Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budowa Centrum Onkologii nie zakończy się w tym roku

Sławomir Skomra
Anna Kurkiewicz
To oznacza, że mogą przepaść miliony złotych, które rząd dał na budowę szpitala

- Niedawno zakończyliśmy inwestycję rozpoczętą 40 lat temu. Nie wyobrażam sobie, żeby z tym szpitalem było podobnie - komentuje Sławomir Sosnowski, marszałek województwa, porównując Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej do Centrum Spotkania Kultur.

Powód? Bo nie ma praktycznie szans na zakończenie w listopadzie (taki był plan i zapowiedzi) największej od dekad inwestycji w lubelskiej służbie zdrowia. To może oznaczać poważny problem. Szpital powstaje za pieniądze województwa i rządu. Dotacja państwowa jest przyznana na ten rok i budowę trzeba zakończyć albo pieniądze przepadną. Chodzi o 89,4 mln zł.

- Nieraz rozmawialiśmy na ten temat z władzami województwa i wojewoda deklarował chęć współpracy w celu zakończenia inwestycji - mówi Radosław Brzózka, rzecznik wojewody, ale też zaznacza: - Podział obowiązków przy inwestycji jest jednak jasny i niestety, odpowiedzialność za opóźnienia spada na zarząd województwa.

Nikt nie czuje się winny sytuacji w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. I nikt też nie wie dokładnie, na jakim etapie jest rozbudowa szpitala.

Warta w sumie ponad 200 mln zł rozbudowa COZL miała się zakończyć - i tak już z 3-letnim opóźnieniem - w listopadzie. W tę datę już jednak nikt nie wierzy. Nikt też nie wskazuje nowego terminu. Co gorsza, nikt nie jest w stanie oszacować stanu wykonanych prac.

Nie potrafią tego nawet kontrolerzy marszałka województwa, którzy właśnie bardzo dokładnie prześwietlili COZL. 112 stron raportu jest praktycznie wyliczanką błędów, których miała się dopuścić była dyrektor szpitala prof. Elżbieta Starosławska. Zaznaczmy jedno - chodzi o finanse i zarządzanie, bo do leczenia nikt nie ma zastrzeżeń.

Wstrzymać prace
Co do inwestycji, to kontrolerzy przyznają, że aby oszacować stan wykonanych prac, trzeba by wstrzymać roboty i wszystko dokładnie pomierzyć.

Niewiele rzeczy można bowiem ustalić na podstawie dokumentacji, bo niemal nic się w niej nie zgadza. Okazuje się, że szpital płacił wykonawcy za prace zrealizowane częściowo lub w ogóle niewykonane. W raporcie czytamy wprost, że zapłacono 1,2 mln zł za roboty, których nie było.

Przy czym raport rozgrzesza władze województwa, bo „Przedłożone zarządowi województwa lubelskiego dokumenty (faktury i protokoły odbioru) nie budziły wątpliwości zarządu odnośnie ich rzetelności i prawdziwości, gdyż były sporządzone, podpisane i opisane przez osoby posiadające stosowne uprawnienia i wiedzę co do czynności faktycznie wykonywanych w trakcie realizacji inwestycji” - czytamy.

Tymczasem kontrola wykryła, że w COZL jest też druga dokumentacja rozbudowy, w której są wyliczone „roboty zaniechane i dodatkowe” ustalone ustnie z wykonawcą. Wynika z tego, że koszt niektórych prac tak naprawdę zwiększył się o 2,3 mln złotych.

Nikt nic nie wie
Czy naprawdę nikt z urzędu nad tym nie panował?

Przecież wiosną 2014 marszałek województwa powołał pełnomocnika, który miał się przyglądać inwestycji. To obecny radny wojewódzki klubu PiS Grzegorz Muszyński. Pod koniec 2014 roku wykonywał te same obowiązki, ale już jako pracownik COZL.

- Gdybym cokolwiek wiedział, gdybym cokolwiek czuł, to ze sprawą poszedłbym nie do pani dyrektor, tylko od razu do odpowiednich służb - mówi dziś Muszyński. - Nie wierzę, po prostu nie wierzę, że inspektorzy budowlani podpisywali się pod protokołami niewykonanych prac. Przecież za to jest kryminał - dodaje.

Z prof. Starosławską nie udało nam się skontaktować ani we wtorek, ani wczoraj. Jednak już wcześniej tłumaczyła, że: „Nie moją rolą było sprawdzanie tego na budowie, polegałam na ludziach, którzy za to odpowiadali”.

Marszałek województwa Sławomir Sosnowski tłumaczy, że on sam bezpośrednio nie zajmował się w zarządzie województwa służbą zdrowia i nie chce tłumaczyć kolegów. Od 2008 r. odpowiadali za to Arkadiusz Bratkowski i Tomasz Pękalski. Z żadnym z nich nie udało nam się wczoraj porozmawiać.

Kolejna sprawa
Kontrola wykryła w COZL szereg nieprawidłowości, w tym np. wypłacanie premii pracownikom (9,5 mln zł w 2015 r.) w sytuacji, gdy pogarszała się sytuacja finansowa szpitala.

Nieprawidłowości dotyczą też przetargów czy... kupowania kwiatów. W 2014 i 2015 r. na ten cel COZL wydało ponad 100 tys. zł. Kwiaty przystrajały np. kaplicę i były wręczane pracownikom obchodzącym imieniny.

Nieoficjalnie wiemy, że urzędnicy marszałka zawiadomią prokuraturę o kolejnej sprawie wykrytej podczas kontroli. Okazuje się, że COZL zamawiając leki onkologiczne, upubliczniało numer PESEL pacjentów (127 razy), którym leki miały zostać podane. W zestawieniu tego numeru z nazwą leku, to dane wrażliwe.

Rozmowa ze Sławomirem Sosnowskim. Od stycznia 2008 roku wicemarszałek województwa. Od czerwca 2014 roku marszałek.

Co Pana najbardziej uderzyło, gdy czytał Pan raport po kontroli w COZL?
Mocno przeżyłem sprawę zatrudnienia w centrum 300 osób na nowych oddziałach, mimo że szpital nie miał i nadal nie ma podpisanych kontraktów z NFZ na ich finansowanie.

W COZL dyrekcja dopuściła do złej sytuacji finansowej, a stało się to przez zatrudnienie nowych pracowników. Po drugie, sam podpisuję bardzo dużo oświadczeń o bezstronności w przypadku przetargów. Dlatego bardzo się zdziwiłem, gdy się dowiedziałem, że pani dyrektor podpisała takie oświadczenie w sytuacji, gdy wcześniej była związana z firmą startującą w przetargu na dostawę leków.

Rozumiem, że rolą zarządu województwa nie jest śledzenie każdej złotówki wydawanej przez szpital, ale chyba ktoś z urzędu mógł przyjrzeć się na przykład wypłacaniu premii pracownikom.
Tak bardzo mnie to nie razi. Sam staram się nagradzać i motywować pracowników. Chociaż z zatrudnianiem w centrum też była mało klarowna sytuacja, bo powiedzmy sobie, czy w szpitalu musi pracować czteroosobowa rodzina przewodniczącego związku zawodowego? To jest mało eleganckie i przyzwoite. Ale mnie bardziej interesuje sprawa zarządzania oraz inwestycji. Teraz, razem z wojewodą, musimy podjąć wysiłek, aby ją doprowadzić do szczęśliwego końca. Budowa miała się zakończyć w tym roku, a już musimy się przygotować na jej finansowanie również w przyszłym.

Z raportu wynika, że zarządowi województwa przedstawiano dokumentację, według której prace są wykonywane i opłacane na bieżąco, a tymczasem w COZL miała być druga dokumentacja, z której już nie wynikał tak dobry obraz inwestycji, Zapytam wprost: czuje się Pan oszukany?
Nie tylko w tej kwestii czuję się oszukany. W innych także. Proszę sobie przypomnieć, że rozmawiałem z panią dyrektor o sprawie zatrudnienia 300 osób. Po tym spotkaniu, na schodach urzędu pani dyrektor mówiła publicznie, że marszałek ma świetny plan. Te osoby miały odejść, gdy wygasną im umowy o pracę, a tymczasem bez mojej wiedzy zaproponowano lekarzom umowy na czas nieokreślony.

Jeśli dokładnie się wczytać w raport, to widać też, że nikt ze strony urzędu nie panował nad COZL. Na przykład, przez blisko 4 lata pani dyrektor - niezgodnie z przepisami - była jednocześnie ordynatorem. Jak to możliwe, że przez cztery lata nikt w urzędzie się nie zorientował, że doszło do takiej sytuacji?
W zarządzie województwa służba zdrowia nigdy mi nie podlegała. Nie chciałem wchodzić w kompetencje swoich kolegów. Czy jest to zaniedbanie? Trudno powiedzieć, bo może ktoś jeszcze został oszukany.

Euro 2016. Czym jeżdżą piłkarze polskiej reprezentacji? [ZDJĘCIA]
Nowi doktorzy na UMCS [ZDJĘCIA]
Osiedle na górkach czechowskich. Kiedyś - hipermarket, teraz - ekodzielnica (WIZUALIZACJE)
Uroczystości rocznicy Cudu Lubelskiego [ZDJĘCIA]
Plac Rybny odżył. Ruszył nowy projekt na Starym Mieście [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski