Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burzliwy lipiec

Kazimierz Pawełek
Archiwum
Kończący się (dla wielu - na szczęście) tegoroczny lipiec był dla nas szczególnie niełaskawy i groźny przez ciągłe huragany: w atmosferze, polityce, a nawet w turystyce zagranicznej. Niespodziewana burza z piorunami zmiotła kilku prominentnych polityków, a innych mocno przestraszyła. W lipcu padał u nas grad, a wraz z im padały biura podróży. W tym miejscu można zapytać: co ma wspólnego grad z biurami podróży? Między innymi to, że latem grad się pojawia, a biura podróży znikają, zostawiając swoich klientów na lodzie".

Pozostawionym na lodzie klientom upadłych biur podróży nie było jednak do śmiechu czy żartów. W obcych krajach znaleźli się nagle bez zakwaterowania, posiłków i możliwości szybkiego powrotu do domu. Jakoś jednak, po sporych kłopotach, udało się ich sprowadzić do kraju. Zła tradycja plajtujących biur podróży w czasie letniego sezonu urlopowego nie została jednak przerwana, niestety. A potencjalnych turystów i wczasowiczów wybierających się nad ciepłe morza musi nękać coraz większa niepewność: czy nie kupują podróży w jedną stronę…

Nic to wobec burz, nawałnic i trąb powietrznych, które co kilka dni nawiedzały nasz kraj. Wielu z nas, oglądając w telewizji filmy przyrodnicze z cyklu " Łowcy burz", miało wrażenie, iż gdzie jak gdzie, ale u nas podobne kataklizmy nie mogą się zdarzyć. Niestety, okazało się, że nie jesteśmy wolni od gwałtownych trąb powietrznych, które zmiatają wszystko ze swojej drogi. Żal było patrzeć na zrujnowane domy, a także na powalone lasy. Wprawdzie władze naszego kraju szybko pośpieszyły poszkodowanym z doraźną pomocą, ale co to znaczy wobec siły żywiołu, który wielu rodzinom zniszczył dorobek całego życia i którego nie da się przewidzieć, ani też skutecznie się przed jego niszczącą siłą zabezpieczyć.

A swoją drogą, powiadają niektórzy ludzie, jaki niefart ma Donald Tusk i jego rząd. Każdego roku nęka kraj jakiś kataklizm: jak nie powódź, to burze, gradobicia i trąby powietrzne. Brakuje jeszcze tylko trzęsienia ziemi. Nie do końca jednak…

Trzęsienie ziemi nastąpiło bowiem w Polskim Stronnictwie Ludowym, a niektórym grunt osunął się spod, nie tyle nóg, co stołków. Nastąpiło to po opublikowaniu nagrania rozmowy Władysława Serafina, prezesa kółek rolniczych, z Władysławem Łukasikiem, zdymisjonowanym prezesem Agencji Rynku Rolnego. Jak to Władek z Władkiem, panowie gwarzyli sobie o tym, jak to różni ludowi prominenci ze spółki Elewarr, ale nie tylko, beztrosko zabawiają się za pieniądze niekonieczne własne. Niefrasobliwa rozmowa została nagrana, jak twierdzi Władysław S. nie przez niego, a przez kamerę, którą zapewne włączył jakiś krasnoludek.

Radosny żart Władysława Serafina, że to nie on nagrywał, a nagrywała kamera, przejdzie zapewne do annałów złotych myśli ludowych mędrców. Taśma trafiła do mediów, wywołując burzę z piorunami i to na samym szczycie władzy. Jak na razie zostali rażeni dwaj chłopscy dygnitarze: minister Marek Sawicki i prezes Elewarru Andrzej Śmietanko. Ale sprawa, jak to się mówi, jest rozwojowa i polityczna trąba pewnie porwie z foteli dalszych członków ludowej rodziny. Porwie albo i nie porwie, bowiem burze mają to do siebie, że nagle się pojawiają i nagle cichną…

Warto wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.kurierlubelski.pl/piano


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski