Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brutalny napad na stację paliw w Kolonii Palecznica. Do sądu wpłynął akt oskarżenia

MS
Prokuratura podaje, że Damian S. przyznał się, złożył obszerne wyjaśnienia
Prokuratura podaje, że Damian S. przyznał się, złożył obszerne wyjaśnienia materiał policji
Damian S. i Magdalena J. odpowiedzą przed sądem za napad na stację paliw w Kolonii Palecznica. W jego trakcie brutalnie zaatakowany został pracownik stacji, zmarł w szpitalu z powodu odniesionych obrażeń. Do sądu właśnie wpłynął akt oskarżenia przeciwko tej dwójce.

Ofiarą rozboju był 58-letni Mirosław W., który na stacji paliw w Kolonii Palecznica pracował prawie 20 lat. Feralnego dnia miał z kolegą nocny dyżur.

Śledczy ustalili następujący przebieg zdarzenia, do których doszło w nocy z 30 listopada na 1 grudnia 2017 roku. W okolice stacji paliw oskarżony podjechał autem, z Magdaleną J. oraz jej chłopakiem, Damianem D. Pozostała dwójka zaczekała w samochodzie, a Damian S. podszedł do okienka dla klientów. Pretekstem, pod którym pracownik stacji miał być wywabiony na zewnątrz, była wymiana pustej butli gazowej (oskarżeni mieli potrzebną im butlę skraść wcześniej, na jednej z posesji).

Z aktu oskarżenia wynika, że Damian S., starając się omijać kamery monitoringu, poszedł z pokrzywdzonym w miejsce, gdzie znajdowały się butle na gaz. Śledczy ustalili, że gdy Mirosław W. pochylił się, otrzymał dwa silne ciosy drewnianym trzonkiem w tył głowy, a później jeszcze co najmniej dwa kolejne m.in. w okolice żuchwy. Pokrzywdzony upadł, a wtedy sprawca uciekł w pobliskie krzaki.

Klient, który w tym czasie podjechał na stację, miał słyszeć dźwięk odjeżdżającego samochodu. Świadek przez chwilę czekał przy okienku, a potem odjechał. Jednak coś go zaniepokoiło, bo wrócił na stację paliw z synem. Wtedy na dworze, z tyłu posesji, został znaleziony ciężko ranny pracownik stacji.

Obrażenia Mirosława W. okazały się na tyle poważne, że zmarł w szpitalu.

Prokuratura podaje, że Damian S. przyznał się, złożył obszerne wyjaśnienia, ale umniejszał swoją rolę w całej sprawie. Z kolei Magdalena J. nie przyznała się. Utrzymywała, że o niczym nie wiedziała, m.in. do czego ma posłużyć pusta butla na gaz. Tłumaczyła, że była tylko biernym obserwatorem. Z kolei śledczy ustalili, że kobieta dała Damianowi S. 100 złotych, czyli pieniądze, które miały być opłatą za wymianę butli na stacji.

Drewniany trzonek został wyrzucony z samochodu jeszcze w dniu rozboju, to miejsce zostało wskazane w czasie eksperymentu procesowego. Damian S. miał też wystawić na zewnątrz plecak z ubraniami, które miał na sobie w momencie zdarzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski