- Nie przyznaję się do spowodowania obrażeń u poszkodowanej - powiedział Andrzej P. W środę przed Sądem Okręgowym w Lublinie ruszył proces 59-latka. Nie chciał jednak składać wyjaśnień, ani odpowiadać na pytania. - Co miałem do powiedzenia to powiedziałem na prokuraturze - podkreślił.
Mężczyzna jest oskarżony o pobicie, do którego miało dojść między 13 a 19 października ubiegłego roku w Tucznej w pow. bialskim. Andrzej P. przebywał tam, razem z grupą znajomych, w domu kolegi. Przez prawie tydzień znajomi spożywali tam alkohol, czas uatrakcyjniając sobie grzybobraniem w pobliskim lesie. Wśród nich była Angelika P.
Już podczas śledztwa kobieta przyznała, że podczas pobytu w Tucznej została uderzona przez Andrzeja P. Siła ciosu sprawiła, że kobieta wpadła na kredens i rozbiła dwie szyby.
Inaczej okoliczności zdarzenia opisuje oskarżony. Przesłuchującym go śledczym powiedział, że kobieta udała się do kuchni, gdzie upadła. Tam miał znaleźć ją Andrzej P. Następnie miał ją podnieść i zaprowadzić do pokoju.
19 października Angelika P. wróciła do domu. Zaczęła skarżyć się na bóle głowy. 26 października trafiła do szpitala, gdzie stwierdzono u niej krwiak mózgu. Kobieta przeszła operację.
Początkowo powiedziała lekarzom, że obrażeń doznała w wyniku upadku z ciągnika. Później winą obarczyła Andrzeja P. Zdaniem biegłych, obrażenia spowodowały ciężki uszczerbek na zdrowiu.
Angelika P. nie pojawiła się na środowej rozprawie. Zeznawał natomiast biegły z zakresu medycyny sądowej. Według niego, choroba realnie zagrażała życiu kobiety. Przyznał, że do powstania krwiaka mogło doprowadzić uderzenie zadane dłonią.
- Taki krwiak może powstać nawet podczas upadku z łóżka podczas snu. Siła nie musi być zbyt forsowna - powiedział lekarz.
Wątpliwości budzi natomiast dzień powstania obrażeń. Z akt śledztwa wynika, że kobieta miała zostać pobita między 13 a 19 października. 26 października trafiła do szpitala, gdzie przeszła operację. Wykonujący zabieg lekarze stwierdzili, że krwiak był świeży, pozbawiony skrzepów. Zdaniem biegłego, w siedem dni po powstaniu obrażeń powstałyby widoczne skrzepy.
Andrzej P. przebywa w areszcie. Na rozprawę został doprowadzony przez policjantów.
Za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?