Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brutalna walka o ciuchy w lubelskich lumpeksach

Gabriela Bogaczyk
Lumpeksy to dziś sposób na dobry biznes
Lumpeksy to dziś sposób na dobry biznes Maciej Stanik
Na dostawy polują ci, którzy żyją ze sprzedaży używanych rzeczy

- Te sklepy opanowali handlarze, działający w grupach zorganizowanych. Zachowują się w sposób brutalny. Z ogromnym impetem forsują drzwi, a z wieszaków szybko zrywają wszystko, co im się podoba. Potem usypują nagromadzoną odzież w wielkie sterty i niespiesznie je przebierają - mówi pan Antoni z Lublina.

W dzień dostawy nowego towaru pod drzwiami ciuchlandów tłoczą się zazwyczaj osoby, które robią biznes na sprzedaży używanych rzeczy: butów, ubrań, torebek. - Zajmuję się tym od pięciu lat. Wszystko odbywa się zgodnie z prawem, bo mam założoną działalność gospodarczą. Moja praca polega na tym, że kupuję tanie ubrania w lumpeksie, potem je piorę, prasuję, fotografuję i wystawiam na aukcji w internecie. Miesięcznie zarabiam na tym ok. 3 - 4 tysięcy złotych - mówi 24-letnia Katarzyna z Lublina.

Jednak walka o markowe ciuchy w lumpeksach odbija się na innych klientach. - Handlarze wydzierają sobie najlepsze rzeczy, obrzucają się wzajemnie soczystymi wy-zwiskami, a przy tym tratują "zwykłych klientów" - przyznaje Kasia.
W ferworze walki dochodzi również do absurdalnych sytuacji. - Byłam świadkiem, jak kobieta wyszła z ciuchlandu bez swoich butów. Gdy przymierzała sandały, ktoś zwinął jej buty, w których przyszła. I to nie jest odosobniony przypadek - podkreśla nasza rozmówczyni.

Z zamieszania w ciuchlandach korzystają też profesjo-nalni złodzieje. Bardzo często kradną portfele i telefony. Tych doniesień nie chcą potwierdzać właściciele sklepów z używaną odzieżą. - Nie słyszałem o takich sytuacjach. U nas w sklepach nie ma monitoringu. Pilnowaniem porządku oraz zwracaniem uwagi agresywnym osobom zajmują się nasi pracownicy - mówi Wiesław Plak, właściciel sklepów z używaną odzieżą w Lublinie.

25-kilogramowy worek z używaną odzieżą kosztuje w hurtowni od 15 do 55 złotych. Potem w lumpeksie jedna bluzka kosztuje np. 15 zł, a uprana i wyprasowana na aukcji internetowej "idzie" nawet za 50 zł. W ten sposób interes robią właściciele lumpeksu i handlarze. - Kiedyś kupiłam za 10 zł oryginalne buty Emu, sprzedałam je za 100 zł. Moja koleżanka znalazła torebkę od Gucciego, ale zachowała ją dla siebie - mówi Kasia.

Do naszych lumpeksów trafiają rzeczy z sortowni odzieży używanej na zachodzie Europy. W takiej belgijskiej hurtowni pracował Kamil Sokół z Lublina. - W sortowanych rzeczach znajdowałem np. kurtkę Hugo Bossa, pióra Parkera, kije golfowe, wibratory, ale także niestety kawałki jedzenia. Do tej pory nie mogę znieść zapachu, który panuje w lumpeksie - wspomina Kamil.

Magdalena Szymańska, blogerka modowa:
Kiedyś kupowało się ciuchy w lumpeksach ze względu na cenę. I było to uważane przez niektórych za obciach. Teraz moda idzie naprzód. Jest wiele osób, które chcą się wyróżnić, zależy im na własnym stylu - tacy szukają w lumpeksach rzeczy niepowtarzalnych. Większość ludzi nosi ubrania z sieciówek, bo to wygodny i szybki sposób robienia zakupów. I wyglądają jak klony. Są jednak osoby, które lubią mieć w swojej szafie perełki, których nikt w sieciówkach nie dostanie. Dlatego "myszkują" w ciuchlandach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski