Brutalne pobicie w powiecie włodawskim. Zgotowali sąsiadowi piekło. Wyrok na trzech młodych mężczyzn

Mateusza J. i Rafała K. sąd skazał na 10 lat, a Damiana O. na 6 lat pozbawienia wolności. Mają też zapłacić pokrzywdzonemu po 20 tys. zł zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy. Oto rozstrzygnięcie Sądu Okręgowego w Lublinie w sprawie brutalnego pobicia połączonego z udręczeniem i naruszeniem wolności seksualnej młodego mężczyzny z powiatu włodawskiego. Wyrok zapadł w piątek.

Jak ustalili śledczy, dramat pokrzywdzonego rozegrał się 26 maja 2018 r. w powiecie włodawskim. Mateusz J. miał pobić młodego mężczyznę i oddać na niego mocz. Następnie, razem z Rafałem K. wciągnął pokrzywdzonego do bagażnika samochodu i pojechali razem do domu Mateusza J. Tan dalej znęcali się nad ofiarą i zmusili ją do poddania się innej czynności seksualnej.

Następnie postanowili wywieźć pokrzywdzonego. Po drodze spotkali Damiana O. i Gretę P. Wywiązała się rozmowa. Dwoma samochodami udali się na polanę w pobliskim lesie.

Tam do Mateusza J. i Rafała K. dołączył Damian O. Oprawcy wymyślali coraz to nowe formy znęcania się nad pokrzywdzonym. Kazali mu biegać wokół samochodu, naśladować głosy zwierząt, wymuszali inne czynności seksualne. Zmusili go do wejścia do stawu do wysokości ust, mimo że nie potrafił pływać. Po zajściu odwieźli pokrzywdzonego do domu. Zagrozili śmiercią w przypadku powiadomienia policji.

Kłótnia powodem tragedii

Dwa dni po zdarzeniu młody mężczyzna złożył zeznania na policji. Ze szczegółami opisał okropieństwa, których miał doznać. Sześć miesięcy później powtórzył je przed sądem.

- Zdaniem sądu, jego zeznania są wiarygodne - przyznał sędzia Jarosław Kowalski.

Wiarygodność pokrzywdzonego pozytywnie ocenił psycholog. Również biegły lekarz przyznał, że obrażenia na jego ciele korespondują z opisem zdarzenia.

Sąd miał problem z poznaniem wersji oskarżonych, bo na początku procesu trzej mężczyźni odmówili składania wyjaśnień. Dopiero podczas ostatniej rozprawy złożyli wyjaśnienia, przyznali się do pobicia, ale część odpowiedzialności za zdarzenie próbowali przerzucić na ofiarę. Jedynie Damian O. wyraził skruchę.

Jakie były motywy działania napastników? Śledztwo wykazało, że oskarżeni i pokrzywdzony byli sąsiadami. Dzień przed zdarzeniem razem bawili się w jednym z klubów w Okunince. To właśnie tam miało dojść do kłótni między ofiarą a Mateuszem J.

Uniewinnienie

O pomoc w popełnieniu przestępstwa prokurator oskarżył 20-letnią Gretę P. To jej samochodem, a właściwie jej mamy, Greta P. i Damian O. udali się na polanę, na której znęcano się nad pokrzywdzonym. Kierowcą był Damian O. Greta P. przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów, ale sąd ją uniewinnił.

- Oskarżona została w samochodzie, widziała co się dzieje, ale była tak przestraszona, że nie była w stanie podjąć środków zaradczych - powiedział sędzia Jarosław Kowalski. Dodał, że ocena moralna jej zachowania, brak reakcji na tragedię pokrzywdzonego, nie należy do sądu.

Trzej mężczyźni zostali skazani na więzienie. Karę niższą niż dwaj jego koledzy usłyszał Damian O. Dlaczego? Proces wykazał, że Damian O. spotkał kolegów przypadkiem przy sklepie i udając się do lasu nie wiedział o zamiarach kolegów.

- Damian O. znalazł się tam przypadkiem, ale on również dopuszczał się przemocy, w tym o charakterze seksualnym – powiedział sędzia Kowalski.

Na poczet kary sąd zaliczył oskarżonym pobyt w areszcie tymczasowym, w którym przebywają od maja 2018 r. Po wyjściu na wolność będą musieli się stosować do zakazu kontaktowania i zbliżania się do pokrzywdzonego na mniej niż 50 metrów.

Wyrok jest nieprawomocny. Na jego uprawomocnienie, decyzją sądu, oskarżeni poczekają w areszcie.