Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brahms i Schumann w filharmonii: śmierć, miłość i partytury (WIDEO)

dsfg
Wiolonczelista Bartosz Koziak wystąpi dziś obok skrzypaczki Kai Danczowskiej
Wiolonczelista Bartosz Koziak wystąpi dziś obok skrzypaczki Kai Danczowskiej Materiały artysty
Dzisiejszy koncert symfoniczny w filharmonii jest romantyczny z kilku powodów.

Losy Johannesa Brahmsa i Roberta Schumanna, których utwory (odpowiednio: "Koncert podwójny na skrzypce i wiolonczelę a-moll" i "III Symfonię Es-dur Reńską") usłyszymy dzisiaj wieczorem, los splótł w dziwaczny węzeł. Nie zdołała go przeciąć ani miłość, ani śmierć jednego z nich.

Wyobraźcie sobie taką oto historię: do domu szanowanego niemieckiego małżeństwa puka pewnego dnia młody człowiek. Dwudziestoletni gość mówi, że jest kompozytorem. Dom, do którego zawitał, też jest domem muzyków. Obydwoje komponują, ona jest znakomitą pianistką, on niedawno zakończył pracę jako dyrygent orkiestry miejskiej i chórów w Düsseldorfie. Małżeństwo natychmiast zakochuje się w muzyce granej przez przybysza. Wkrótce zostają przyjaciółmi. Pan domu obejmuje protekcją młodzieńca, wierząc w jego geniusz.

Nie wie wówczas, że ten geniusz będzie miał romans z jego żoną. Nie wie też, że po jego śmierci to żona i kochanek będą dbali o jego spuściznę muzyczną. Ten przedziwny trójkąt miłosny wydarzył się naprawdę, w dziewiętnastowiecznych Niemczech. Małżeństwo to Robert i Clara Schumannowie. Młody talent to Johannes Brahms.

Od ich spotkania we wrześniu 1853 roku Schumann, który miał wówczas mocną pozycję w świecie muzyki, chwalił Brahmsa na lewo i prawo, nazywając go "muzycznym mesjaszem", "zbawcą niemieckiej muzyki", gloryfikując go w artykule dla "Neue Zeitschrift für Musik".

Wkrótce jednak to sam Schumann będzie potrzebował pomocy. Zaledwie rok po spotkaniu Brahmsa autor "Reńskiej" zaczyna słyszeć głosy. Uważa, że nawiązał z nim kontakt czyjś duch. Z czasem objawy choroby psychicznej (prawdopodobnie spowodowane syfilisem, którego nabawił się w czasach studenckich) nasilają się. Wizje stają się demoniczne, Schumann mówi żonie, że obawia się, iż zrobi jej krzywdę. Uciekając przed demonami kompozytor rzuca się do Renu. Cudem uratowany trafia do ośrodka dla umysłowo chorych, gdzie dokona żywota.

Teraz rozpoczyna się skomplikowany i tajemniczy romans Clary i młodszego od niej o 14 lat Johannesa. On opiekuje się nią, wprowadzając się do mieszkania nad domem Schumannów. Prawdopodobnie nie uprawiają seksu (może z obawy przed chorobami wenerycznymi, może Brahms nie mógłby znieść "skalania" tak idealnej kobiety, o czym kiedyś wspomniał?). Na pewno oboje czują się niezręcznie, mając wrażenie, że zdradzają zmarłego, dbając jednocześnie, by nie zapomniano jego dzieł. Ich pokręcony związek nigdy nie zakończył się ślubem, choć utrzymywali kontakty aż do śmierci.

Czy echa tego wszystkiego można usłyszeć dziś w utworze wykonywanym przez Kaję Danczowską (skrzypce) i Bartosza Koziaka (wiolonczela)? Odpowiedź brzmi ledwie: "być może". Ale czy ta historia nie sprawia, że muzyka dwóch twórców epoki romantyzmu staje romantyczna dosłownie?

Piątek, Koncert symfoniczny, filharmonia lubelska, godz. 19.00, bilety 35-40 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski