Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budka Suflera Story... Pierwszy artykuł z kultowej serii autorstwa Jerzego Janiszewskiego

RED
Kurier od zawsze towarzyszył lubelskiemu zespołowi
Kurier od zawsze towarzyszył lubelskiemu zespołowi archiwum
Odszedł kultowy prezenter, znakomity dziennikarz muzyczny, odkrywca Budki Suflera - Jerzy Janiszewski. Swoje życie zawodowe związał z radiem, ale pisał też artykuły dla Kuriera Lubelskiego. Przygotował m.in. serię ponad 30 tekstów o Budce Suflera. Według wielu znawców tematu, stanowi ona kompletną historię zespołu sięgającą jeszcze okresu końca lat 60. Postanowiliśmy przypomnieć ten cykl materiałów. Oto pierwszy odcinek, opublikowany w wydaniu z 9-11 września 1983 r. Na kolejny zapraszamy we wtorek.

W marcu przyszłego roku [1984 r. - przyp red.] minie 10 lat od debiutu Budki Suflera na antenie ogólnopolskiej. A stało się to za sprawą pierwszego nagrania zespołu „Sen o dolinie”. 10 lat sukcesów, ale nie pasma sukcesów, bo zdarzały się niepowodzenia, a nawet grożące rozwiązaniem zespołu chwilowe załamania.

Przetrwać 10 lat na naszej polskiej scenie rockowej – to nie lada wyczyn, na pewno powód do dumy. Tym bardziej, że Budka Suflera w naszym krajowym grajdołku rockowym nadal uchodzi za najbardziej „nieobliczalny” zespół, a przy tym – trudne do zaszufladkowania muzyczne zjawisko.

W kilkunastu odcinkach, począwszy od dzisiaj, mam zamiar opowiedzieć Czytelnikom „Co jest grane” całą historię grupy, z którą dość przypadkowo zetknąłem się jesienią 1969 roku. Być może z wieloma moimi interpretacjami faktów, przemyśleniami i komentarzami nie zgodzą się byli i obecni muzycy Budki, ale z pewnością nie odmówią mi jednego, że od początku byłem i nadal pozostaję wielkim fanem tego zespołu i bynajmniej nie dlatego, że akurat pochodzi z mojego miasta.

Prehistoria zespołu zaczyna się w mieszkaniu Krzysztofa Cugowskiego, tu w 1969 roku spotykali się trzej uczniowie lubelskich szkół: gospodarz i jego szkolny kolega, gitarzysta Krzysztof Brozi (obaj z Liceum im. Staszica) oraz basista Janusz Pędzisz z Technikum Chemicznego.

Potem dołączył do nich student I roku polonistyki UMCS – Jacek Grün, pierwszy perkusista grupy. Przede wszystkim słuchali dużo muzyki z płyt, królował John Mayall oraz zespoły: Free, Cream, Fleetwood Mac, Colosseum, Aynsley Dunbar, Etalation, Keef Hartley Band, których liderami byli wychowankowie „mistrza”, jak w środowisku lubelskiej młodzieży określano ojca białego bluesa.

Pierwszy artykuł z cyklu „Budka Suflera Story…" w wydaniu z września 1983 r.
Pierwszy artykuł z cyklu „Budka Suflera Story…" w wydaniu z września 1983 r.

Również namiętnie słuchali i podziwiali Hendrixa oraz rewelację tego czasu – kwartet Led Zeppelin, którego dwie pierwsze płyty na długie lata zawładnęły młodymi muzykami. To był zresztą świetny okres dla progresywnego rocka, niestety, u nas dostępnego tylko na płytach i – o ile dobrze pamiętam – w programach Piotra Kaczkowskiego.

To zastanawiające, ale wówczas w środowisku młodzieżowym Lublina, jak w żadnym innym mieście, bardzo szybko i w dużych ilościach pojawiały się nowości z tego rodzaju muzyką. W dużych wymiarach antenowych propagowało ją Radio Akademickie obejmujące swym zasięgiem całe miasteczko uniwersyteckie. Przyjeżdżająca wówczas do Lublina krajowa czołówka „bigbeatowa” była z reguły na koncertach wygwizdywana i nie bardzo wiedziano o co chodzi. Jedynym chyba zespołem, który mógł liczyć na sympatię słuchaczy był Breakout z Tadeuszem Nalepą na czele.

Blues to była wtedy wielka namiętność. W domu Cugowskiego słuchano przede wszystkim bluesów i próbowano je na swój sposób interpretować.

Jacek Grün został przy perkusji marki „TON”, Krzysztof Brozi wpina się do wzmacniacza „LUNA”, który napędzał własnoręcznie zbitą kolumnę z dwoma głośnikami o mocy 8 v – a za fuz-box służyła wpięta w układ „Tonetka”, basiście Januszowi Pędziszowi za układ wzmacniający służyło radio, Cugowski śpiewał do mikrofonu zawieszonego na lampie (jak po latach wspomina – śpiewał do sufitu).

Zdjęcie zespołu Budka Suflera w Kurierze Lubelskim z września 1983 r.
Zdjęcie zespołu Budka Suflera w Kurierze Lubelskim z września 1983 r.

Takie były początku muzykowania. Niestety, szybko musieli zrezygnować z tego domowego grania, bo sąsiedzi nie wytrzymywali. W rezultacie przygarnął ich nieistniejący już od dawna osiedlowy klub „Azory” w dzielnicy RDM [Racławicka Dzielnica Mieszkaniowa - przyp. red.]. I tu ich usłyszałem, wpadając przypadkowo po papierosy. Zachwyciła mnie przede wszystkim stylowa gitara Krzysztofa Broziego. Umówiliśmy się na nagrania, pierwszych dokonaliśmy na podręcznym magnetofonie reporterskim.

Przedstawiłem je potem na antenie Radia Akademickiego, a reakcja słuchaczy jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że mam do czynienia z nieprzeciętnym zjawiskiem. Wręcz posądzano nas tam w radiu, że to jakiś kawał. Że to na pewno nie polska grupa, a już nikt nie chciał wierzyć, że z Lublina.

Znów zaczęły się kłopoty lokalowe. Mieszkańcy RDM zmusili kierownictwo klubu „Azory” do usunięcia zespołu. Grał za głośno. Budkę Suflera przygarnął z kolei studencki klub „Arcus”, a ZSP zaoferowało organizacyjną opiekę Od stycznia 1970 roku znów można było spokojnie pracować. W tym czasie do Budki dołączył piąty muzyk, student I roku matematyki UMCS – Witold Odorowicz, grał na instrumentach klawiszowych. Najcenniejszą jednak zdobyczą zespołu w tym okresie był pan Leon „Lebor” Bortnowski, o którego bezinteresownej pomocy już przy następnej okazji.

ZOBACZ TEŻ: „Sto lat" dla Krzysztofa Cugowskiego i „Martwe morze" w jego wykonaniu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski