
13 milionów 115 tysięcy złotych miała Stanisława w swojej służbowej torbie listonosza, kiedy w listopadzie 1990 r. roznosiła emerytury po domach na lubelskiej Kalinowszczyźnie. Dzisiaj te miliony robią duże wrażenie, ale prawie trzy dekady temu zawartość torby stanowiła równowartość 13 miesięcznych pensji, 6500 bochenków chleba, 600 butelek wódki i połowy „malucha”. Dla Zbigniewa G. była to cena życia Stanisławy.
Brutalny mord
Dramat rozegrał się 12 listopada 1990 r. Jak wykazało późniejsze śledztwo, Stanisławę wciągnięto do jednego z mieszkań w bloku przy ul. Jedności Robotniczej. Dziś ta ulica nosi imię Kazimierza Tumidajskiego. Zabójca miał dusić kobietę szalikiem, bić tępym narzędziem (najprawdopodobniej młotkiem) po głowie, zgruchotać jej żebra poprzez tzw. kolankowanie. Czynność polega na naciskaniu na klatkę piersiową ofiary kolanem.
Po morderstwie sprawca zabrał z torby listonoszki 13 mln 115 tys. zł. Dwa dni później przeniósł zwłoki do piwnicy bloku i tam je podpalił. Nadpalone ciało znaleźli sąsiedzi, którzy zeszli do piwnicy, bo poczuli swąd. Wezwali policję.

Ruszyło poszukiwanie podejrzanych. W tym celu mundurowi przeszukali wszystkie meliny na trasie, którą poruszała się listonoszka. „Prześwietlali” osoby z kryminalną przeszłością: morderców, sprawców pobić i złodziei. Szczególną uwagę zwracali na osoby, które w ostatnim czasie odczuły nagły „przypływ” gotówki.
Trop naprowadził śledczych na Zbigniewa G. i jego przyjaciółkę (późniejszą żonę) Stanisławę B. Wkrótce lista podejrzanych powiększyła się o Przemysławę S. Kobiety oskarżono o pomoc w zacieraniu śladów. Mężczyzna usłyszał zarzut morderstwa.
Ukarać!
Proces oskarżonych trwał pięć miesięcy. Na każdej z rozpraw sala pękała w szwach od widzów. Policji i prokuraturze brakowało twardych dowodów potwierdzających winę oskarżonych. W sprawie zgromadzono 18 tomów akt.
Adwokaci w swoich wystąpieniach podważali wiarygodność każdego dowodu, każdej poszlaki, która wskazywałaby na winę oskarżonego. Przytaczali swoje racje. Zarzucali oskarżeniu brak logiki. W trwającej półtorej godziny mowie końcowej mecenas Wojciech Bartkiewicz, adwokat głównego oskarżonego, punktował luki w zeznaniach świadków. Cel był jasny: udowodnić, że na ławie oskarżonych zasiadają niewinne osoby.
- Wszystkie z nich są bardzo niewiarygodne - twierdził mecenas i argumentował: - Wyjaśnienia współoskarżonej Przemysławy S. są nieszczere i sprzeczne ze sobą. Tak samo oceniam zeznania Mirosława Z., który przebywał z moim klientem w jednej celi i twierdził, że oskarżony przyznał się przed nim do popełnienia tego morderstwa. Podważam również przydatność badań laboratoryjnych śladów krwi i włosa znalezionego w mieszkaniu oskarżonego.
Prokurator żądał dla oskarżonego 25 lat więzienia. Po mowie końcowej lublinianie bili brawo i krzyczeli: - Ukarać!
- Zwracam państwu uwagę, że to nie teatr. Tu ważą się losy ludzkie. Proszę o spokój – studziła nastroje sędzia Maria Sobolewska-Micek, przewodnicząca pięcioosobowego składu sędziowskiego.

Prawda obiektywna
Rozgrywającemu się spektaklowi przyglądał się, jakby z boku, Zbigniew G. Dziennikarz Kuriera relacjonował, że Zbigniew G. płakał w czasie mów obrońców.
„Co chwilę wyjmował z kieszeni koszuli jakiś święty obrazek i całował go po kilkakroć” - czytamy w archiwalnym Kurierze.
Wtedy nie wiedział jeszcze, jak zadecyduje sąd. Wyrok zapadł 25 czerwca 1992 r.
W sali wypełnionej po brzegi publicznością przewodnicząca pięcioosobowego składu sędzia Maria Sobolewska-Micek powiedziała, że obrońcy wypełnili swoją rolę z benedyktyńską sumiennością. Jednak podważając wiarygodność kolejnych dowodów, pomijali pewne istotne szczegóły, w ten sposób stawiając oskarżonych w najkorzystniejszym świetle.
- Inna jest rola obrony, inna oskarżenia, a inna sądu, który z racji przedstawionych przez obie strony ma wyłonić prawdę obiektywną – powiedziała sędzia Maria Sobolewska-Micek. Wszelkie dowody i poszlaki oglądane we wzajemnych związkach upewniły sąd o winie Zbigniewa G.
Sąd uznał Zbigniewa G. winnym rabunku pieniędzy przeznaczonych na wypłaty emerytur i winnym morderstwa. Skazał oskarżonego na 25 lat więzienia, 20 mln zł grzywny (lub 1 dzień więzienia za każde 100 tys. zł). Konkubina mordercy – Stanisława B. - usłyszała wyrok 7 lat więzienia za pomoc w zatarciu śladów i korzystanie ze zrabowanego łupu. Niższy wyrok, 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności, usłyszała Przemysława S. Kara była niższa niż w przypadku Stanisławy B., gdyż sąd uznał, że kobieta znalazła się pod wpływem gróźb Zbigniewa G.
Słysząc wyrok Zbigniew G. spuścił jedynie głowę. „Wyglądał jak zmęczony człowiek, który po długiej podróży zrzucił z pleców ogromny ciężar” - czytamy w relacji Kuriera.
Ludzie pamiętają
Ulicę Jedności Robotniczej przemianowano na Tumidajskiego. Na osiedlu zaszło wiele zmian, jedni lokatorzy się wyprowadzili, pojawili się nowi. Jednak pamięć o tragedii sprzed niemal 30 lat nadal żyje.
- To była głośna sprawa. Wszyscy byli wstrząśnięci - mówi pani Maria, mieszkanka osiedla Niepodległości. Przechodząc koło bloku, gdzie znaleziono zwłoki kobiety, wspomina: - Byliśmy zaskoczeni, bo to była spokojna okolica. Normalni ludzie tu mieszkali. Część żyje tu nadal.
- Ludzie pamiętają o tej tragedii. Wiadomo, mięło już 30 lat i część się wyprowadziła. Przybyło młodych. To jest tak jak ze wszystkim. Najpierw jest szum, ruch, ale z czasem ludzie przyzwyczajają się i napięcie mija – przyznaje pani Maria.
- Napadów, chociaż może nie aż tak brutalnych, było więcej – opowiada Piotr, listonosz z ponad 20-letnim stażem. Pracę na Poczcie zaczął pod koniec lat 90-tych.
- Czy wybierając pracę na Poczcie myślał pan o zagrożeniu? - pytam listonosza.
- Brałem pod uwagę takie ryzyko, ale to były zupełnie inne czasy. Praca na Poczcie była bardzo poważana. Trudno było się tam dostać. Kiedy nadarzyła się okazja postanowiłem skorzystać. Chociaż jak pochwaliłem się tym kolegom powiedzieli, że „mogę dostać w beret” - mówi Piotr.
Przyznaje, że on sam nigdy nie czuł zagrożenia, ale od starszych kolegów słyszał różne opowieści.
- Jeden z listonoszy, starszy stażem opowiadał, jak to w trakcie roznoszenia przesyłek podcięli mu gardło. Na szczęście przeżył. Jak nosi się pieniądze, to jest się narażonym na różne niebezpieczeństwa – przyznaje.
Z roku na rok bezpieczeństwo listonoszy poprawia się. Ludzie rezygnują z przekazów pocztowych na rzecz przelewów na konto bankowe. Także społeczeństwo zmieniło się.
Listonosz przyznaje, że napadów jest coraz mniej: - Przynajmniej jeśli chodzi o województwo lubelskie. Generalnie przestępczość spadła. Takich typów spod ciemnej gwiazdy, którzy kiedyś stali w bramach, już nie ma. Siedzą w więzieniach, wyjechali za granicę lub opamiętali się i skończyli z kradzieżami. Czasem słyszymy o napadach na listonoszy w innych rejonach Polski. Wówczas przypominamy sobie tę historię sprzed 30 lat.
Nigdy nie przyznali się
Zbigniew G. nie zagrzał miejsca za kratami. „Morderca listonoszki na wolności” - grzmiał tytuł na pierwszej stronie Kuriera z 7 grudnia 1994 r. Według lekarzy więzień doznał skomplikowanego złamania kości udowej. Nastąpiły powikłania. W ich wyniku Zbigniew G. cierpiał na „duży przykurcz zgięciowy stawu lędźwiowego”. Specjaliści byli zdania, że dalsze leczenie powinno przebiegać poza aresztem.
Po leczeniu wrócił do więzienia, ale nie odsiedział całego wyroku. W sumie spędził tam 6 lat, korzystając z przerw w odbywaniu kary. Ostatecznie Zbigniewa G. zwolniono z więzienia z powodu choroby. On i jego konkubina nigdy nie przyznali się do winy.
Czytaj nasz cykl „Kroniki Kryminale 1957-2020"
„Cwaniak nad cwaniaki". Oszust sprzedał część Podzamcza w Lu...
„Cwaniak nad cwaniaki". Oszust sprzedał część Podzamcza w Lu...
Największa katastrofa lotnicza na Lubelszczyźnie. Sześć pogr...
Makabryczne zabójstwo studentki w Lublinie. Zabójca odgryzł ...
Makabryczna zbrodnia poruszyła Lublin. Poćwiartowali kolegę,...
Masakra w kamienicy przy 3 Maja. Zatłukł rodziców młotkiem, ...
„Świętokradztwo!”, „Pięćdziesiąt milionów nagrody”. Cała Pol...
Dzieciobójstwo w Czerniejowie. Od makabrycznego odkrycia min...
Kazimierz Dolny: ta tragedia nadal budzi emocje. Trzynaścior...
Lata 90. Lublin jak Chicago. Haracze, strzelaniny, bomby - g...
- Tak z woj. lubelskiego śmieją się internauci! Zobacz najlepsze MEMY
- Tak kibice bawili się na sobotnim turnieju Grand Prix w Lublinie
- W tych miejscach Lublina może być niebezpiecznie. Zwłaszcza po zmroku!
- Pątnicy dotarli do Chodla. Zobacz obszerną fotorelację z pierwszego dnia wędrówki
- Najważniejsza arteria dzielnicy Dziesiąta w Lublinie. Zobacz unikalne zdjęcia
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?