Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budka Suflera Story (3). Cugowski: „To był początek końca prehistorycznej Budki Suflera"

KL
archiwum
Budka Suflera Story, to cykl poświęcony historii zespołu który ukazywał się na łamach Kuriera Lubelskiego w latach 80. Jego autorem był zmarły przed kilkoma dniami dziennikarz Jerzy Janiszewski, o którym śmiało można powiedzieć że był „ojcem chrzestnym" sukcesu suflerów. W tym odcinku Jerzy Janiszewski pisze o wydarzeniach roku 1970 i losach muzyków, którzy związani byli z Budką. Jedni odchodzą, przychodzą nowi. Dochodzi też do kolejnego spotkania Lipki z Cugowskim. Co z tego wynikło? Poniżej prezentujemy kolejny artykuł tej kultowej serii, który ukazał się w wydaniu 21-23 października 1983 r.

Wakacje 1970 roku, jak już wspominałem, Budka Suflera spędziła na obozie ZSP w Giżycku. Przede wszystkim zespół miał tu pracować nad własnym repertuarem, takie przynajmniej były założenia. Przed samym wyjazdem grupę opuścił pianista Witold Odorowicz.

Krzysztof Cugowski wspomina ten czas - „było wesoło i wakacyjnie ale był to jednocześnie początek końca prehistorycznej Budki Suflera”.

Tuż po powrocie odchodzi gitarzysta Krzysztof Brozi, którego już w tym czasie bardzo absorbowała filozofia (dzisiaj dr Krzysztof Brozi, aktualnie stypendysta jednego z uniwersytetów amerykańskich) ale tak naprawdę zakochał się a wybranka, późniejsza żona, szybko wybiła mu z głowy szarpanie strun solowej gitary.

Dla muzyki zapewne szkoda, bo był to jeden z najzdolniejszych krajowych gitarzystów, jakich słyszałem w tamtym czasie – dla filozofii cenna zdobycz, ponoć umysł rokujący wielkie nadzieje. Po odejściu Krzysztofa mimo usilnych zabiegów o znalezienie następcy, pozostali muzycy też rezygnują. Janusz Pędzisz „wraca” do chemii podejmując potem pracę na Wydziale Mat.-Fiz.-Chem. UMCS a perkusista Jacek Gruen debiutuje na łamach prasy jako krytyk muzyczny (ostatnim wydarzeniem w jego życiu jest słynne już w kraju białostockie pisemko „Jazz-Rock”, które podobno w całości sam zredagował – a na co dzień „demoluje” polskich wykonawców na łamach białostockiego „Kuriera Podlasia”. Jedynym chyba muzykiem, którego w swojej dziennikarskiej karierze oszczędził, jest Krzysztof Cugowski (?).

Tak więc Krzysztof Cugowski pozostaje sam na placu boju, również z perspektywą naukowej kariery po zdanym egzaminie na Wydział Prawa UMCS. Ale jesienią 1970 roku dochodzi do ponownego spotkania z Romualdem Lipko. Wcześniej znali się ze szkoły muzycznej, nawet uczęszczali do tej samej klasy. Muzyczna edukacja Cugowskiego skończyła się na pierwszej klasie Liceum Muzycznego, dalszą nauką podjął w Liceum im. St. Staszica. Lipce też nie było dane ukończyć lubelskiej szkoły muzycznej. Został z niej usunięty za występ telewizyjny, mimo maskującej go charakteryzacji. Dopiero po kilku latach Lipko uzyskał dyplom w klasie trąbki ale w radomskim Liceum Muzycznym. Podobne kłopoty miał inny znany muzyk lubelski – Marek Stefankiewicz (za Jazz Trio), który dziś jest uznanym twórcą i repertuarową podporą wielu wykonawców, zwłaszcza Krystyny Prońko („Jesteś lekiem na całe zło” to między innymi jego dzieło).

Zanim doszło do ponownego spotkania Cugowski – Lipko, ten drugi od 1966 roku kierował drugą formacją zespołu TRAMP, który działał przy Domu Kultury WSK w Świdniku. Dwa słowa o tej grupie, grali w niej między innymi: ADAM FRYDECKI, multiinstrumentalista ANDRZEJ SZCZODROWSKI i rewelacyjny perkusista ZBIGNIEW KITLIŃSKI, ten ostatni stał się potem podporą jednej z najciekawszych grup jazzowych w kraju – JAZZ CARRIERS. Schedę po nich przejmują: Lipko i uzdolniony pianista LUDWIK PIŁAT. TRAMP grał w tym czasie bardzo różny repertuar, na który w połowie składają się własne kompozycje oraz popularne wówczas na świecie rockowe tematy ale… z polskimi tekstami. Pamiętam, że grupa – między innymi – wykonywała przeboje Manfreda Manna.

Na jednym z wieczorków tanecznych, chyba w Liceum im. St. Staszica, słyszałem Lipke śpiewającego hit Manna - „Pretty Flamingo”. Notabene, ta miłość do Manfreda przetrwała lata, natomiast zbyt krótko trwała miłość kierownictwa Domu Kultury WSK do samego zespołu, któremu w pewnym momencie odebrano instrumenty i przepędzono na cztery wiatry. Lipko już wtedy zaprzyjaźnił się ze świdnickim gitarzystą ANDRZEJEM ZIÓŁKOWSKIM, który grał w grupie (bez nazwy) przy Domu Kultury Zakładów Przetwórstwa Owocowego w Milejowie. Panowała tam wtedy wspaniała atmosfera, kierownik tego obiektu Jerzy Trała bardzo sprzyjał młodym ludziom. Ostatecznie Lipko daje się namówić na współpracę i przejmuje muzyczne kierownictwo grupy, w której gra późniejszy gitarzysta Budki Suflera – Andrzej Ziółkowski. Między muzykami umownie, nazywali ją STOWARZYSZENIEM CNÓT WSZELAKICH.

Na początku 1970 roku Lubelski Dom Kultury organizuje meeting rockowy i dość przypadkowo na jednej scenie spotykają się dwa zespoły: milejowskie STOWARZYSZENIE i BUDKA SUFLERA. Nikt wówczas nie przypuszczał, że z tego zrodzi się ta słynna w kraju „PROMPT-BOX” - a nastąpiło to jesienią 1970 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski