Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Być radykalnym jak kolorowe kwiaty. Marzenia (Wio)senne w Galerii Białej (ZDJĘCIA)

Sylwia Hejno
Materiały Galerii Białej
Zenek, malarz-samouk, który zamalował Hajnówkę, inspiruje artystów biorących udział w „Marzeniach (Wio)sennych” w Galerii Białej. Łączą ich obsesje, fantazje, uporczywy powrót motywów, które znajdują ucieleśnienie w estetyce nadmiaru.

Malował ściany, sufity, podłogi, kaloryfery, bojlery, spłuczki, a nie odpuścił nawet kijowi od szczotki. Jego styl to osobliwe przecięcie renesansu z PRL-owską pocztówką i sztuką ludową. Był on szczery, autentyczny, niekiedy z niejaką wyższością nazywany „naiwnym”.

Rośliny, zielone pejzaże, gdzie po wodach suną żaglówki, tryskają fontanny i wodospady, a wśród drzew i krzewów kryją się zwierzęta. W tle majaczy się blok albo wiatrak, strzelista wieża kaplicy lub most. Przede wszystkim jednak Zenek kochał kwiaty. „Czy można być artystą radykalnym malując kwiaty?” - zastanawiał się Jan Gryka, uczeń Zenka w 2008 roku, gdy galeria prezentowała jego twórczość.

- Kiedy przyjeżdżałem do domu podczas nauki w pierwszej klasie Liceum Plastycznego, mama już w progu ostrzegała mnie, by nie zaczepiać malującego właśnie Zenka, bo może się zdenerwować, porzucić pracę i już nie wrócić. Mimo to miałem z nim dobre kontakty, pozwolił mi nawet namalować fryz w kuchni. Uznał potem, że jest w miarę dobry, ale powinienem jeszcze się poduczyć. Pod koniec pierwszej klasy „wiedziałem” już, że to, co robi Zenek jest „kompletnym dnem” i tylko impresjonizm ma sens. Do odwrotnej refleksji doszedłem później, rozumiejąc wreszcie, jakie spustoszenie w świadomości może wywierać system edukacji - wspominał Jan Gryka.

Zenek, wzięty „malarz pokojowy”, stopniowo osuwał się w niebyt, gdy latach 90. masowo pojawiły się tapety, boazerie, tanie wzorzyste dywany, jego usługi nie były już potrzebne, przynależały do innych czasów. Z nich właśnie, wypełnionych Zenkowym szałem twórczym dużych pokojów i łazienek, wywodzi się podłoga, którą zamalował Jan Gryka. Jej uzupełnieniem jest kwietna instalacja przed wejściem do galerii - sztuczne kwiaty, materiał, który często stosuje, również przypomina ornamenty, które pełen pasji samouk tworzył na ścianach hajnowskich mieszkań.

Aby je zobaczyć oczyma wyobraźni, wystarczy siąść na kanapie z tygrysem, popatrzeć na tukany w dżungli doniczkowych roślin. Zenkowy pokoik Agaty Zwierzyńskiej (samozwańczo przez kogoś zatytułowany markerem „Agata meble”), wyposażony na modłę lat 70. i namalowany w Zenkowym duchu to prawdziwy wehikuł czasu, ale także praca wykonana z należytym rozmachem.

Zenek towarzyszy artystom na każdym kroku, subtelnie, a ich prace nawiązują z jego twórczością dialog. Uproszczone, fantastyczne obrazy Magdaleny Shummer zamieszkałe przez kwiaty i zwierzęta (m.in. kury, koty, wielbłąd i krokodyla) prowadzą nas w stronę zaskakującego, pełnego humoru surrealistycznego świata, w którym stworzenia są portretowane z baśniowo-ludową wrażliwością.

Dreszcz grozy bije z małomiasteczkowych scen Michała Chudzkickego, gdzie nawet diabeł nie jest w stanie tkwić we wszystkich szczegółach. „Jakie miasto, taki Bruegel” - stwierdza tytułem. Upiorne dzieci o bezwiekowych twarzach się bawią, psy się załatwiają na ulicę, w oknach drewnianych domków dzieją się rzeczy przedziwne. Ludzkie zoo albo ludzkie bestiarium najlepiej oglądać z lupą, centymetr po centymetrze i nie ma w tym przesady.

Julia Curyło zaprasza nas na jarmark, podejmując grę z kiczem i dekoracyjnością. W odpustowej estetyce dmuchanych gadżetów, mieszają się sprawy doniosłe i błahe. Tu także możemy kontemplować detale - takie, jak sutek warszawskiej syrenki, uśmiechnięty różowy rekin, kolorowe wianki, kaczki na mokradłach albo aniołki frunące po niebieskim bezkresie. „Dmuchanych obrazów” można się uchwycić jak koła ratunkowego, by nie utonąć wśród domysłów, albo, całkiem przyziemnie, zabrać je na plażę.

Szaleństwo detalu atakuje także z obrazów Jaśminy Parkity czy Mai Kitajewskiej, ze swojsko-absurdalnych makatek Anny Nawrot, obiektów Marcina Zawickiego czy balansującego na granicy poczytalności „Zaka(zane)marków” Szymona Popielca. Wracając do kluczowego pytania: czy można tworzyć sztukę radykalną malując kwiaty, rośliny, koty czy tworząc dziwaczne figurki? Można: zamknij oczy, obudź w sobie Zenka.

Marzenia (Wio)senne, Galeria Biała, ul. Peowiaków 12, wystawa czynna do 8 czerwca

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski