Jeśli chodzi o frekwencję, to tegorocznemu Carnavalowi Sztukmistrzów nic nie można zarzucić. Aby móc przenocować w tych dniach w Lublinie, trzeba było zarezerwować miejsce w hotelu czy hostelu z miesięcznym wyprzedzeniem. Starym Miastem trudno było przejść - bo aż tyle osób w miniony weekend chciało uczestniczyć w świecie cyrku.
Jednak 10. już edycja Carnavalu dostała zadyszki. Rozpędzona lokomotywa zabawy zwolniła i było to widać gołym okiem.
Niedziela wieczór, finał Carnavalu. Można się spodziewać, że widzów czeka mocne uderzenie. I tu zaskoczenie, bo trzeba się było trochę natrudzić, aby znaleźć na ulicy sztukmistrza. Zwykle rozstawiali się ze swoimi pokazami na deptaku. W niedzielny wieczór udało się kilku namierzyć przed PDT-em i na pl. Litewskim. Można też było spotkać widzów, którzy przez parę minut oglądali występ i znudzeni odchodzili komentując:- Ten sam co rok temu i ten sam program.
- Byli też turyści, którzy, przyjechali specjalnie na tę imprezę, ale zastanawiali się, o co tyle szumu. Wyjechali nie do końca zadowoleni - opisuje dziennikarka ,,Kuriera” Anna Pawelczyk.
Rafał Sadownik, dyrektor artystyczny imprezy, tłumaczy, że każdy występ cyrkowy bazuje na pewnym schemacie i powtarzaniu rozwiązań, ale przyznaje, że krytyczne opinie go cieszą: - Bo to pokazuje, że widz jest bardziej wymagający, że dojrzał, wyrobił sobie zdanie i sam potrafi ocenić, co mu się podoba - tłumaczy i zaznacza, że 10 lat temu Carnaval (jeszcze nie pod taką nazwą) miał pokazać w pigułce różnorodny świat nowoczesnego cyrku. To zadanie zostało wykonane.
- Ta edycja imprezy pokazała, że jej dotychczasowa formuła się wyczerpała. Trzeba postawić raczej na jeden aspekt cyrku, na konkretne zjawisko. Trzeba zmienić formułę i o tym będę chciał rozmawiać z władzami miasta i moimi przełożonymi - dodaje Sadownik.
Sztukmistrzów w 2008 roku do Lublina ściągnął Michał Krawczyk, ówczesny dyrektor w ratuszu, a dziś miejski radny.
- Nie jestem obiektywny, bo zawsze na Carnavalu bawię się świetnie. Bezspornie jednak przez lata poprzeczka została postawiona wysoko - wskazuje radny i dodaje: - Jeśli pora wyznaczyć kierunek rozwoju imprezy, to nie wolno rezygnować z cyrku ulicznego. Można natomiast postawić na więcej przedstawień cyrkowo-teatralnych, dojrzalszych, zmuszających do refleksji. To przedsięwzięcia droższe do zrealizowania i być może trzeba by wprowadzić za nie jakąś odpłatność. Ale nie dużą, żeby Carnaval nie stał się świętem dla wybranych - podsuwa pomysł.
Dr Grzegorz Kondrasiuk, autor książki „Cyrk w świecie widowisk” uważa, że twórcy Carnavalu stoją przed trudnym zadaniem. Z jednej strony, muszą przygotować ofertę dla widza szukającego prostej zabawy i śmiechu.
- Z drugiej strony, mają artystyczny szlak i chcą prezentować rzeczy wysublimowane, dla koneserów, to co niedawno nazywano sztuką wysoką. Sądzę jednak, że obie te sprawy można połączyć z oczekiwaniami osób szukających czystej rozrywki. Bardzo kibicuję twórcom festiwalu, bo przyczyniają się do odbudowy sztuki cyrkowej w Polsce - kończy Kondrasiuk.
Carnaval Sztukmistrzów 2018. Balon i wielka ucieczka na plac...
Carnaval Sztukmistrzów 2018. Kuglarze i akrobaci opanowali L...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?