Jeśli chodzi o frekwencję, to tegorocznemu Carnavalowi Sztukmistrzów nic nie można zarzucić. Aby móc przenocować w tych dniach w Lublinie, trzeba było zarezerwować miejsce w hotelu czy hostelu z miesięcznym wyprzedzeniem. Starym Miastem trudno było przejść - bo aż tyle osób w miniony weekend chciało uczestniczyć w świecie cyrku.
Jednak 10. już edycja Carnavalu dostała zadyszki. Rozpędzona lokomotywa zabawy zwolniła i było to widać gołym okiem.
Niedziela wieczór, finał Carnavalu. Można się spodziewać, że widzów czeka mocne uderzenie. I tu zaskoczenie, bo trzeba się było trochę natrudzić, aby znaleźć na ulicy sztukmistrza. Zwykle rozstawiali się ze swoimi pokazami na deptaku. W niedzielny wieczór udało się kilku namierzyć przed PDT-em i na pl. Litewskim. Można też było spotkać widzów, którzy przez parę minut oglądali występ i znudzeni odchodzili komentując:- Ten sam co rok temu i ten sam program.