Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogusław Baniak (trener Górnika Łęczna): Batalia dalej trwa

KK
fot. Łukasz Kaczanowski
- Majówka jest szczęśliwa, ale nie zatrzymujemy się na tym, batalia dalej trwa. To są bitewki, a wojna zakończy się 3 czerwca - mówi Bogusław Baniak, szkoleniowiec Górnika Łęczna. W sobotę jego podopieczni wygrali drugi mecz z rzędu i pokonali przed własną publicznością Olimpię Grudziądz 2:0. Oto, co po tym spotkaniu powiedzieli na konferencji prasowej trenerzy obu drużyn.

Dariusz Kubicki (trener Olimpii Grudziądz)
Na pewno przyjechaliśmy tu z planem wygranej. Jednak przeciwnik postawił bardzo trudne warunki. Straciliśmy bramkę i od tego momentu grało nam się naprawdę bardzo trudno. Nie ułatwiało mi zadania to, że miałem trzy niewymuszone zmiany z powodu niedyspozycji zawodników, ale to już historia. Przegraliśmy bitwę, ale można powiedzieć, że wojny jeszcze nie. Teraz wszyscy musimy wykazać się jednością zarówno w drużynie, jak i sztabie szkoleniowym czy medycznym oraz zarządzie klubu, żeby z powstałej, bardzo trudnej sytuacji spróbować się wydostać.

Bogusław Baniak (trener Górnika Łęczna)
Słuchając wypowiedzi trenera Kubickiego, to jakbym słyszał siebie jeszcze trzy tygodnie temu. Widziałem na treningach po ostatnim meczu wygranym po tylu miesiącach, że w tym zespole drzemie ogromny potencjał. Trzeba było to z niego po prostu "wydębić". Może dobrze poustawiać, do tego zobaczyć tzw. konglomerację między Boninem a Pitrym. A przecież to nie są tuzinkowi zawodnicy, na boisku są trenerami i dużymi strategami. Nie widać może na mojej twarzy uśmiechu, bo szczerze mówiąc ja mam żal do zespołu. Tak nam się mecz ułożył i tak byliśmy rozhuśtani w ataku i faktycznie zespół Olimpii nie mógł nas połapać w pierwszej połowie. Strzela się wtedy jeszcze jedną bramkę, a sytuacji mieliśmy dużo, i spokojnie kontroluje się grę. W drugiej połowie tak nie zagraliśmy, potrafiliśmy wybronić 2:0, może z dwoma kontrami i stwarzamy sobie niepotrzebną nerwówkę. Ja jestem trenerem, który zespół pcha do przodu. Cenię kibiców i twierdzę, że jeżeli się na mecz wychodzi, to nie wolno się zatrzymać i wybraniać, jak to w polskiej lidze jest modne. Tak, jak to jest modne w polskiej lidze, podawanie „pan do pana” i cieszenie się z 2:0. To był mecz na więcej bramek, przynajmniej w pierwszej połowie. Nie wiedziałem, że w Olimpii były wymuszone zmiany, ale te zmiany wyszły na dobre. Ci chłopcy, którzy weszli, byli agresywni, spragnieni grania i troszeczkę ten obraz gry się zmienił. Nie możemy tak grać. Jeżeli jest taka sytuacja, i nastąpi w kolejnych meczach, nieważne czy to będzie Miedź Legnica czy Chojniczanka, to będziemy grali do przodu i będziemy chcieli strzelać bramki. Ten zespół ma najmniej strzelonych bramek. Bo jak się nadarzają okazje, to trzeba te gole zdobywać. Oczywiście jestem szczęśliwy, bo zespół zaczął grać, wszystkie formacje są zabezpieczone. Uważam, że Prusak, którego odebrałem jako takiego smutnego chłopca, to dziś jest to Prusak taki prawdziwy drugi kapitan. A na pewno Grzesiu Bonin jest szybkim chłopakiem, bo znam tego chłopca od lat i dzisiaj Bonin to była I-ligowa gra i jeszcze nad tym wszystkim był Bonin. Tak bym ocenił dzisiejszą sytuację, oczywiście nie wyróżniając żadnego, bo chylę czoła przed zespołem, dlatego majówka jest szczęśliwa, ale nie zatrzymujemy się na tym, batalia dalej trwa. Jak Darek powiedział, to są bitewki, a wojna zakończy się 3 czerwca. Przed nami mecze gatunkowo ważne, z przeciwnikami z wyższej półki. Ja myślę tylko jak pokonać Chojnice i zrobię wszystko, żeby radość tych kibiców, którzy przychodzą coraz liczniej na stadion, była kontynuowana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski