Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budka Suflera Story (4). Na próby dojeżdżali pociągiem, a potem szli jeszcze kilka kilometrów

RED
archiwum
„Rozmiłowani byli w muzykowaniu młodzi lublinianie" - tak o członkach Budki Suflera pisał, zmarły kilka dni temu redaktor Jerzy Janiszewski. W kolejnym tekście z cyklu „Budka Suflera Story" przypominał, że w pierwszych latach działalności muzycy odbywali próby w Milejowie. Dojeżdżali na nie pociągiem, a potem jeszcze kilka kilometrów pokonywali pieszo. Poniżej cały artykuł z kultowej serii publikowanej w latach 80. ubiegłego wieku.

Kiedy jesienią 1970 roku przestała istnieć historyczna Budka Suflera, wokalista Krzysztof Cugowski miał do wyboru dwie możliwości; skończyć z zabawą w zespół rockowy bądź nawiązać współpracę z grupą muzyków, którzy pod kierownictwem Romualda Lipki działali w Milejowie. Wilka ciągnęło do lasu, wybrał tę drugą ewentualność.

Jak bardzo wtedy rozmiłowani byli w muzykowaniu młodzi lublinianie, niech świadczy fakt, iż kilka razy w tygodniu dojeżdżali pociągiem do Jaszczowa, a stąd było jeszcze parę kilometrów wędrówki piechotą do miejsca ich prób, do Domu Kultury Zakładów Przetwórstwa Owocowego w Milejowie.

Smutne, że żadna z lubelskich placówek kulturalnych nie mogła a raczej nie chciała zapewnić im tego co wydawało się normalne dla Jerzego Trały - kierownika milejowskiego obiektu. No ale to już kwestia odpowiedniego człowieka w tym czy innym przybytku kultury, niestety i dziś również zdarzają się „martwe” domy kultury(?).

Grupa muzyków już nie jako milejowskie Stowarzyszenie Cnót Wszelakich, ale jeszcze nie do końca Budka Suflera, grała w następującym składzie: Krzysztof Cugowski - śpiew, Romuald Lipko - gitara basowa, Andrzej Ziółkowski - gitara solowa i Ryszard Siwiec - perkusja.

W repertuarze dominował biały blues Mayall’a i rock spod znaku Led Zeppelin. Ta „sielanka” trwała do wiosny 1971 roku, kiedy to Cugowski na ponad rok opuszcza Lublin kontynuując studia w filii UMCS w Rzeszowie. Pozostawieni przez wokalistę muzycy postanowili czekać na jego powrót.

Akurat nadarza się okazja godziwego przetrwania bez solisty - współpraca z Teatrem im. Juliusza Osterwy w Lublinie. Jacek Popiołek (obecnie dziennikarz TV) będący wówczas kierownikiem muzycznym teatru, proponuje Romualdowi Lipce pracę przy sztuce „Gwałtu co się dzieje” według Aleksandra Fredry z muzyką Seweryna Krajewskiego. Spektakl tak był pomyślany, że na scenie potrzebny był reżyserowi „żywy” zespół. Lipko i Ziółkowski godzą się na tę niecodzienną propozycję a „teatralny” skład grupy uzupełniają; Waldemar Ziółkowski na perkusji (potem zmieni go Zbigniew Zieliński) i jeden znanych muzyków w Lublinie, gitarzysta Leszek Wijakowski (ex-Minstrele). Sztuka nie schodziła z afisza przez wiele miesięcy, zespół aktorski i muzycy dali w sumie ponad 200 przedstawień.

Jesienią 1972 roku powraca Krzysztof Cugowski. Tak się dobrze składa, że dyrektorem Lubelskiego Domu Kultury zostaje pan Janusz Fifowski, człowiek szalenie otwarty na wszelkie inicjatywy i działalność młodych ludzi.

Przyjmuje do siebie Budkę, obiecuje jej daleko idącą pomoc w sprzęcie a nawet podpisuje zgodę na druk pierwszego plakatu zespołu, z którego dowiadujemy się, że przy LDK działa bluesowo-rockowa formacja „Budka Suflera”.

W tym właśnie okresie usankcjonował się podstawowy skład grupy który potem przystąpi do nagrania tematu „Sen o dolinie”. Zanim jednak to nastąpiło, Suflerzy mieli duże kłopoty z perkusistą, za zestawem perkusyjnym na zmianę zasiadali: Kazimierz Grymuza i Zbigniew Zieliśnki, ostatecznie zdecydowano się na tego ostatniego. Wtedy bardzo często biegałem do LDK by posłuchać Suflerów, grali wspaniałą muzykę. Jako młody dziennikarz, chciałem im bardzo pomóc i nie wiedziałem jak. Był nawet taki moment, że w Lublinie koncertował zespół Breakout i namówiłem Krzysztofa Cugowskiego na spotkanie z Tadeuszem Nalepą. Doszło do przesłuchania wokalisty Budki tuż przed koncertem Breakoutów w Domu Kultury Kolejarza. Cugowski podobał się nalepie ale - właśnie ale. Tadeusz sam śpiewał i Krzysztof byłby zbyt dużym zagrożeniem, tak to odebrałem. Zresztą potwierdził to potem w prywatnej rozmowie perkusista Breakout- Józef Hajdasz, któremu Cugowski szalenie się podobał. Może i dobrze, że tak właśnie się stało. Do dziś intryguje mnie jedno, ewentualne spotkanie Krzysztofa Cugowskiego z Józefem Skrzekiem, który był przez pewien czas basistą Breakoutów. Oczywiście do tego spotkania nigdy nie doszło ale gdyby wtedy doszło? Skrzek będąc liderem tria SBB, nie krył potem swojej wielkiej antypatii do wokalisty Budki Suflera, jak wcześniej zresztą także do Niemena, po prostu ujawniły się kompleksy tego wspaniałego instrumentalisty i jednocześnie bardzo kiepskiego wokalisty.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski