Brygady Obrony Terytorialnej. Na wypadek wojny obroni nas 46 tysięcy nowych żołnierzy

- Wschodnia granica Polski to jeden z najbardziej newralgicznych punktów kraju i powinien być dobrze chroniony. Szczególnie w momencie, gdy sytuacja za naszą granicą jest tak napięta, a działania Rosji są nie do przewidzenia. Dlatego koncepcja Obrony Terytorialnej jest jak najbardziej słuszna i potrzebna - uważa Zbigniew Wojciechowski, znany prawicowy polityk z Lublina i członek Związku Piłsudczyków.

Okazuje się, że szykowana jest prawdziwa rewolucja w obronności kraju. W Ministerstwie Obrony Narodowej trwają już prace nad powstaniem nowego rodzaju wojsk - Obrony Terytorialnej.

- Ustawa powołująca nowy rodzaj wojsk ma być gotowa jeszcze w tym roku, być może jeszcze w kwietniu - zapowiada Bartłomiej Misiewicz, rzecznik prasowy MON. Resort chce bowiem, by już za rok ruszyła rekrutacja do nowej formacji wojskowej.

Projekt ustawy zakłada, że w całej Polsce powstanie 380 kompanii, po jednej w każdym powiecie, składających się ze 100 osób każda. Na Lubelszczyźnie jest 20 powiatów i 4 miasta na prawie powiatu.

- Istnieje duży nacisk społeczny, by powstała nowa formacja, mogąca wspierać zadania obronnościowe. Jednak potrzebna jest jej odpowiednia i dobrze pomyślana koncepcja. Złe decyzje teraz mogą skutkować złym zorganizowaniem w przyszłości - uprzedza płk Jerzy Gryz, były dowódca Garnizonu Lublin i były attaché wojskowy.

Obrona Terytorialna w czasie pokoju ma składać się z kilkunastu tysięcy żołnierzy zawodowych. Pozostali mają być rekrutowani z organizacji paramilitarnych, w skład formacji mają też wchodzić rezerwiści. - Na sto osób w każdej kompanii nawet ok. 40 może pochodzić z różnych paramilitarnych formacji - podkreśla Damian Duda, z-ca prezesa Legii Akademickiej w Lublinie. - Mamy 360 chętnych członków, którzy mogą wspomóc działania żołnierzy zawodowych. Jesteśmy gotowi do działania i cieszymy się, że w końcu ktoś postanowił zagospodarować chęci wielu młodych ludzi, którzy nie są żołnierzami, a dla których ważna jest obrona wolności i niepodległości ojczyzny - dodaje Duda.

- Budzenie w młodych patriotyzmu i odpowiedzialności za losy kraju to idea warta przyklaśnięcia - kwituje Wojciechowski.

Na wypadek wojny obroni nas 46 tysięcy nowych żołnierzy

Ministerstwo pracuje nad nową ustawą powołującą Obronę Terytorialną. Możliwe, że prace skończą się za miesiąc. Wszystko dlatego, by jak najszybciej stworzyć warunki, by od przyszłej wiosny ruszył nabór do nowego rodzaju wojsk.

- W pierwszej kolejności brygady powstaną na północnym wschodzie Polski. Docelowo brygad Obrony Terytorialnej ma być kilkanaście. Resort na razie rozważa, w których garnizonach zostaną one rozlokowane. Nabór ruszyć ma za rok - przekonuje Bartłomiej Misiewicz, rzecznik prasowy MON.

W każdym powiecie ma zostać powołana jedna kompania, licząca ok 100 osób. To znaczy, że na Lubelszczyźnie może funkcjonować nawet 2,4 tys. nowych żołnierzy. W całym kraju ma być to nawet 38 tys. osób. Natomiast na wypadek wojny jednostki Obrony Terytorialnej mają liczyć łącznie 46 tys. osób.

Jak wyglądać będzie rozmieszczenie nowych wojsk na terenie województwa? - W Urzędzie Wojewódzkim nie dostaliśmy jeszcze z ministerstwa żadnych wytycznych, jak organizacyjnie miałoby to wyglądać. Na razie pomysł jest w fazie ustaleń i póki co czekamy na podjęcie konkretnych decyzji - informuje Magdalena Przytuła z biura prasowego wojewody.

Jak podkreśla ministerstwo, szeregowi mają być powoływani na odbywające się w weekendy ćwiczenia na 24 dni w roku, podoficerowie na 30 dni, a oficerowie na 46 dni.

W skład Obrony Terytorialnej mają wchodzić też rezerwiści, którzy będą szkoleni w jeden weekend w miesiącu przez 3 lata, a następnie raz w roku.

- Od początku chcemy ich uczyć posługiwania się bronią palną, która byłaby przechowywana w jednostkach policji - podkreśla Bartłomiej Misiewicz.