott. Ale nawet tak wybitny filmowiec nie ustrzegł się historycznych nieścisłości. Willa Maximusa to piękny przykład budownictwa, ale XV-wiecznego. Po jego podwórku biegają kurczaki. Problem w tym, że tę odmianę drobiu wyhodowano jakieś 1700 lat później w USA. Kolejny błąd: gladiatorzy jedzą posiłki metalowymi sztućcami.

Warszawa spłonęła w 1942

Trudno dociec, jakim cudem reżyserowie, osadzający swoje dzieła w konkretnych historycznych realiach, tak karygodnie mylą fakty, daty i rzeczywistych bohaterów. Film "Noc Generałów" z 1966 r. udowadnia np., że burzenie Warszawy odbywało się w roku 1942. Inny szczegół zdradza, że twórcy owego dzieła zaoszczędzili nie tylko na merytorycznych konsultacjach - na niektórych ujęciach widać współczesne tabliczki z nazwami ulic.

Coś dla odmiany: Quentin Tarantino w "Bękartach wojny" ukatrupił Hitlera, Goebbelsa, Goeringa i resztę nazistowskiej wierchuszki. Niemcy skapitulowały dzięki szalonej brygadzie żydowskich partyzantów. Fikcja? A jakżeby inaczej. Przynajmniej tu wiemy jednak, że reżyser też jest tego świadomy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Błędy w filmach: Bitwa pod Wiedniem jak Czterej pancerni [ZOBACZ] - Dziennik Zachodni

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski