Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byle nie do Warszawy...

Jan Pleszczyński
Unikam, na ile mogę i potrafię, w tych swoich piątkowych felietonikach polityki, ale dzisiaj w Polsce wszystko jest polityczne. Jak tylko nieśmiało napomknę, że kibicuję działaniom zmierzającym do ograniczenia ruchu kołowego w centrum Lublina - jestem klakierem prezydenta. Choćbym się zarzekał, że w tej sprawie kibicowałbym każdemu, także dwóm poprzednikom Krzysztofa Żuka, którzy, najdelikatniej mówiąc, do moich ulubionych prezydentów nie należeli i z ulgą odetchnąłem, gdy zakończyli urzędowanie.

Jeśli gdzieś wspomnę, że pomysł budowy nowego stadionu uważam za nieszczególny, to też politykuję. Podkładam nogę aktualnemu prezydentowi albo - co gorsza - prowadzę politykę antypolską, bo jak ogólnie wiadomo, to na stadionach piłkarskich, a nie w szkołach, mediach i rodzinach wykuwają się postawy patriotyczne. I tak dalej. U nas od polityki nie ma ucieczki.
Niemniej jednak dziś czuję się w pełni usprawiedliwiony, bo jest okazja - Święto Niepodległości. W czasach późnego PRL, bo na ten okres przypadało moje wchodzenie w dorosłość, 3 Maja i 11 Listopada, to były dla mnie bardzo ważne dni. Nie wyobrażałem sobie, że mogę nie być wieczorem w kościele powizytkowskim albo w katedrze, a obecność na placu Litewskim też była obowiązkowa.

A dziś, w wolnej Polsce, zastanawiam się czy w niedzielę wywiesić biało-czerwoną flagę. Zastanawiam się, choć i tak dobrze wiem, że w końcu wywieszę, tak jak wywiesiłem 3 Maja, mimo że na moim osiedlu doliczyłem się zaledwie pięciu flag, a i w centrum Lublina widziałem ich niewiele. Wiem, że te moje wahania można uznać za objawy jakiejś paranoi, ale od wielu długich miesięcy mam poczucie, że żyję w jakiejś paranoicznej rzeczywistości politycznej - i jej ulegam. Widocznie nie jestem odporny psychicznie. I boję się, że wywieszenie flagi w jedno z największych świąt narodowych może być odczytane i zinterpretowane wbrew moim intencjom.

Doniesienia medialne nie poprawiają mi nastroju. Przeczytałem, że w stolicy szykują się trzy, a według innych źródeł nawet cztery konkurencyjne manifestacje, a oprócz nich jeszcze jakieś pomniejsze pikiety. Te doniesienia tylko pogłębiają moje antywarszawskie fobie. Ale też oddycham z ulgą, że nigdy nie uległem pokusom szukania szczęścia w stolicy. Proroczo śpiewał przed laty Ryszard Rynkowski: "Konduktorze łaskawy, byle nie do Warszawy".

Myślę, że w niedzielę wieczorem, gdy będziemy oglądać w telewizji relacje z warszawskich manifestacji i pikiet, wielu z nas, na co dzień narzekających na Lublin, doceni w jakim dobrym miejscu żyje. Ja na pewno.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.kurierlubelski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski