Byli pracownicy Zakładów Tytoniowych boją się o odprawy i proszą sąd o ogłoszenie upadłości firmy

Byli pracownicy ZTL (formalnie ich umowy o pracę wygasły z końcem października) obawiają się o przysługujące im odprawy i odszkodowania z funduszu gwarantowanych świadczeń pracowniczych. To dlatego, że zażalenie na decyzję sądu o likwidacji firmy złożył Imam E., były prezes ZTL.

W piątek, prośbę o przyśpieszenie rozpatrzenia skargi złożyło w sądzie 39 byłych pracowników ZTL. „Pracodawca od dłuższego czasu nie wypełniał swoich obowiązków wobec pracowników. Przykładem może być zaprzestanie od lutego 2014 r. odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne (na dziś te zaległości to kwota rzędu 2 mln zł), a także potrącanych pracownikom zaliczek na podatek dochodowy od osób fizycznych” - czytamy w piśmie, które ma być rozpoznane przez sąd. Od osoby zorientowanej w sprawach spółki dowiedzieliśmy się, że problemy finansowe mogą się też pojawić w Fermentowni Tytoniu Krasnystaw.

- Firma ma ogromny dług i nie ma kredytu na skup surowca. Rolnikom są przedłużane terminy zapłaty za towar, bo kończy się gotówka - powiedziała nam osoba, która woli pozostać anonimowa.

Ten dług to 26,5 mln zł, które Fermentownia powinna spłacić czterem bankom. W czerwcu strony przystały na ugodę i wyznaczyły nowy termin spłaty na koniec października przyszłego roku. Banki postawiły też warunek. Musi zacząć na siebie zarabiać położona w Tunezji elektrownia, którą wcześniej dołączyła do majątku spółki firma Biosyntec, właściciel FTK i pozostających w upadłości ZTL.

Zarejestrowane w Paryżu przedsiębiorstwo jest powiązane finansowo z pochodzącym z Iranu Imamem E. Mężczyzna jest w gronie pięciorga pracowników i byłych członków zarządu FTK, podejrzanych o działanie na szkodę ZTL i ich wierzycieli.