- Fundacja zaczęła straszyć nas zakazem wjazdu na dworzec, jeśli nie zapłacimy faktur. Tymczasem my podpisaliśmy umowy z MKK, bo ratusz twierdził, że to właśnie korporacja jest prawnym dysponentem terenu - poinformował nas jeden z przewoźników.
- Rozważamy pomysł wprowadzenia zakazu wjazdu tym przewoźnikom, którzy nie zapłacili. Nie nastąpi to jednak w ciągu dwóch czy trzech dni. To raczej perspektywa dwóch tygodni - przyznała Joanna Stawecka, rzeczniczka LFOZ.
To kolejna odsłona "wojny o dworzec" między LFOZ i ratuszem, toczącej się od końca października. Wtedy fundacji wygasła umowa na dzierżawę terenu dworca. LFOZ nie zwróciła jednak miastu dworcowego placu. Zgodnie z umową ma na to 30 dni.
- Nie wyobrażam sobie, aby LFOZ zablokowała wjazd przewoźnikom. To byłoby wyjątkowo cyniczne działanie - mówił Grzegorz Siemiński, z-ca prezydenta Lublina.
Ratusz niewiele jednak może zrobić, aby uniemożliwić fundacji taki krok. Jeśli ta dobrowolnie nie odda terenu, sprawa trafi do sądu i będzie się ciągnąć miesiącami. W tym czasie dworcem będzie administrować LFOZ i ona będzie decydować, kto wjedzie, a kto nie na jej teren.
- Nie zostawimy pasażerów samych sobie. Przewoźnikom wskażemy alternatywne miejsce do zatrzymywania się w rejonie ul. Ruskiej - stwierdził Siemiński.
Z dworca korzysta ok. 80 przewoźników. Ponad 60 ma umowy podpisane z LFOZ, a około 50 z MKK.
- To nienormalna sytuacja. My chcemy wykonywać swoją robotę i wozić pasażerów - przekonywał Zbigniew Młyniec, prezes Stowarzyszenia Prywatnego Transportu Samochodowego "Bus".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?